[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Gdyby on gadać umiał, może by powiedział376Pan TadeuszCokolwiek na pochwałę i tej starej ręki,Która służyła długo, wiernie, Bogu dzięki,Ojczyznie tudzież panów Horeszków rodzinie,Czego pamięć dotychczas między ludzmi słynie.Mopanku! rzadko który pisarz prowentowyTak zręcznie temperuje pióra, jak on głowy.Długo liczyć! A nosów i uszu bez liku!A nie ma żadnej szczerby na tym ScyzorykuI żaden go nie splamił zbojecki uczynek,Tylko otwarta wojna albo pojedynek.Raz tylko! Panie, daj mu wieczny odpoczynek,Bezbronnego człowieka, niestety, sprzątniono!A i to, Bóg mi świadkiem, pro publico bono. Pokaż no - rzekł śmiejąc się jenerał Dąbrowski -A to piękny scyzoryk, istny miecz katowski!I z zadziwieniem wielki rapier opatrywał,I innym oficerom w kolej pokazywał;Probowali go wszyscy, ale ledwie któryZ oficerów mógł podnieść ten rapier do góry.Mówiono, że Dembiński, sławny ręki siłą,Podzwignąłby szablicę, lecz go tam nie było.Z obecnych zaś tylko szef szwadronu, Dwernicki,I dowódca plutonu, porucznik Różycki,Potrafili obracać tym żelaznym drągiem;I tak rapier na probę szedł z rąk do rąk ciągiem.Lecz jenerał Kniaziewicz, wzrostem najsłuszniejszy,Pokazało się, iż był w ręku najsilniejszy.Ująwszy rapier, lekko jakby szpadę dzwignąłI nad głowami gości błyskawicą mignął,Przypominając polskie fechtarskie wykręty:377Adam MickiewiczKrzyżową sztukę, młyńca, cios krzywy, raz cięty,Cios kradziony i tempy kontrpunktów, tercetów,Które też umiał, bo był ze Szkoły Kadetów.Gdy śmiejąc się fechtował, Rębajło już klęczał,Objął go za kolana i ze łzami jęczałZa każdym zwrotem miecza: Pięknie! Jenerale,Czyś był konfederatem? Pięknie, doskonale!To sztych Puławskich! Tak się Dzierżanowski składał!To sztych Sawy! Któż Panu tak rękę układał?Lecz jenerał Kniaziewicz, wzrostem najsłuszniejszy,Pokazało się, iż był w ręku najsilniejszy.378Pan TadeuszChyba Maciej Dobrzyński! A to, Jenerale,Mój wynalazek, dalbóg mój, ja się nie chwalę,To cięcie znane tylko w Rębajłów zaścianku,Od mojego imienia zwane cios mopanku.Któż to Pana nauczył? To jest moje cięcie,Moje!Wstał, Jenerała porwawszy w objęcie. Teraz umrę spokojnie! Jest przecie na świecieCzłowiek, który przytuli moje drogie dziecię;Bo wszak nad tem od dawna dzień i noc boleję,Czy po śmierci ten rapier mój nie zerdzewieje!Otóż nie zerdzewieje! Mój Jaśnie WielmożnyJenerale, wybacz mi, porzućcie te rożny,Niemieckie szpadki, to wstyd szlacheckiemu dzieckuNosić ten kijek; wezmij szablę po szlachecku!Oto ten mój Scyzoryk u nóg Twoich składam,To jest, co najdroższego na świecie posiadam.Nie miałem nigdy żony, nie miałem dziecięcia,On był żoną i dzieckiem; z mojego objęciaNigdy on nie wychodził; od rana do mrokuPieściłem go, on w nocy sypiał przy mym boku!A kiedym się zestarzał, nad łóżkiem na ścianieWisiał, jako nad %7łydem Boże przykazanie!Myśliłem zakopać go razem z ręką w grobie,Lecz znalazłem dziedzica! - Niechaj służy Tobie!Jenerał wpół śmiejąc się, a na wpół wzruszony: Kolego - rzekł - jeżeli ustąpisz mnie żonyI dziecka, to zostaniesz przez resztę żywotaBardzo samotny, stary, wdowiec i sierota!Powiedz, czem ci ten drogi dar mam wynagrodzićI czem twoje sieroctwo i wdowstwo osłodzić?379Adam Mickiewicz Czy ja Cybulski? - rzecze na to Klucznik z żalem -Co żonę przegrał, grając w mariasza z Moskalem,Jak o tem pieśń powiada? - Ja mam dosyć na tem,%7łe mój Scyzoryk jeszcze zabłyśnie przed światemW takim ręku! - Niech tylko Jenerał pamięta,Aby tasiemka była długa, rozciągnięta,Bo to długie; a zawsze od lewego uchaCiąć oburącz, to przetniesz od głowy do brzucha.Jenerał wziął Scyzoryk, lecz że bardzo długi,Nie mógł nosić, w furgonie schowały go sługi.Co się z nim stało, różnie powiadają o tem,Lecz nikt pewnie nie wiedział ni wtenczas, ni potem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]