[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Czuł się tak jak kiedyś, gdy wyrzucał z ku-błów cuchnące odpadki do wielkich śmietników.Przypomniał sobie Nirę i Karolkę.Cóż jezmuszało do prostytucji?.Nic.Dobrowolnie, z własnego upodobania poszły tą drogą. No, więc jak z nami będzie? zapytał Sztyfel. Co znaczy, jak będzie! zawołał porywczo blondyn. Interes jest ubity i musi być za-łatwiony! Bo inaczej, to zobaczymy! Co zobaczymy? zimno spojrzał nań Murek. Tylko bez grózb, bo na grozby to my tumamy policję. Policję? zaśmiał się Sztyfel. Policja jest tak dobrze na nas, jak i na pana.Pan o naswiesz dużo, ale i my o panu dosyć.Więc policją pan nas nie strasz.Tacy ludzie jak my z pa-nem, musimy nasze sprawy załatwiać bez policji.Bądz pan rozsądny.Murek wstał.116 Zatem trudno, zgadzam się powiedział cicho. Ale bez kawałów! zastrzegł się Heniek. Kiedy ona ma jechać? zapytał Sztyfla Murek, udając że nie słyszy okrzyku tamtego. Za dwa dni.Niech pan ją przygotuje.Poza tym proszę napisać ten list, co ma być z Ber-lina wysłany, bo dziś wyjeżdża do Niemiec jeden z naszych ludzi i on go zabierze.Najlepiejniech pan zaraz usiądzie i napisze. Dobrze zgodził się Murek.Po kwadransie list był gotów.Sztyfel i Heniek przeczytali go i uznali za dobry. Jutro wstąpi pan do nas powiedział Sztyfel i umówimy się na spotkanie z tą dziew-czyną.Murek nie wrócił do domu.Pojechał na Skolimowską i stamtąd zadzwonił do Arletki. Sytuacja jest nadal grozna powiedział jej ale jeszcze spróbuję różnych sposobów.Dziś nic stać się nie może, bo główna osoba, która o tym zadecyduje, jest poza Warszawą.Wkażdym razie mamy dzień wytchnienia.Zaczęła dopytywać się o szczegóły, lecz tylko ją ofuknął: Chyba rozumiesz, że nie nadaje się to do rozmowy telefonicznej.Przez cały dzień zajętybył sprawami Medany.Wrócił dopiero póznym wieczorem, a wyglądał na tak zmęczonego,był tak mizerny i zdenerwowany, że Arletka sama namówiła go, by zaraz położył się spać.Zato nazajutrz obudziła go wcześniej i z uwagą wysłuchała sprawozdania o sytuacji.Murek przedstawił jej rzecz spokojnie.Wyjaśnił, że wywiad komunistyczny zdołałwszystko wyśledzić, że w Centralnym Komitecie Wykonawczym dziś zapadnie wyrok, od-kładany tylko dlatego, że prezes nie przyjechał z Kielc.Wyrok wszakże jest z góry przesą-dzony: oboje zostaną zadenuncjowani w policji, co grozi im długoletnim więzieniem.Przezswoich przyjaciół Murek próbował wpłynąć na złagodzenie wyroku lub uzyskać zwłokę.Skutek jednak tych zabiegów okazał się wręcz przeciwny.Mianowicie władze partyjne, do-wiedziawszy się, że Murek jest poinformowany o ich zamierzeniu, nakazały śledzić zarównoją, jak i jego, i w wypadku, gdyby próbowali uciec, przyśpieszyć donos. A mówiłam ci z wyrzutem zawołała Arletka mówiłam, że nie wolno nam tracić cza-su! A ty nic nie robisz! Przeciwnie.Nie zmarnowałem ani godziny. Wciąż łudzisz się, że oni okażą się wspaniałomyślni? Wcale nie łudzę się i dlatego zrobiłem już przygotowania do ucieczki.Dziś jeszcze bę-dziemy mieli doskonale podrobione paszporty zagraniczne z prawdziwymi wizami, a jutroznajdziemy się już na pokładzie okrętu, odpływającego do Argentyny. Do Argentyny? Tak.To było najłatwiejsze i najmądrzejsze.W Europie jak nie policja, to komuniści napewno znalezliby nas wcześniej czy pózniej.A tam mamy zapewnione bezpieczeństwo.Iutrzymanie na czas, póki nie uda się zarobić.Przekazałem dzisiaj do Buenos Aires czternaścietysięcy złotych przez Bank Wschodni.Każde z nas wezmie ze sobą od wypadku jeszcze pokilkaset dolarów.To wszystko, co udało mi się wziąć z kasy Czabana.Będzie tu on nas teżprzeklinał.Grunt znalezć się w Gdańsku i na pokładzie.Tylko ci ludzie, którzy mają ułatwićnam wyjazd, dotychczas nie chcą się zgodzić na to, byśmy oboje razem do Gdańska jechali.Twierdzą, że to zbyt wielkie ryzyko. Cóż to za ludzie? Ach, moi starzy znajomi.Zupełnie pewni ludzie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]