[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jeżeli użytkownik skoncentrował uwagę na wizerunku telefonu, system imitował działanie programu telefonicznego, łącznie z wy­kazem telefonów.Tak narodziła się idea ikon.Początkowo używali­śmy słowa „glif”, ponieważ słownikowe znaczenie ikon nie bardzo nam odpowiadało, ale ostatecznie przyjęła się „ikona”.Obrazki o formacie znaczka pocztowego nie tylko ilustrowały da­ne lub ich właściwości funkcjonalne, ale także miały swoje miejsce.Tak jak z książkami na półce, aby coś znaleźć, wystarczy zapamiętać lokalizację, kolor, wymiar lub nawet dźwięk, jaki ikona wydaje.SDMS na tyle wyprzedzał swoje czasy, że minęło ponad dziesięć lat, nim pojawiły się komputery osobiste i niektóre z koncepcji zre­alizowano w praktyce.Dziś ikony są obecne we wszystkich wcieleniach komputerów.Ludzie uważają za standard obecność ikony, kosza na śmieci, telefo­nu czy kalkulatora.Niektóre systemy określają ekran mianem „blatu biurka”.Jedy­ne co się zmieniło, to zmniejszenie Datalandu z początkowego roz­miaru całej ściany do rozmiaru „okna”.Kształty okienZawsze zdumiewa mnie, jak dobra nazwa może się upowszech­nić na rynku, przekazując użytkownikowi fałszywe wyobrażenie o produkcie.Genialne było pociągnięcie IBM polegające na nazwa­niu komputera osobistego PC.Mimo że Apple był na rynku już od czterech lat, nazwa PC stała się synonimem komputera osobistego.Podobnie, gdy Microsoft nazwał swój drugi system operacyjny Windows, zawłaszczył prawa do nazwy po wsze czasy, mimo że Ap­ple miał lepsze okna pięć lat wcześniej, a wielu producentów stacji roboczych używało okien powszechnie.Okna istnieją dlatego, że ekran monitora jest niewielki.W wy­niku tego na stosunkowo niewielkiej przestrzeni udaje się utrzymać w działaniu kilka jednocześnie aktywnych procesów.Tę książkę na­pisano na ekranie o przekątnej dziewięciu cali, a papier pojawił się dopiero w wydruku dla wydawcy i u niego.Dla większości osób umiejętność używania Windows przypomina jazdę na rowerze: nie wiadomo, kiedy się tego nauczyli, po prostu jeżdżą.Windows to także interesująca metafora telewizji.W Stanach Zjednoczonych, znacznie bardziej niż w innych krajach, nalegali­śmy, aby obraz telewizyjny zapełniał cały ekran.Ale takie zapełnia­nie ekranu ma swój koszt, jako że nie wszystkie filmy i programy telewizyjne są tworzone w tym samym prostokątnym formacie.Na początku lat pięćdziesiątych przemysł filmowy opracował kilka formatów szerokoekranowych (takich jak Cinerama, Super Panavision, Super Technirama, trzydziestopięciomilimetrowe Panavision i Cinemascope - używanych nadal) w celu osłabienia począt­kującej telewizji.Stosowany w telewizji format obrazu o stosunku boków jak trzy do czterech, wynikał z przedwojennej generacji fil­mów i nie pasował do formatu Cinemascope ani do formatu więk­szości filmów produkowanych przez ostatnie czterdzieści lat.Stacje telewizyjne w Europie rozwiązały ten problem przez za­stosowanie czarnych pasków na górze i dole ekranu, co pozwoliło zachować właściwe proporcje obrazu.Kosztem pewnej liczby pikseli użytkownik otrzymuje wierną replikę każdej klatki filmu.To rozwiązanie ma ponadto tę zaletę, że wprowadza bardzo precyzyjne ograniczenie obrazu na górze i dole; gdyby obraz był pełnowymiarowy, góra i dół wypadałyby na zakrzywieniu ekranu telewizora.Operacje takie rzadko wykonuje się w Stanach Zjednoczonych, gdzie obraz wpasowuje się do prostokąta o bokach trzy na cztery.Nie polega to na ściśnięciu obrazu do tych proporcji (chociaż tak właśnie robi się z tytułami i obsadą), ale na takiej interwencji w pro­ces skanowania obrazu, że operator skanera przemieszcza w pozio­mie okno o proporcjach trzy na cztery po większym obrazie, chwy­tając ważniejsze części sceny.Niektórzy producenci, na przykład Woody Allen, nie zgadzają się na taką operację, inni nie protestują.Jednym z przykładów, gdy takie działanie zupełnie się nie udało, jest film Absolwent.W scenie, gdy Dustin Hoffman i Annę Bancroft zdejmują odzież, każde z nich jest po innej stronie ekranu.Żadne przemieszczanie okna nie pomoże, by znaleźli się jednocześnie na ekranie.W Europie i Japonii obserwuje się silne promowanie nowego, szerszego formatu telewizji o proporcjach dziewięć na szesnaście; zwolennicy telewizji o wysokiej rozdzielczości w Stanach Zjedno­czonych ślepo się tej tendencji podporządkowują.Tak naprawdę format dziewięć na szesnaście może być gorszy niż trzy na cztery, gdyż cały dostępny obecnie materiał telewizyjny (o formacie trzy na cztery) trzeba będzie wyświetlać z pionowymi paskami (kurtynkami) po bokach szerszego ekranu.Nie dość, że dają one gorsze wra­żenie niż poziome paski na górze i dole, to jeszcze nie ma prostej możliwości dopasowania dawnego formatu do nowego.Stosunek boków obrazu powinien być zmienny.Gdy obraz tele­wizyjny ma dostatecznie wiele pikseli, ma sens wyświetlanie w oknie.Zbiegają się tu doświadczenia z ekranem na całą ścianę i z ekranem o przekątnej trzydziestu centymetrów.W przyszłości, gdy już będziemy mieli wyświetlacz o bardzo dużej rozdzielczości wielki jak ściana, będziemy mogli umieścić na nim ekran telewizyj­ny w miejscu dopasowanym do rozmieszczenia kwiatów w pokoju, zamiast zajmować się ramką wokół małego ekranu.Będzie to cala ściana.Grafika dla konsumentaJeszcze pięć lat temu producenci komputerów, łącznie z Apple, nie uważali gospodarstw domowych za poważny rynek kompute­rów.Kilka lat wcześniej ceny akcji Texas Instruments gwałtownie podskoczyły, gdy firma oznajmiła, że wycofuje się z rynku komputerów domowych.W 1977 roku ówczesny szef IBM Frank Cary oznajmił udzia­łowcom firmy, że IBM zamierza się zająć elektronicznymi produk­tami powszechnego użytku.W IBM-owskim stylu powołano komi­tet, który proponował różne produkty, w tym zegarki.IBM zdecy­dował się na komputer domowy.Rozpoczęto ściśle tajny projekt o nazwie roboczej Castle (Zamek); jako doradca brałem w nim udział przez jeden dzień w tygodniu.Opracowano bardzo ambitny projekt komputera domowego, zawierającego wbudowany napęd cyfrowych dysków wizyjnych.Znany projektant przemysłowy Elliott Noyes opracował proto­typ komputera domowego, z którego powinniśmy być dumni jesz­cze za dwadzieścia lat.Jednakże marzenie zaczęło się rozpadać.La­boratoria IBM w Poughkeepsie (stan Nowy Jork) nie były w stanie doprowadzić do działania przezroczystego dysku (w odróżnieniu od dysku refleksyjnego, od którego światło lasera się odbija) o pojem­ności dziesięciu godzin filmu.Oddzielono więc dysk wizyjny od komputera.Zamek podzielono.Część komputerową projektu przesłano do laboratorium w Bur­lington (stan Vermont), a potem do Boca Raton na Florydzie (resz­ta, jeśli chodzi o tę część, to już historia).Dysk wizyjny zamieniono na wspólny projekt z MCA (czego obie firmy wkrótce zaczęły żało­wać).I tak porzucono projekt Castle, a komputer osobisty musiał czekać kilka lat na garaż Steve’a Jobsa.Mniej więcej w tym samym czasie gry elektroniczne wprowadzi­ły inny rodzaj komputerów i grafiki.Produkty te były bardzo dy­namiczne w związku ze ścisłym oddziaływaniem użytkownika [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szamanka888.keep.pl