[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Od pierwszej chwili swych tryumfów w Pary-żu, zwłaszcza zaś od Szkoły żon, Molier żyje w ogniu walki; a w walce tej, jak widzieliśmy,przeciwnicy nie żartują i nie przebierają w środkach.A i same tryumfy jego też musiały muciążyć.Zaszczycony łaską i protekcją króla, noszący (po ojcu) urzędowy tytuł tapicera i po-kojowca J.K.M. (tym jedynie tytułem określa Moliera akt zgonu), stykał się poniekąd znajwyższym towarzystwem dworskim, traktowany na wpół po przyjacielsku, zapraszany,goszczony.Ale można przypuszczać, że ten wieloletni cygan, co jak ptak swobodny przebie-gał gościńce Francji na czele oddanej sobie zgrai, nieraz musiał się dławić tym pańskim chle-bem.29 Gdybyż choć przestawał z tym państwem jak równy z równymi! ale cóż za pozycja te-go genialnego pisarza i pokojowca królewskiego ! co za mieszanina spoufalenia i zależno-ści& Zwłaszcza że Molier, zręczny i traktowany jako człowiek, wówczas gdy nim owładnąłgeniusz komedii, nie znał miary ni względów.Jak samego siebie, jak swoje własne bóle,wstyd, chorobę i śmierć nawet, tak samo rzucał na pastwę temu demonowi wszystko.Na wpółświadomie, na wpół niechcący, zadawał straszliwie bolesne rany, a nie wszyscy zaczepieniprzezeń znosili to cierpliwie: dość przypomnieć zajście z księciem de La Feuillade66*.O ile tedy wielka walka o ideały zostawiła w duszy Moliera osad goryczy, oburzenia iwzgardy, tak znów codzienne życie musiało się znaczyć częstymi atakami zniecierpliwienia,niesmaku.Możemy sobie wyobrazić, iż nieraz Molier burzy się wewnątrz przeciw tym salo-nowym igraszkom i ceremoniom; iż gorąca, porywcza jego natura dławi się w tym strojudrobnej towarzyskiej obłudy.Równocześnie zaś obserwuje: ta niesłychanie czuła matryca,odbijająca w nim komedię ludzką , chłonie wszystko i bez przerwy.Już w Improwizacji wWersalu mamy niejako zapowiedz komedii, której treścią będzie salon:29Zapewne, że ten tylko, co dziś dworu bliskoMoże zdobyć zaszczyty, rangę, stanowisko,Lecz kto umie się wyrzec tej szczęśliwej doli,Oszczędza sobie nieraz dość niemądrej roli.Nie potrzebuje możnym wciąż palić kadzidełNi wychwalać przed nikim nikczemnych wierszydeł,Zwijać się w komplementach dla lada jejmościI szczebiotem fircyków przyprawiać o mdłości.(Akt III, sc.7.)113& czy sądzisz, że& wyczerpał cały stek ludzkich śmiesznostek?& Na przykład tych, co sobie woczy świadczą czułości, ledwie zaś plecami odwrócą się do siebie, obdzierają się żywcem ze skórynajdowcipniej w świecie? etc., etc.Komedią tą będzie Mizantrop.I w ówczesnym świecie pojęć literackich ten wielki odkrywca nowych dróg musiał sięczuć ciasno.Przeżywszy całą młodość, aż głęboko w męskie lata, poza Paryżem i jego salo-nami, wyrosły jako pisarz z jędrnej i szerokiej starej farsy francuskiej, Molier dziwnie nie-cierpliwy był na wszelkie literackie wydwarzania , cieszące się takim odbytem w ówcze-snym wykwintnym, światku.Rozprawił się z nimi w Wykwintnisiach: wróci do tego samegow Mizantropie i wróci jeszcze gwałtowniej w Uczonych białogłowach.A z drugiej stronygnębi go niesprawiedliwe lekceważenie, ciążące na twórczości komicznej, w porównaniu doinnych, dostojniejszych rodzajów.Już w Krytyce Szkoły żon pozwala sobie na taką wy-cieczkę, bluznierczą poniekąd wobec starego Corneille a:& Co do mnie, uważam, że łatwiej jest o wiele nadąć się podniosłymi uczuciami, rzucać w pięk-nych wierszach rękawicę przeznaczeniu, oskarżać losy i wykrzykiwać zniewagi bogom niż wniknąć wśmiesznostki ludzi i przedstawić w miły sposób ułomności świata.Brzmi to bardzo sztywnie i nieśmiało: bo też Molier nie wypowiedział wówczas jeszczecałego swego słowa.Szuka dopiero sam siebie.Instynktem czuje, iż granica między komi-zmem a tragizmem jest sztuczna; ten pełny geniusz ogarnia wzrokiem życie w całej jego mie-niącej się grze łez i śmiechu.Wśród tego szukania nowych dróg dla teatru Molier popełniłjedną omyłkę; ale omyłkę bardzo owocną na przyszłość.Raz w życiu dał się skusić pokusom koturnu : napisał komedię heroiczną pt.Don Garcja.Sztuka padła, kładąc kres fałszywymambicjom autora, ale nie poszła na marne; pomysł, wzbogacony i przetworzony do niepozna-ki, wcielił się w Mizantropa, do którego nawet przeniósł wręcz Molier kilkadziesiąt wierszy zDon Garcji.W tej analizie momentów, które przygotowały powstanie Mizantropa, przychodzimy dojednego z najważniejszych: do małżeństwa Moliera.Ma ono tu podwójne znaczenie: raz, iżdzięki niemu Molier poznał osobiście wszystkie męki i szaleństwa nierozsądnej miłości; powtóre, iż małżeństwo to stanowiło ów słaby punkt, w który najboleśniej i najbardziej nie-omylnie mogli trafiać jego wrogowie.Pożycie Moliera nie było szczęśliwe.Talent i uroda Armandy zyskały jej od razu nie-zmierne powodzenie i otoczyły chmarą wielbicieli, właśnie spośród, tych dworskich fircy-ków, których Molier ośmieszał tak zawzięcie.Molier cierpiał bardzo; raz po raz przychodziłodo burzliwych scen, z których poeta wychodził zwyciężony urokiem i zręcznością kobiety.Istnieje współczesny paszkwil pt.Sławna aktorka; w książeczce tej anonimowy autor przyta-cza zwierzenia, czynione rzekomo przez Moliera jednemu z przyjaciół.Poeta opowiada mia-nowicie, jak odkrył miłostki jej z hr.de Guiche67* i jak je przebaczył: Mimo to wyrozumiałość moja nie wpłynęła na nią; i gdybyś wiedział, co cierpię, litował-byś się nade mną.Miłość moja doszła do tego, iż wchodzi zgoła w jej czucia i w jej kąt wi-dzenia& Wszystko, co istnieje, odnoszę w sercu do niej.Myśl moja tak jest nią zajęta, iż je-dynie nieobecność może mnie od niej oderwać
[ Pobierz całość w formacie PDF ]