[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Przerwała i ziewnęła, po czym skrzywiła się i przeciągnęła. Boże, ależ mnie wszystko boli powiedziała, po czym opadła na plecak i zamknęłaoczy. Co, dodam, jest jednym z czynników śmiertelności życie w dżungli nie jest łatwe.To bardzo konkurencyjne środowisko.Cały czas coś próbuje cię zjeść, a znalezć coś dozjedzenia dla siebie nie jest tak łatwo.Otworzyła oczy i spojrzała na Rogera.Znów zaczynało padać.Aoskot deszczu otrzcinowy daszek działał usypiająco. Roger, jesteśmy w dżungli powiedziała dziwnie dwuznacznym tonem, Dżunglastara się zabić cię.Zawsze próbuje. Przerwała i uśmiechnęła się do niego. Wiele razypróbowałam zmusić cię, żebyś mnie posłuchał, ale spróbuję jeszcze raz.Musisz uważać na to,co mówisz.Musisz się pilnować.Ucz się od Pahnera, nie wkurzaj go, dobrze?Książę otworzył usta, żeby zaprotestować, ale Eleanora uciszyła go machnięciem ręki. Po prostu.po prostu od czasu do czasu ugryz się w język, dobrze? To wszystko, o coproszę.Ostatnie dwa dni zupełnie ją wyczerpały.Czuła, że mimo wysiłku woli zasypia.Organizacja społeczna tubylców była wprawdzie fascynująca, ale szansa trafienia u Rogera nachęć nauczenia się czegoś poza sportem i polowaniem była bardzo niewielka.O Casey poprostu nie mogła utrzymać oczu otwartych. Dżungla jest piękna powiedziała niewyraznie dopóki nie musisz w niej zamieszkać.Jej powieki opadły i mimo upału, much i hałasu przygotowań do uroczystości, zasnęła.* * * Jestem z ciebie dumny, bracie powiedział Cord, przyglądając się przygotowaniom douczty.Szczodrość plemienia pokazywała, że nie są byle kim.Było ważne, żeby ten Rogerto zapamiętał. Przynajmniej tyle mogę zrobić dla mojego brata odparł Delkra. Ajaj! I dla tychdziwnych obcych. Zamilkł na chwilę, po czym roześmiał się chrapliwie. Wiesz, wyglądająjak basik.Cord kłapnął zębami. Tak, też mi się tak kojarzą.Małe basik były często spotykane na polanach w dżungli.Ich środkowa para łap zanikła;kiedy czegoś się bały czyli właściwie cały czas uciekały na tylnych nogach, luznomachając przed nimi.Małe dzieci uczyły się na nich polować, ponieważ basik były małe,nieszkodliwe, tchórzliwe i głupie.Bardzo głupie. Przyzwyczaj się do tego, bracie zaśmiał się ponownie Delkra. Innym będą siękojarzyć tak samo. Pewnie tak przyznał Cord. Demony wiedzą, że w dżungli zachowują się właśnie takgłupio.Ale mimo tego, że tylko dwa razy widziałem ich broń w użyciu, nauczyłem się jejobawiać.A gwardia władcy rzadko kiedy rekrutuje się z najgłupszych.Nie wolno ich niedoceniać.Delkra klasnął dolnymi rękami i niespodziewanie zmienił temat. Asi, w twoim wieku! Ciągle to powtarzasz, bracie zauważył Cord. Sam nie jesteś taki znów młody. To prawda odparł nieco kwaśno wódz.Cord oczywiście rozumiał.Obaj mieli niedługo zejść ze Zcieżki Wojownika, a chociaż ci,którzy ją przeżyli, zyskiwali wielkie poważanie, mało kto żył dość długo, by się nimnacieszyć.%7ładen z nich nie chciał o tym rozmyślać.Szaman rozejrzał się, szukając nowegotematu.Jego wzrok omiótł znaną mu dobrze osadę, którą wkrótce miał opuścić na zawsze.Nagle Cord zmrużył oczy. Gdzie jest Deltan? Poluje? Zjednoczył się z mgłą powiedział Delkra, pocierając o siebie dłonie, by odegnaćpecha. Atul. Co? sapnął szaman. Jak? Zaskoczył go? Nie warknął wódz. Pękł grot włóczni. Ajaj! powiedział Cord, ale nie pokazał po sobie emocji, które prawie nim owładnęły.Nie miał dzieci, nawet córek.Gody, które odbył dawno temu, zakończyły się śmiercią jegożony, spowodowaną ogólnym zakażeniem.Od tamtej pory nie wybrał sobie drugiej partnerki,a dzieci jego brata zaczął traktować jak własne.Delkra miał ich dużo połowa kobiet wplemieniu obdarzyła go przynajmniej jednym miotem, a wódz miał skłonność do płodzeniasynów.Deltan jednak był wyjątkowy.Zdradzał talent do nauki i Cord miał nadzieję, że młodywojownik któregoś dnia pójdzie w jego ślady.Teraz wszystko przepadło.To, że szamanmusiał odejść ze swoim asi i nie miał komu przekazać tradycji, zle wróżyło plemieniu.Cordmiał nadzieję, że przed opuszczeniem wioski nauczy Deltana najważniejszych rzeczy, a możenawet zabierze go ze sobą na jakiś czas. Aj powtórzył. Złe czasy.%7łelazo? Złe splunął wódz. Miękkie i przegniłe pod błyszczykiem na wierzchu.Wyglądałodobrze, ale. Aj powiedział szaman. Ale. Nie mamy wyboru przerwał mu wódz. Musi być wojna.Cord klasnął przeciwległymi dłońmi na znak sprzeciwu. Jeśli ruszymy na wojną przeciw Q Nkok, inne plemiona pozbierają nasze kości. A jeśli nie ruszymy odpowiedział wódz Q Nkok będzie dalej zabierać nasze ziemiei dawać feck w zamian! Musimy mieć ziemie albo trybut.W tej chwili nie mamy ani tego, anitego.Cord oplótł kolana wszystkimi czterema rękami i zaczął się kołysać w przód i w tył.Jegobrat miał rację plemię było w sytuacji bez wyjścia.Nie mieli szansy przeżycia wojny zmiejscowym państwem-miastem, ale nie mogli też pozwolić na dalsze praktyki nie doprzyjęcia, a wojna była jedynym sposobem, by je ukrócić. Q Nkok będzie naszym pierwszym postojem zauważył po chwili. Ludzie chcą kupićrzeczy, które mają tylko gównosiady.Porozmawiamy z ludzmi. Ale. zaczął jego brat. Ludzie nie radzą sobie dobrze w dżungli oddalił sprzeciw Cord ale mimo to sąbardzo mądrzy.Wiem, że to gównosiady, ale mądre i, według mnie, honorowe gównosiady.Gdyby był tu mój stary mistrz, zapytałbym go o radę.Dalekie Voitan padło, a razem z nimwszyscy jego bohaterowie.Nie mogę zapytać mistrza, dlatego zapytamy ludzi. Uparty z ciebie flar powiedział Delkra.Cord roześmiał się grzmiąco. Ale i tak mam rację.ROZDZIAA DWUDZIESTY DRUGIEleonorę obudziły wysokie atonalne zawodzenia i wolny, stłumiony dzwięk bębnów.Zatrzepotała powiekami i zamarła, sparaliżowana widokiem kołyszącej się larwy wampira.Wkompletnych ciemnościach, oświetlana jedynie migoczącym blaskiem ognisk, istotawyglądała jak senny majak.Wydawała się kurczyć do rozmiarów gąsienicy, po czymgwałtownie spuchła i okazała się Mardukaninem w masce.Tancerz kołysał siew blasku ognia.Eleonora zamrugała oczami: długie, ociekające jademkły bestii okazały się koroną, którą Mardukanin miał na głowie, a maskujące ubarwione ciałojego malowaną skórzaną opończą.Za nim tańczyło kilka innych postaci olbrzymi,uzbrojony w szczypce żuk, dwuręki waż, przypominający legendarną Nagę, i przypadniętanisko do ziemi sześciołapa bestia z paszczą pełną kłów rekina.Opar snu, ogień, kołyszące ruchy tancerzy i powolna muzyka hipnotyzowały.Eleanorależała jak zaczarowana, nie mogąc oderwać oczu od rytuału
[ Pobierz całość w formacie PDF ]