[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Albo podpali - uzupełnił Karolek.- Nie, na odzyskanie tego nie ma nadziei.Myślmy realnie.- W porządku - powiedział naczelny inżynier z nagłą energią.- W takim razie trzeba skombinować arkusz starego astralonu.Jakie to było?- Cienkie - powiedział Janusz.- Nie więcej niż zero trzy milimetra, a może nawet zero dwa, ale różnicy jednej dziesiątej nikt nie zauważy.Trochę jakby przyżółkłe na brzegach.- Brzegi drobnostka, zawsze można powiedzieć, że w wyświetlaniu to żółte odcięli.Macie dwie odbitki.- Nasza jest do bani - przerwał Karolek.- Mało, że porysowana, mało, że podarta, to jeszcze cała w jajecznicy.- Przestań stwarzać trudności! - zirytowała się Barbara.- Przewodniczący ma drugą w bardzo dobrym stanie i to nawet nie poskładaną, a zwiniętą w rulon.A w ogóle to ile razy prosiłam, żeby nie pracować przy jedzeniu!- No więc odtworzycie według tej drugiej!.W zespół zaczęła wstępować nikła nadzieja.Karolek ożywił się wyraźnie.- Zauważcie, że daliśmy mu lepszą odbitkę, jest bardzo dobrze zrobiona.Podpisy sfałszujemy i jedyny kłopot to ta cholerna pieczęć z wroną, która się niepotrzebnie tak porządnie odbiła.- Pieczęć mięta - przerwał Janusz również z nagłym przypływem energii.- Zrobi się na gumce, a aktualne pieczęcie możemy rąbnąć i po krzyku.Jedyny kłopot, to jak od niego wycyganić tę odbitkę, nie mówiąc, o co chodzi.Zawiadamiam was, że ja się raczej rzeczywiście powieszę, niż przyznam, że to świństwo zginęło.Względnie pryskam na zachód przez zieloną granicę i nigdy w życiu nie wrócę!- Na starość mógłbyś.- zauważył Lesio nieśmiało.- Skąd wykombinujemy astralon? - spytała rzeczowo Barbara.- Instytut Kartografii - odparł naczelny inżynier.- Albo wojsko.Możliwe, że gdzieś mają nawet przedwojenne zapasy.Na szczęście znam tam parę osób prywatnie, bo oczywiście trzeba to załatwić nieoficjalnie.Wbrew pierwotnym zamierzeniom naczelny inżynier odjechał do Warszawy nazajutrz o świcie, obarczony zadaniem zdobycia staro wyglądającego astralonu w możliwie szybkim tempie.Zespół uspokoił Bj~orna, zdradzającego objawy przygnębienia, rozpaczy i skruchy.Cierpliwie wysłuchano jego wyjątkowo długiego i całkowicie niezrozumiałego przemówienia, składającego się z hurgotów i zgrzytów, z rzadka przetykanych polskimi słowami i zakończonego czymś, co na wszystkich słuchaczach uczyniło wrażenie uroczystej przysięgi.- Mnie się wydaje, że on nam obiecał, że już nigdy nie zgubi żadnej matrycy - powiedział Karolek z lekkim powątpiewaniem.- No to chwała Bogu - odparł Janusz.- Podobno to jest solidny naród i zawsze dotrzymują słowa.Następnie zaś rozpoczęto próby zdobycia odbitki przewodniczącego Rady Narodowej.Już pierwsze usiłowania wykazały, iż jedynym sposobem uzyskania jej w tajemnicy, bez wyjawienia przyczyn, dla których jest zespołowi niezbędna, pozostaje kradzież.Dobrowolnie i z byle powodu przewodniczący się z nią nie rozstanie.Co gorsza, wysiłki zmierzające do zawładnięcia odbitką natychmiast zaczęły w nim budzić jakieś daleko idące podejrzenia, trzeba było ich zatem szybko zaniechać.- Właściwie to już jesteśmy przyzwyczajeni - powiedział Karolek pocieszająco.- Zeszłym razem nam nie wyszło, bo i warunki były inne, i nie mieliśmy doświadczenia.Teraz musi się udać.- Trzeba to załatwić w ciągu jednej nocy - rozważał Janusz.- Wieczorem się ją rąbnie, do rana wykreśli i przed ósmą musimy podrzucić z powrotem.On się nie może zorientować, że coś jest nie w porządku, bo zacznie potem oglądać matrycę i jak będą jakieś różnice, to natychmiast zauważy.- Nie przeceniaj go - przerwała Barbara.- Nie tak łatwo zapamiętać szczegóły na takiej kobyle.A w ogóle to przez jedną noc nie zdążymy, choćbyśmy nawet pękli.Potrzebna nam cała doba.- W ciągu dnia połapie się, że nie ma odbitki! - Trzeba go będzie jakoś zająć.Najlepiej byłoby teraz zaraz, kiedy jest to całe zamieszanie z przedstawieniem.- Ale teraz zaraz nie możemy, bo nie mamy astralonu.- To będzie włamanie - powiedział Karolek z bezrozumną uciechą.- Musimy się dostać do szafy w jego gabinecie.- To będzie pół włamania - przerwał Janusz.- Tego klucza od zewnętrznych drzwi w rezultacie mu nie oddałem i najważniejsze mamy z głowy.A tam w środku byle wytrych wystarczy.- Nie mamy wytrycha.- To się wyklepie kawałek drutu, nic takiego.W każdym razie lepiej się pośpieszyć z przygotowaniami, bo nie wiadomo, kiedy Zbyszek przywiezie astralon.- Chyba klątwa jakaś nad nami ciąży - powiedziała Barbara z goryczą.- Wiecznie jakaś nadprogramowa robota i to w najgłupszych warunkach! Czy my kiedykolwiek będziemy mogli pracować spokojnie, jak ludzie? Karolek przystąpił do precyzyjnego wycinania niemieckiej pieczęci na wielkiej gumce kreślarskiej.Janusz rozpoczął produkcję wytrychów, pozwalających na otwarcie zamków we wszystkich Radach Narodowych całego kraju.Barbara, Lesio i Bj~orn zwiększyli tempo robót inwentaryzacyjnych.W zamienionym na pracownię największym pokoju pensjonatu trzy osoby kreśliły w skupionym pośpiechu, czwarta osoba w pocie czoła odcinała mikroskopijne kawałki gumki, piąta zaś dorzucała akompaniament akustyczny w postaci nierównomiernego poklepywania.- Dziwię się, że nie zostałem zegarmistrzem - powiedział Karolek z wyraźnym niesmakiem do samego siebie.- Okazuje się, że mam talenty.Janusz obejrzał pod lampą kawałek ładnie wygiętego i wyklepanego drutu.- Wytrych jak lalka - powiedział z zadowoleniem.- Jeszcze ze dwa i będziemy mieli wszystkie rozmiary.Karolek spojrzał na niego z zainteresowaniem.- Myślisz, że ty też masz uboczne talenty? Może byśmy to jakoś wykorzystali?.- No przecież właśnie zamierzamy!- Na litość boską, przygotujmy to dokładnie, żeby się znów nie wygłupić - powiedziała Barbara.- Weźmy pod uwagę wszystkie ewentualności.Pamiętajcie, że w żadnym wypadku nie wolno nam obudzić podejrzeń!- Teraz byłoby najlepiej, póki tam jest taki rejwach - powiedział Lesio z żalem.- Coś ty! - zaprotestował Karolek.- Do późnej nocy na rynku pełno ludzi i wszyscy nas znają.Żebyś nie wiem co robił, zawsze ktoś cię może zobaczyć, jak wyłazisz z rurą z ratusza! Jak nie ludzie, to dzieci
[ Pobierz całość w formacie PDF ]