[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wystarczyła fizyczna odległość między nimi, by natychmiast odzyskał pogodę ducha.Jest zupełnie tak, pomyślał, jakbym będąc z nią, chorował na to, co ona.Dzielimy tę chorobę.Nie miał ochoty słuchać nagrań Fox i zamiast tego włączył II symfonię Mahlera, „Zmartwychwstanie”.Jedyna symfonia zapisana na wiele kawałków ratanu, przyszło mu do głowy.Szkoda, że Mahler nie znał wzmacniacza.Na pewno wykorzystałby go przy jednej z dłuższych symfonii.Z chwilą gdy włączył się chór, nagranie umilkło, wyparte przez nadawaną z zewnątrz wiadomość.- Transmisja z Fomalhaut.- Odbiór.- Proszę włączyć wideo.Dziesięć sekund do startu.- Dziękuję - odparł.Na monitorze pojawił się odczyt.Była to odpowiedź Układu SI.Wbrew zapowiedziom, wysłano ją dzień wcześniej.TEMAT: RYBUS ROMMEYANALIZA: TANATOSRADA PROGRAMU: TRZYMAJ SIĘ Z DALEKACZYNNIK ETYCZNY: BRAK**DZIĘKUJĘ**- Dziękuję - odparł odruchowo McVane, mrugając powiekami.Przedtem miał do czynienia z Plazmą tylko raz i zdążył zapomnieć, jak zwięzłe były jej odpowiedzi.Ekran opustoszał.Nastąpił koniec transmisji.Nie był pewny co do znaczenia słowa „tanatos”, przeczuwał jednak, że dotyczyło śmierci.To znaczy, że ona umiera, pomyślał.Wszedł do planetarnego banku danych i poprosił o definicję.To znaczy, że umiera, może umrzeć albo jest bliska śmierci, o czym dobrze wiem.Mylił się.Słowo oznaczało „ściągający śmierć”.Ściągający, pomyślał.Istnieje zasadnicza różnica pomiędzy „śmiercią” a „ściągającym śmierć”.Nic dziwnego, że Układ SI wyeliminował czynnik etyczny.Ona przynosi zgubę, przyszło mu do głowy.Cóż, oto dlaczego konsultacje z Plazmą są takie kosztowne.Zamiast opartej na spekulacjach nadętej odpowiedzi słyszy się prawdę.Podczas gdy tak rozmyślał, próbując się uspokoić, zadzwonił telefon.- Cześć - powiedziała drżącym głosem Rybus.- Cześć - odparł.- Masz może herbatę Niebiański Napój Poranny Grom?- Co takiego? - zapytał.- Kiedy byłam u ciebie i przyrządzałam dla nas befsztyk, wydawało mi się, że widzę paczkę Niebiańskiego.- Nie - odrzekł.- Nie mam.Skończyła mi się.- Dobrze się czujesz?- Jestem zmęczony - odpowiedział, myśląc, powiedziała „nas”.Ona i ja to ,,my”.Kiedy to się stało? Chyba o to chodziło Plazmie; ona zrozumiała.- Masz w ogóle jakąś herbatę?- Nie - odparł.W kopule rozbrzmiało z nową siłą przerwane wiadomością nagranie.Zaśpiewał chór.W słuchawce rozległ się śmiech dziewczyny.- Fox nakłada na siebie dźwięki? Chór tysiąca.- To Mahler - uciął szorstko.- Myślisz, że mógłbyś przyjść i dotrzymać mi towarzystwa? - zapytała Rybus.- Trochę tracę głowę.- Dobrze - odpowiedział po chwili.- Jest coś, o czym chciałbym z tobą porozmawiać.- Czytałam ten artykuł w.- Porozmawiamy, jak przyjdę - wpadł jej w słowo.- Do zobaczenia za pół godziny.- Odłożył słuchawkę.Kiedy dotarł do jej kopuły, leżała podparta na łóżku, oglądając przez ciemne okulary operę mydlaną w telewizji.Od czasu kiedy widział ją po raz ostatni, nic się nie zmieniło.Może tylko psujące się jedzenie w naczyniach i resztki płynów w szklankach sprawiały jeszcze bardziej przygnębiający widok.- Powinieneś to obejrzeć - odezwała się Rybus, nie podnosząc głowy.- Dobra, wprowadzę cię.Becky jest w ciąży, ale jej chłopak nie.- Przyniosłem ci herbatę.- Położył na stoliku cztery torebki.- Dasz mi kilka krakersów? Na półce nad piecem jest pudełko.Muszę zażyć tabletkę.Łatwiej mi łykać lekarstwa z jedzeniem niż z wodą, bo kiedy miałam trzy lata.nigdy w to nie uwierzysz.Ojciec uczył mnie pływać.Mieliśmy wtedy kupę pieniędzy, ojciec był.cóż, wciąż jest, ale rzadko mam od niego jakąś wiadomość.Skaleczył się w plecy przy otwieraniu bramy w dzielnicy, gdzie.- Umilkła, ponownie skierowawszy uwagę na telewizor.McVane zrzucił z krzesła śmieci i usiadł.- Wczorajszej nocy byłam strasznie przygnębiona - powiedziała Rybus.- O mało do ciebie nie zadzwoniłam.Myślałam o przyjaciółce, która teraz.cóż, jest w moim wieku, ale dostała klasę 4-C w studiach nad czasem i ruchem, w dziedzinie wskaźnika fluktuacji pryzmatu, czy coś w tym rodzaju.Nienawidzę jej.W moim wieku! Wyobrażasz sobie? - Wybuchła śmiechem.- Ważyłaś się ostatnio? - zapytał.- Co? A, nie.Ale moja waga jest w porządku.Wiem to.Bierze się w palce kawałek skóry tuż obok barku.Tak zrobiłam.Wciąż mam warstwę tłuszczu.- Mizernie wyglądasz - stwierdził.Położył jej rękę na czole.- Mam gorączkę?- Nie - odparł.Wciąż trzymał dłoń na gładkiej wilgotnej skórze nad okularami.Ponad splotem włókien nerwowych, gdzie rozwinęła się zabijająca ją choroba.Będzie ci lepiej, pomyślał, jak umrzesz.- Niech ci nie będzie przykro - powiedziała ze współczuciem Rybus.- Wyzdrowieję.MED zmniejszył mi dawkę vaskuliny.Biorę ją rzadziej, trzy razy dziennie zamiast czterech.- Znasz wszystkie terminy medyczne - zauważył.- Nie mam wyjścia.Dostałam całą instrukcję.Chcesz rzucić okiem? Gdzieś tu leży.Popatrz na tamte papiery.Pisałam do kilku starych przyjaciół, bo szukając czegoś innego natknęłam się na ich adresy.Wyrzucam niepotrzebne szpargały.Widzisz? - Pokazała mu papierowe worki pełne zmiętych kartek.- Wczoraj pisałam przez pięć godzin, dziś też już zaczęłam.Dlatego miałam ochotę na herbatę.Mógłbyś zaparzyć mi filiżankę? Nie żałuj cukru, ale dodaj tylko odrobinę mleka.Zaparzając herbatę, przypomniał sobie słowa piosenki Lindy Fox, ułożonej na podstawie tekstu Dowlanda.Boże JedynyCo i łajdaka wynosisz do nieba,Posłuchaj proszę,Co w mym sercu śpiewa.- Ten program jest naprawdę dobry - oznajmiła Rybus w przerwie na reklamy.- Mogę ci o nim opowiedzieć?- Czy zmniejszenie dawki vaskuliny świadczy o poprawie? - odpowiedział pytaniem.- Pewnie wkraczam w kolejną fazę remisji.- Ile to potrwa?- Pewnie jakiś czas.- Podziwiam twoją odwagę - odrzekł.- Ja pasuję.Przyszedłem tu ostatni raz.- Moją odwagę? - zapytała.- Dziękuję.- Więcej tu nie przyjdę.- Jak to: nie przyjdziesz? Dzisiaj?- Przyciągasz śmierć - odrzekł.- Jesteś patogenna.- Jeśli mamy poważnie rozmawiać - oświadczyła - muszę włożyć perukę.Mógłbyś podać mi tę jasną? Gdzieś tu jest, może pod stertą odzieży w kącie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]