[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Sekcja zwłok wykazała, że nawet po tym okaleczeniu Manstein dogorywał jeszcze przez dziesięć dni, dostarczając młodej damie hałaśliwych, krwawych rozrywek.- Na szczęście przerobiłaś go na wieprzka, prawda? Ciekawe, co powiedział Günther na wasze igraszki.Ostatecznie spędziłaś z Herr Mansteinem, ile to? Pięć nocy? Pięć nocy przed porwaniem.Ta część zadania najbardziej ci się podobała, co, mein Schatz?Detektyw z przyjemnością stwierdził, że cios trafił na czuły punkt.Petra mogła się niegdyś podobać mężczyznom, lecz należało to już do przeszłości.Więzienie nadało jej wygląd kwiatu na drugi dzień po ścię­ciu.Terrorystka coraz mniej przypominała żywą istotę.Cerę miała zie­mistą, podkrążone matowe oczy, straciła też przynajmniej osiem kilo.Wciąż bił od niej desperacki bunt, coraz rzadziej jednak.- Nie, na pewno musiało ci się podobać z Mansteinem w łóżku, poszłaś z nim w końcu aż tyle razy.Musiało ci się podobać, skoro pozwoliłaś mu robić z tobą, co tylko zechciał.Niby po to, żeby go zwabić, ale jak było naprawdę? Nie powiesz mi, że tylko udawałaś.Herr Manstein był wy­brednym lowelasem.Przy jego doświadczeniu chodzi się tylko na najle­psze dziewczynki.Skąd u ciebie, Petra, tyle talentu? Pewnie specjalnie ćwiczyłaś przed akcją, z Güntherem albo i z innymi, co? A wszystko w imię sprawiedliwości rewolucyjnej, rzecz jasna.Albo w imię Kameradschaft, jak przystało między bojownikami, nicht wahr? Wychodzi więc na to, że jesteś zwykłą kurwą, Petra.Kimś gorszym od kurwy, bo kurwy mają przynajmniej swoje zasady.A co się tyczy twojej ukochanej rewolucji, sama popatrz - roześmiał się śledczy pogardliwie.- Doch! Ładna mi rewolucja! Pewnie ci niemiło, że cały niemiecki Volk odwrócił się od was tyłkiem?Petra poruszyła się na krześle, lecz nie zdecydowała się na to, by.- No, co jest, Petra? Zabrakło nam nagle wielkich słów? Tyle się zawsze wygadywało o ideałach, o wolności, o demokracji, co? Pewnie ci łyso, że kiedy rzeczywiście przyszła prawdziwa demokracja, ludzie nie­nawidzą was wszystkich jak psów? Jak to jest, Petra, kiedy wszyscy odwrócą się od człowieka plecami? Wszyscy, zupełnie wszyscy? Wiesz przecież, że tak to właśnie wygląda.Nie muszę ci mówić, że to nie żarty.Sama widziałaś przez okno pochody, demonstracje na ulicy, ty i Günther.Pamiętasz jeszcze tę manifestację tuż pod waszymi oknami, prawda? Ciekawe, co sobie wtedy myślałaś.Ciekawe, co mówiliście do siebie z Güntherem.Może wmawialiście sobie, że to wszystko podstęp kontr­rewolucjonistów?Oficer śledczy pokręcił głową i nachylił się w stronę przesłuchiwanej, wbijając wzrok w jej puste, martwe oczy.Lubił to, co robi - jak lubiła swoją działalność Petra.- No więc, Petra, jak mi wytłumaczysz wyniki wyborów w NRD? Nie powiesz mi, że nie były to wolne wybory; sama wiesz, że nikt nikogo nie zmuszał.Tyle lat, tyle wysiłku, tyle morderstw - i nagle okazuje się, że to pomyłka, że wszystko na marne! Ale coś tam zawsze zostaje, prawda? W twoim wypadku, zostało ci przynajmniej wspomnienie romansu z Wilhel­mem Mansteinem.- Oficer rozsiadł się wygodniej i zapalił cygaretkę, po czym, dmuchając dymem w sufit, dodał: - Ale co teraz, Petra? Mam nadzieję, mein Schatz, że udał ci się tamten romans, bo widzisz, z tego więzienia już nie wyjdziesz żywa.Nie wyjdziesz.Nikt nie będzie cię żałował, nie wypuszczą cię nawet, kiedy już będziesz jeździć na wózku inwalidzkim.Nie, nie.Wszyscy dobrze pamiętają, co zrobiłaś, więc za­dbają już o to, żebyś tu gniła razem z resztą zwyrodnialców.Nie ma nadziei, Petra.Przyjdzie ci zdechnąć w tych murach.Petra Hassler-Bock zadrżała, słysząc te słowa.Jej źrenice rozszerzyły się nagle.Walczyła ze sobą, żeby odpowiedzieć śledczemu, lecz zawahała się.Śledczy zaś ciągnął w najlepsze:- Tak przy okazji, zgubiliśmy trop Günthera.Prawie go dopadliśmy w Bułgarii, rozminęliśmy się z nim dokładnie o trzydzieści godzin.Wi­dzisz, Rosjanie przekazali nam wszystkie akta na temat ciebie i twoich przyjaciół.I po to tyle miesięcy męczyłaś się w tych ich obozach szkole­niowych.No, nieważne.Günther nadal jest na wolności, przypuszczamy że w Libanie, w towarzystwie waszych dawnych kumpli.Na nich też przyjdzie kolej - zapewnił Petrę śledczy.- Nie słyszałaś, że Amerykanie, Rosjanie i Izrael nawiązali współpracę i w tej branży? Tak wynika z wa­runków traktatu.Prawda, jaka wspaniała nowina? Niedługo będziemy mieli i Günthera.Przy odrobinie szczęścia zacznie jakąś nową akcję albo palnie inne głupstwo, a wtedy będziemy ci mogli nawet pokazać na zdjęciu jego zwłoki.Właśnie, byłbym zapomniał, mam nawet coś lepsze­go niż zdjęcia! Pokażę ci, chcesz?Śledczy włożył wideokasetę do odtwarzacza i pstryknął wyłącznikiem telewizora.Po krótkiej chwili obraz przestał migotać.Film nakręcono po amatorsku, z ręki.Na ekranie Petra ujrzała dwie dziewczynki, bliźniaczki, ubrane w identyczne różowe sukieneczki, bawarskie dirindl.Dziewczynki siedziały koło siebie na typowym dywanie w typowym nie­mieckim mieszkaniu.We wnętrzu panował wzorowy Ordnung, nawet ilustrowane magazyny na stoliku ułożono jak pod linijkę.Potem na ekranie zaczął się ruch.- Komm, Erika! Komm, Ursel! - rozległ się z boku kobiecy głos.Obie dziewczynki podniosły się z dywanu, chwytając się blatu stolika i pod­reptały w tamtą stronę.Kamera uchwyciła ich niepewne, drobne kroczki ku wyciągniętym ramionom tamtej kobiety.- Mutti, Mutti! - zawołały bliźniaczki jedna przez drugą.Oficer śled­czy zgasił nagle telewizor.- Widzisz, mówią już i chodzą.Ist das nicht wunderbar? Ich nowa mama bardzo je kocha.Myślałem, Petro, że chętnie obejrzysz ten kawa­łek.Na dzisiaj tyle.Oficer śledczy przycisnął guzik.W drzwiach stanął strażnik i zapro­wadził skutą kajdankami więźniarkę z powrotem do celi.Czworokątna celka miała nagie ściany z pociągniętej na biało cegły.W pomieszczeniu nie było okna, a w drzwiach z pancernej blachy wid­niał tylko otwór judasza i klapka, przez którą wsuwano posiłki.Petra nie wiedziała, że przez cały czas obserwuje ją kamera telewizji przemysło­wej, której ukryta pod sufitem soczewka udawała jedną z klinkierowych cegieł, lecz w rzeczywistości przepuszczała czerwone widmo światła i promieniowanie podczerwone.W korytarzu Petra Hassler-Bock zdoła­ła jeszcze zachować niewzruszoną minę.Potem zatrzasnęły się pancerne drzwi.Załamanie przyszło nagle.Najpierw Petra wpatrywała się pustym wzrokiem w podłogę, także po­malowaną na biało, z początku nawet zbyt nieobecna i przerażona, by zdobyć się na płacz.Rozważała w myślach koszmar, w jaki zmieniło się jej życie.Jeden z wewnętrznych głosów powtarzał jej uparcie, z maniackim przeświadczeniem, że wszystko to nie może być prawdą.Niemożliwe, żeby zawaliło się wszystko, czym Petra żyła, wszystko, co robiła.Günther - stracony.Bliźniaczki - stracone.Sprawa - stracona.Stracone życie.Oficerowie śledczy z Bundeskriminalamt przesłuchiwali ją właściwie tylko dla własnej rozrywki, Petra wiedziała o tym aż za dobrze.Nie mogła im przecież wyjawić żadnych istotnych informacji.Pokazano jej zresztą odbitkę jej teczki z tajnych akt wschodnioniemieckiej Stasi [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szamanka888.keep.pl