[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Czy zaklęcie, które animowało te potwory, dawało im również powierzchowne pseudożycie i znosiło jego możliwość rozmawiania z nieożywionymi? Lub działało częściowo? Prawdopodobnie to ostatnie.Mógł z nim rozmawiać, ale z trudnością.Skoczek zaświergotał.- Sądzę, że to powiedziało “Nikt nie przejdzie!” - przetłumaczyła pajęczyna na plecach Dora.Dor ze zdumieniem spojrzał na pająka.Czy doszło do tego, że Skoczek mógł rozumieć język Dora lepiej niż sam Dor?Skoczek znowu zaświergotał.- Nie bądź zakłopotany.Wszystkie twoje słowa są dla mnie dziwne, a to jest po prostu inny aspekt dziwności.Dor uśmiechnął się.- To ma sens! Bardzo dobrze.Pomożesz mi w rozmowie z zombi.Zwrócił uwagę na strażników, którzy milczeli jak grób, cierpliwi jak czas.Nie mieli żywych bodźców, które zmusiłyby ich do działania.- Powiedzcie waszemu Mistrzowi, że ma gości.Musi nas przyjąć.- Nii.- upierał się zombi.- Nii.kkkk!- Zatem sami musimy się zaanonsować.- Dor zrobił krok do przodu.Zombi podniósł przerażającą rękę, żeby zablokować mu przejście.Płaty zepsutego ciała zwisały festonami, a białe kości prześwitywały w kilku miejscach.Millie krzyczała.Z pewnością nie żywiła żadnych uczuć dla żadnego zombi na tym etapie swojego życia! Ale wieki bycia duszycą mogły zmienić sposób oceniania danej osoby skonkludował Dor.Dor sięgnął po miecz, ale Skoczek już znalazł się przed nim.l omotywał zombi.Za moment drugi zombi w podobny sposób został pozbawiony zdolności działania.Dor przyznał, że był to lepszy sposób.Zabijanie zombich było brudną robotą, bo przecież nie mogły zostać zabite.Musiały być rozczłonkowane, a nawet będąc w kawałkach walczyły.To jeden z powodów, dla których Król Roogna pragnął stworzyć z nich armię.Gdyby tylko można było to załatwić Pająk zneutralizował je w taki sposób, że nie mogły już bronić dostępu do Mistrza Zombich.Ale nie uszli daleko w kierunku zamku stojącego na kopcu ziemi w lesie - w czasach Dora zarówno kopiec, jak i las zniknęły gdy napadł ich wąż-zombi.Syczał i grzechotał w sposób będący jedynie przerażającym wspomnieniem żywego węża.Ale nie ulegało wątpliwości, że myślał o zagrodzeniu im drogi.Skoczek unieszkodliwił go tak, jak poprzednich.Co zrobiliby bez tego dużego pająka!Wtedy zagroził im wikłacz-zombi.To było za wiele nawet jak na pająka.Drzewo było czterokrotnie większe od człowieka i miało może z setkę morderczych macek.Nawet gdyby udało się je omotać, to mogło mieć siłę, by rozerwać linki przędzy.Wtedy Dor postraszył je lśniącym mieczem, kiedy pozostali przechodzili bokiem.Nawet drzewo-zombi jakoś trwożyło się o swoje gałęzie.W ten sposób dotarli do zamku.Ten również był animowaną ruiną.Kamienie powypadały z murów, by odsłonić archaiczne, wewnętrzne przyciesia.Z otworów okiennych zwisały strzępy płótna.Kiedyś była tu fosa, na długo przedtem, nim wypełniła się rumowiskiem.Na dnie zgromadziła się cuchnąca, gęsta ciecz.Taplał się w niej zombi-bagienny potwór.Pokryte szlamem oczodoły skupiły się na intruzach z taką wściekłością, że od razu wróciły im siły do walki.W końcu przebyli złamany most zwodzony i załomotali w oberwane drzwi.Posypały się drzazgi, kawałki drewna, ale oczywiście nie było odzewu.Dor więc zniszczył drzwi kilkoma uderzeniami miecza i cała trójka weszła do środka nie bez wyrzutów sumienia.- Hallooo! - wołał Dor, a jego głos odbijał się od ścian sal podobnych do grobowców.- Mistrzu Zombich! Przybyliśmy z misją od Króla!Pojawił się ogr-zombi.Millie krzyknęła i odskoczyła do tyłu a włosy stanęły jej prawie dęba.Kopała nogami zapominając, że na nich stoi.Skoczek pochwycił jedną z nóg, żeby uchronić wierzgającą dziewczynę przed wpadnięciem do fosy, gdzie na próżno ślinił się potwór.- Nieee.Idziee - zahuczał głucho z wnętrza, ponieważ jego klatka piersiowa była wypatroszona przez proces rozkładu.Dor przypomniał sobie ogra Cruncha i cofnął się.Ogr pozostawał ogrem.- Musimy zobaczyć się z Mistrzem Zombich - powiedziała Millie.chociaż pobladła ze strachu.Ona również posiadała odwagę.- Taa? Aha.- ogr poczłapał przez hol, a oni za nim.Weszli do komnaty przypominającej kryptę.Drugi zombi uniósł wzrok, opierając swoje trupie ręce na stole przed sobą.- Pod jakim pretekstem wdzieracie się tutaj? - zapytał zimno.- Chcemy zobaczyć się z Mistrzem Zombich! - wykrzyknął Dor.- A teraz złaź nam z drogi, ty kupo kości, jeżeli nie zamierzasz nam pomóc!Zombi popatrzył na niego ponuro.Był to niezwykle dobrze zachowany okaz, wychudzony, ale jeszcze nie rozkładający się.- Nie macie do mnie żadnego interesu.Jeszcze nie jesteście martwi
[ Pobierz całość w formacie PDF ]