[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Tak dobrze?- Dobrze.- Yarpen?- Hę?- Co to znaczy "zachować neutralność"?- Być obojętnym - mruknął niechętnie.- Nie pozwalaj lejcom zwisać.Lewy bardziej do siebie!44- Jak to, obojętnym? Obojętnym na co?Krasnolud wychylił się mocno i splunął pod wóz.- Gdyby Scoia'tael napadli nas, twój Geralt zamierza stać i spokojnie przyglądać się, jak podrzynają namgardła.Ty prawdopodobnie będziesz stać obok niego, bo będzie to lekcja poglądowa.Temat zajęć:zachowanie się Wiedzmina wobec konfliktu rozumnych ras.- Nie rozumiem.- Temu akurat nie dziwię się ani trochę.- Czy dlatego się z nim kłóciłeś i złościłeś się? Kto to są właściwie ci Scoia'tael? Te.Wiewiórki?- Ciri - Yarpen gwałtownie poczochrał brodę.- To nie są sprawy na rozum małych niedorosłychdziewczynek.- Oho, teraz na mnie się złościsz.Wcale nie jestem mała.Słyszałam, co o Wiewiórkach mówili żołnierze wstrażnicy.Widziałam.Widziałam dwa zabite elfy.A rycerz mówił, że oni.też zabijają.I że są wśród nichnie tylko elfy.Krasnoludy też są.- Wiem - rzekł sucho Yarpen.- A ty też jesteś krasnolud.- To kwestii nie ulega.- Dlaczego więc boisz się Wiewiórek? Podobno walczą tylko z ludzmi.- To nie jest takie proste - zasępił się.- Niestety.Ciri milczała długo, gryząc dolną wargę i marszcząc nos.- Już wiem - powiedziała nagle.- Wiewiórki walczą o wolność.A ty, choć krasnolud, jesteś służba specjalniesekretna u króla Henselta na ludzkiej smyczy.Yarpen parsknął, otarł nos rękawem i wychylił się z kozła, sprawdzając, czy Wenck nie podjechał zbytblisko.Ale komisarz był daleko, zajęty rozmową z Geraltem.- Słuch to ty masz, dziewczyno, jak świstak - uśmiechnął się szeroko.- Jesteś też nieco za bystra jak nakogoś, komu przeznaczone jest rodzić dzieci, warzyć jadło i prząść.Wydaje ci się, że wiesz wszystko? Todlatego, że jesteś smarkata.Nie rób głupich min.Miny nie przydadzą ci dorosłości, a sprawiają, że robisz sięjeszcze brzydsza niż normalnie.Zręcznie, przyznaję, pojęłaś Scoia'tael, spodobały ci się hasełka.Wiesz,dlaczego ich tak dobrze rozumiesz? Bo Scoia'tael to też jest smarkateria.To gówniarze, którzy nierozumieją, że ich podpuszczono, że ktoś wykorzystuje ich szczeniacką głupotę, karmiąc sloganami owolności.- Ale przecież oni naprawdę walczą o wolność - Ciri uniosła głowę, spojrzała na krasnoluda szerokootwartymi zielonymi oczyma.- Tak jak driady w lesie Brokilon.Zabijają ludzi, bo ludzie.niektórzy ludzieich krzywdzą.Bo to kiedyś był wasz kraj, krasnoludów i elfów, i tych.niziołków, gnomów i innych.Ateraz są tu ludzie, więc elfy.- Elfy! - parsknął Yarpen.- Jeżeli chodzi o ścisłość, one akurat są tu takimi samymi przybłędami jak i wy,ludzie, choć przybyły na swoich białych okrętach dobre tysiąc lat przed wami.Teraz to na wyprzódki pchająsię z przyjaznią, teraz to jesteśmy bracia, teraz to zęby szczerzą, gadają: "my, pobratymcy", "my, StarszeLudy".A dawniej, kur.Hm, hm.Dawniej to świszczały nam ich strzały koło uszu, gdyśmy.- To pierwsze na świecie były krasnoludy?- Gnomy, jeśli idzie o ścisłość.I jeśli idzie o tę część świata.Bo świat jest niewyobrażalnie wielki, Ciri.- Wiem.Widziałam mapę.- Nie mogłaś widzieć.Nikt jeszcze nie narysował takiej mapy i wątpię, by prędko to nastąpiło.Nikt nie wie,co jest tam, za Ognistymi Górami i Wielkim Morzem.Nawet elfy, chociaż te chwalą się, że wszystkowiedzą.Gówno wiedzą, powiadam ci.- Hmm.Ale teraz.Ludzi jest przecież dużo więcej niż.Niż was.- Bo mnożycie się jak króliki - zgrzytnął zębami krasnolud.- Nic, tylko byście się chędożyli, w kółko, bezwyboru, z kim popadło i gdzie popadło.A waszym kobietom wystarczy byle siąść na męskich portkach, byim brzuch urósł.Czegoś tak pokraśniała, myślałby kto: maczek polny? Chciałaś rozumieć, tak czy nie? To imasz szczerą prawdę i wierną historię świata, którym włada ten, kto sprawniej rozłupuje innym czaszki i wszybszym tempie nadmuchuje baby.A z wami, ludzmi, trudno konkurować, zarówno w mordowaniu, jak i wchędożeniu.- Yarpen - rzekł zimno Geralt, podjeżdżając do nich na Płotce.- Powściągnij się nieco, jeśli łaska, w doborzesłów.A ty, Ciri, przestań zabawiać się w woznicę, zajrzyj do Triss, sprawdz, czy się nie obudziła i czyczegoś nie potrzebuje.- Obudziłam się już dawno - odezwała się słabym głosem czarodziejka z głębi wozu.- Ale nie chciałam.przerywać tej ciekawej konwersacji.Nie przeszkadzaj, Geralt.Chciałabym.dowiedzieć się czegoś więcej owpływie chędożenia na rozwój społeczeństw.45*****- Czy mogę zagrzać trochę wody? Triss chce się umyć.- Grzej - zgodził się Yarpen Zigrin.- Xavier, zdejmij rożen z ognia, nasz zajączek ma już dość.Daj kociołek,Ciri.O żeż ty, pełny po brzegi! Sama przytaszczyłaś ze strumienia taki ciężar?- Jestem silna.Starszy z braci Dahlbergów parsknął śmiechem.- Nie sądz wedle pozorów, Paulie - powiedział poważnie Yarpen, sprawnie rozdzielając upieczonego szarakana porcje.- Tu się nie ma z czego śmiać.Szczuplaczek to, ale ja widzę, że krzepka i wytrzymała z niejdziewusia.Ona jest jak skórzany pasek: niby cienki, a w rękach nie rozerwiesz.A jakbyś się na nimpowiesił, to też wytrzyma.Nikt się nie zaśmiał.Ciri przykucnęła obok rozwalonych wokół ogniska krasnoludów.Tym razem YarpenZigrin i czwórka jego "chłopaków" rozpaliła na biwaku własne ognisko, bo zającem, którego ustrzelił XavierMoran, nie zamierzali się dzielić
[ Pobierz całość w formacie PDF ]