[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zachowywał sięrzeczowo i trochę natrętnie, jakby to on był prawdziwym panem w moim gabinecie. Witam, towarzyszu Krawczenko powiedział. Miło mi was poznać.Będziemy sięczęsto widywać.Jesteście tu nowi i na początek powinniście się zaznajomić z kilkoma regułami.Wróg jest wszędzie i ostrożności nigdy za wiele. Oczywiście, oczywiście. Oto przepisy o ochronie tajemnicy państwowej.Przeczytajcie je, proszę, powolii uważnie, i pytajcie mnie, jeśli coś nie będzie jasne.Wręczył mi plik złożony z dziesięciu albo dwunastu gęsto zapisanych kartek.W typowymradzieckim stylu, pełnym zakazów i grózb, kartki instruowały mnie, jak postępować z tajnymidokumentami państwowymi, partyjnymi i wojskowymi, jak strzec swojego biurka, sejfui gabinetu przed niepowołanymi oczami, jak chronić niektóre oficjalne dokumenty nawet przedwłasną sekretarką.Dowiedziałem się, że w Sownarkomie są dwie kategorie stenografów, zwykłyi tajny.Rutynowe listy można dyktować zwykłym stenografom, ale przy tajnej korespondencjinależy skorzystać z usług tajnego stenografa, którego wzywa się za pośrednictwem wydziałuspecjalnego.Każde polecenie przełożonych, podkreślały przepisy, musi być zarejestrowanena piśmie. A jeśli towarzysz Utkin albo towarzysz Pamfiłow albo ktoś na Kremlu wyda mipolecenie ustne? spytałem. W takim wypadku musicie natychmiast zanotować ich słowa w swoim osobistymdzienniku.To samo dotyczy treści ważnych rozmów telefonicznych.Zapisujcie wszystko bezzwłoki to wasza najlepsza ochrona w razie pózniejszych nieporozumień.Towarzysz Stalinnauczył nas ufać ludziom, a jednocześnie sprawdzać, sprawdzać i jeszcze raz sprawdzać.Kiedy skończyłem czytać, mój gość pogłębił temat.Istota jego wykładu sprowadzała siędo tego, że mam nie wierzyć nikomu i zakładać, że inni nie wierzą mnie.Należy sporządzaćpisemne dowody, szczegółowe stenogramy każdego spotkania czy rozmowy.Wzajemnanieufność była nie tylko faktem w radzieckim aparacie, stanowiła uznany, obligatoryjny sposóbżycia, jedyną szansę przetrwania.Znowu podpisałem oświadczenie, że zapoznałem sięz przepisami i jestem świadomy kar grożących za ich naruszenie.Na koniec poprosił mnie, abym przeczytał i przemyślał ściśle tajny dokument opatrzonypodpisami Stalina i Mołotowa.Okazało się, że to uchwała Politbiura określająca prawai obowiązki Sownarkomu.Uwzględniała ona wszystko aż do najdrobniejszych szczegółów i niepozostawiała najmniejszych wątpliwości, iż rząd, uosabiany w Sownarkomie, jest ślepymnarzędziem i sługą Politbiura.Podpisałem zwyczajowe zobowiązanie do zachowania tajemnicy.Ta podległość rządu partii była znana wszystkim inteligentnym obywatelom radzieckim, a mimoto traktowano ją jak sekret. Do widzenia, towarzyszu Krawczenko.Jak powiedziałem, na pewno będziemy sięczęsto widywać.2 Te warstwy aparatu urzędniczego, do których należałem, były pod wieloma względaminajbardziej pechowe w radzieckiej hierarchii.Generalnie mieliśmy więcej obowiązków niżwładzy.Wykonywaliśmy najcięższą pracę, a zasługę przypisywali sobie z reguły nasi przełożeni.Znajdowaliśmy się zbyt wysoko, aby się odprężyć, na co mogli sobie pozwolić niżsi urzędnicyi zwykli pracownicy, ale niedostatecznie wysoko w piramidzie władzy, aby zwalać ciężar pracyi winy na barki innych ludzi.Ze wszystkich krzyży, które dzwigaliśmy, najgorsza była jednak bezsenność.Tydzień,kiedy mogłem spać dłużej niż pięć godzin dziennie, zdarzał się bardzo rzadko.Przeważającawiększość naszych urzędników i specjalistów pracowała od dziewiątej do siedemnastej, chociażod czasu do czasu mogłem zatrzymać któregoś z nich dłużej albo poinstruować swoichpodwładnych, aby ponownie zameldowali się wieczorem.Ale mój dzień pracy trwał od dziesiątejalbo jedenastej do trzeciej lub czwartej następnego ranka, a często dłużej.Tylko wyjątkowoudawało mi się spędzić kilka wieczornych godzin w domu z żoną.Czasem ucinałem sobie krótkądrzemkę na kanapie w gabinecie, przy drzwiach zamkniętych na klucz i z telefonem przy uchu,aby nikt mnie na tej czynności nie przyłapał
[ Pobierz całość w formacie PDF ]