[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Czy wiedziaÅ‚ o tym? MiaÅ‚a nadziejÄ™, że nie.JeÅ›li bÄ™dzie myÅ›leć o tym biedaku, nie bÄ™dzie musiaÅ‚a myÂÅ›leć o Groszku.- Nie sÅ‚uchasz - odezwaÅ‚ siÄ™ Achilles.- DziÄ™ki, że mi o tym mówisz.WydawaÅ‚o mi siÄ™, że sÅ‚ucham.Achilles nie odpowiedziaÅ‚.Nagle przechyliÅ‚ gÅ‚owÄ™.NosiÅ‚ w uchu maÅ‚y aparat sÅ‚uchowy, który byÅ‚ odbiornikiem radiowym poÅ‚Ä…czonym z komputerem.KtoÅ› wÅ‚aÅ›nie zaczÄ…Å‚ do niego mówić.OdwróciÅ‚ siÄ™ od Petry i podszedÅ‚ do komputera.WpisaÅ‚ coÅ›, coÅ› przeczytaÅ‚.Jego twarz nie zdradzaÅ‚a żadnych emocji - ale na tym polegaÅ‚a zmiana, ponieważ uÅ›miechaÅ‚ siÄ™ uprzejmie przez caÅ‚y czas do chwili, kiedy ktoÅ› odezwaÅ‚ siÄ™ w sÅ‚uchawce.Petra znaÂÅ‚a go już dość dobrze i zdawaÅ‚o jej siÄ™, że rozpoznaje oznaki gnieÂwu.A może - zastanowiÅ‚a siÄ™ z nadziejÄ… - lÄ™ku.- Nie zginÄ™li - powiedziaÅ‚a gÅ‚oÅ›no.- Jestem zajÄ™ty - odparÅ‚.ZaÅ›miaÅ‚a siÄ™.- TakÄ… wiadomość dostaÅ‚eÅ›, prawda? Po raz kolejny twoi zaÂmachowcy zawalili sprawÄ™.JeÅ›li chcesz porzÄ…dnie wykonać roboÂtÄ™, musisz sam siÄ™ tym zająć.OdwróciÅ‚ siÄ™ od monitora i spojrzaÅ‚ jej prosto w oczy.- WysÅ‚aÅ‚ wiadomość z koszar swojego zespoÅ‚u uderzeniowego w Tajlandii.Chakri jÄ… widziaÅ‚, oczywiÅ›cie.- Nie zginÄ™li - powtórzyÅ‚a Petra.- CiÄ…gle z tobÄ… wygrywa.- Ledwie uchodzi z życiem, ale w niczym to nie przeszkadza moim planom.- Daj spokój.Wiesz przecież, że to on wykopaÅ‚ ciÄ™ z Rosji.Achilles uniósÅ‚ brwi.- WiÄ™c przyznajesz, że wysÅ‚aÅ‚aÅ› mu zakodowanÄ… wiadomość?- Groszek nie potrzebuje kodowanych wiadomoÅ›ci, żeby ciÄ™ pokonać.Achilles wstaÅ‚ i podszedÅ‚ do niej.PrzygotowaÅ‚a siÄ™ na cios, ale on oparÅ‚ dÅ‚oÅ„ na jej piersi i pchnÄ…Å‚ jÄ… razem z krzesÅ‚em do tyÅ‚u.UderzyÅ‚a gÅ‚owÄ… o podÅ‚ogÄ™.WstrzÄ…s oszoÅ‚omiÅ‚ jÄ…, na obrzeżach pola widzenia rozbÅ‚ysÅ‚y maÅ‚e Å›wiateÅ‚ka.Potem nadeszÅ‚a fala bólu i mdÅ‚oÅ›ci.- PosÅ‚aÅ‚ po kochanÄ… siostrÄ™ CarlottÄ™ - oznajmiÅ‚ Achilles.GÅ‚os miaÅ‚ spokojny, obojÄ™tny.- Zakonnica leci z drugiego koÅ„ca Å›wiaÂta, żeby mu pomóc.Czy to nie miÅ‚o z jej strony?Petra ledwie rozumiaÅ‚a, co mówi.PotrafiÅ‚a myÅ›leć tylko o jednym: żeby nie byÅ‚o trwaÅ‚ych uszkodzeÅ„ mózgu.UmysÅ‚ to wszystko, co jÄ… okreÅ›la.WolaÅ‚aby zginąć, niż stracić inteligencjÄ™, która uczyniÅ‚a jÄ… tym, kim jest.- To daje mi czas na przygotowanie maÅ‚ej niespodzianki - ciÄ…gnÄ…Å‚ Achilles.- Groszek chyba pożaÅ‚uje, że przeżyÅ‚.Petra chciaÅ‚a mu coÅ› odpowiedzieć, ale nie mogÅ‚a sobie przyÂpomnieć, co to byÅ‚o.A potem zapomniaÅ‚a, co mówiÅ‚.- Co?- Och, w główce siÄ™ krÄ™ci mojej Pet? PowinnaÅ› uważać i nie huÅ›tać siÄ™ na krzeÅ›le.Teraz pamiÄ™taÅ‚a, o co mu chodzi.Niespodzianka.Dla siostry Carlotty.Groszek ma pożaÅ‚ować, że przeżyÅ‚.- Siostra Carlotta wydostaÅ‚a ciÄ™ z ulic Rotterdamu - powieÂdziaÅ‚a.- Wszystko jej zawdziÄ™czasz.OperacjÄ™ nogi.I że trafiÅ‚eÅ› do SzkoÅ‚y Bojowej.- Niczego jej nie zawdziÄ™czam.Widzisz, ona wybraÅ‚a Groszka.Jego posÅ‚aÅ‚a.A mnie zostawiÅ‚a.To ja zaprowadziÅ‚em porzÄ…dek na ulicy.Ja utrzymaÅ‚em przy życiu tego jej ukochanego Groszka.Ale ona posÅ‚aÅ‚a go w kosmos, a mnie zostawiÅ‚a w rynsztoku.- Biedne dziecko.KopnÄ…Å‚ jÄ…, mocno, w żebra.Syknęła.- A co do Virlomi - dodaÅ‚ - użyjÄ™ jej, by nauczyć ciÄ™ czegoÅ› o nielojalnoÅ›ci wobec mnie.- Åšwietny sposób, żeby sprowadzić mnie do namiotu.KopnÄ…Å‚ jÄ… znowu.StaraÅ‚a siÄ™ powstrzymać jÄ™k, ale bez skutÂku.Strategia biernego oporu wyraźnie nie dziaÅ‚aÅ‚a.ZachowywaÅ‚ siÄ™ tak, jakby nic siÄ™ nie staÅ‚o.- Pet, dlaczego leżysz na podÅ‚odze? Wstawaj.- Zabij mnie i miejmy to z gÅ‚owy - odpowiedziaÅ‚a.- Virlomi próbowaÅ‚a tylko zachować siÄ™ jak przyzwoita istota ludzka.- Virlomi zostaÅ‚a ostrzeżona, co siÄ™ stanie.- Virlomi nie ma dla ciebie znaczenia.To tylko sposób, żeby mnie zranić.- Nie jesteÅ› aż taka ważna.A jeÅ›li zechcÄ™ ciÄ™ zranić, bÄ™dÄ™ wiedziaÅ‚ jak.- ZamachnÄ…Å‚ siÄ™, jakby znów chciaÅ‚ jÄ… kopnąć.ZesztywniaÅ‚a, skuliÅ‚a siÄ™.ale cios nie padÅ‚.Zamiast tego Achilles wyciÄ…gnÄ…Å‚ do niej rÄ™kÄ™.- No, wstawaj, Pet.PodÅ‚oga to nie miejsce do drzemki.Ujęła jego dÅ‚oÅ„.Kiedy wstawaÅ‚a, zawisÅ‚a na nim caÅ‚ym ciężaÂrem, wiÄ™c ciÄ…gnÄ…Å‚ mocno.DureÅ„, pomyÅ›laÅ‚a.ByÅ‚am szkolona w walce wrÄ™cz.Ty nie zoÂstaÅ‚eÅ› w Szkole Bojowej tak dÅ‚ugo, żeby zaliczyć te ćwiczenia.Gdy tylko podciÄ…gnęła pod siebie nogi, pchnęła mocno w góÂrÄ™.Ponieważ w tym kierunku jÄ… ciÄ…gnÄ…Å‚, straciÅ‚ równowagÄ™ i przeÂwróciÅ‚ siÄ™ na plecy, padajÄ…c na nogi jej krzesÅ‚a.Nie uderzyÅ‚ siÄ™ w gÅ‚owÄ™.Natychmiast spróbowaÅ‚ siÄ™ podeÂrwać, ale Petra wiedziaÅ‚a, jak reagować na jego poruszenia.KopaÂÅ‚a go mocno ciężkimi wojskowymi butami, zmieniajÄ…c uÅ‚ożenie ciaÅ‚a, by nigdy nie trafiać w miejsca, które próbowaÅ‚ osÅ‚aniać.Każde uderzenie sprawiaÅ‚o ból.UsiÅ‚owaÅ‚ siÄ™ odsunąć, ale napieraÂÅ‚a bezustannie; a że używaÅ‚ rÄ…k, by siÄ™ odczoÅ‚gać, udaÅ‚o jej siÄ™ traÂfić w gÅ‚owÄ™ - solidny cios, po którym zachwiaÅ‚ siÄ™ i upadÅ‚.Nie nieprzytomny, tylko trochÄ™ oszoÅ‚omiony.Ciekawe, jak ci siÄ™ to podoba.SpróbowaÅ‚ jakiegoÅ› ruchu poznanego chyba w ulicznych bójÂkach: kopnÄ…Å‚ obunóż, patrzÄ…c jednoczeÅ›nie w innÄ… stronÄ™.To byÂÅ‚o żaÅ‚osne.Petra z Å‚atwoÅ›ciÄ… przeskoczyÅ‚a nad jego nogami i mocÂnym kopniakiem trafiÅ‚a w krocze.WrzasnÄ…Å‚ z bólu.- No, wstawaj - powiedziaÅ‚a.- Chcesz zabić Virlomi, wiÄ™c zaÂbij najpierw mnie.No już.Przecież jesteÅ› mordercÄ….Bierz pistoÂlet.Dalej.A potem, nie caÅ‚kiem pewna, jak tego dokonaÅ‚, zobaczyÅ‚a, że on naprawdÄ™ trzyma w rÄ™ku pistolet.- Kopnij mnie jeszcze raz - wycedziÅ‚ przez zaciÅ›niÄ™te zÄ™by.- Kopnij mnie szybciej niż leci kula.Nie poruszyÅ‚a siÄ™.- MyÅ›laÅ‚em, że chcesz umrzeć.Teraz zrozumiaÅ‚a.Nie zabije jej.Jeszcze nie.Najpierw na jej oczach zastrzeli Virlomi.StraciÅ‚a okazjÄ™.Kiedy leżaÅ‚, zanim wyciÄ…gnÄ…Å‚ pistolet - zza paska? spod mebli? - powinna skrÄ™cić mu kark.To nie byÅ‚a sporÂtowa walka, lecz okazja, żeby z nim skoÅ„czyć.Jednak instynkt zwyciężyÅ‚, a instynkt kazaÅ‚ jej nie zabijać, tylko unieszkodliwić przeciwnika, ponieważ tego wÅ‚aÅ›nie uczyÅ‚a siÄ™ w Szkole Bojowej.Ze wszystkich rzeczy, których mogÅ‚am nauczyć siÄ™ od Endera, dlaczego przeoczyÅ‚am akurat instynkt zabójcy, dążenie do zadaÂnia ostatecznego ciosu?Co to byÅ‚o, co Groszek tÅ‚umaczyÅ‚ o Achillesie? CoÅ›, co powieÂdziaÅ‚ mu Graff, kiedy odesÅ‚ali Achillesa na ZiemiÄ™: musiaÅ‚ zabijać tych, którzy widzieli go bezbronnego.Nawet tÄ™ lekarkÄ™, która skÅ‚adaÅ‚a mu nogÄ™, ponieważ widziaÅ‚a, jak leży pod narkozÄ…, i poÂnieważ cięła go nożem.Petra wÅ‚aÅ›nie unicestwiÅ‚a wszelkie powody, które kazaÅ‚y mu zaÂchowywać jÄ… przy życiu.Czegokolwiek od niej chciaÅ‚, teraz przestaÂÅ‚o siÄ™ liczyć.Nie zniesie wiÄ™cej jej obecnoÅ›ci.ByÅ‚a wÅ‚aÅ›ciwie trupem.A jednak, niezależnie od sytuacji, wciąż pozostaÅ‚a taktykiem.Chociaż krÄ™ciÅ‚o jej siÄ™ w gÅ‚owie, potrafiÅ‚a jeszcze prowadzić ten taniec.Wróg ocenia sprawÄ™ w taki sposób? ZmieÅ„my coÅ›, żeby widziaÅ‚ inaczej.RozeÅ›miaÅ‚a siÄ™.- Nie sÄ…dziÅ‚am, że mi na to pozwolisz
[ Pobierz całość w formacie PDF ]