[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Czekają do pięciu sygnałów - powiedziała Susie.- Potem rozwalą główkę którejś z dziewczynek.Tego chcecie? Obaj?Rodgers zrobił pół kroku w przód.Wcisnął się między Paula i Susie.Nie wiedział, czy przyjaciel połknie przynętę i rozkaże mu spełnić żądania dziewczyny, nie chciał jednak ryzykować takiej sytuacji.Hood nadal był dyrektorem Centrum, nie powinni zacząć się teraz kłócić.Zwłaszcza, że nie wiedział przecież, co jeszcze się dzieje.- Dlaczego nie powiesz im tego, co masz powiedzieć? Wówczas cię puścimy.- Wy nie ufacie mi, a ja nie ufam wam.Jednak w tej chwili potrzebujecie mnie bardziej niż ja was.Czwarty sygnał.- Mike.- nie wytrzymał Paul.Był podczas planowania operacji opóźniającej, ale najwyraźniej miał nadzieję, że uda się jakoś zrealizować początkowy pomysł wywabienia terrorystów z sali.Rodgers czekał.Kilka dodatkowych sekund mogło stanowić różnicę między sukcesem i porażką.- Nie podoba mi się to - powiedział.- Nie podoba ci się przede wszystkim to, że nie masz wyboru.- Nie.Parę razy w życiu siedziałem po szyję w gównie; wszyscy tu jesteśmy dorośli.Nie podoba mi się to, że muszę zaufać komuś, kto raz już zdradził pokładane w nim zaufanie.Wsadził broń za pas, wyciągnął z kieszeni nóż sprężynowy, jednym ruchem nadgarstka zwolnił ostrze i zaczął rozcinać taśmę.Piąty sygnał.- Sama skończę.- Susie odebrała mu nóż.Oddał go jej bez sprzeciwu.Cofnął się na wypadek, gdyby próbowała ataku.- Macie się stąd wynieść.Chcę was widzieć na monitorze kamery bezpieczeństwa, w korytarzu.Zostawcie klucze.Mike rzucił klucze na podłogę gabinetu.Złapał marynarkę, wiszącą na oparciu krzesła i wyszedł za Paulem.Susan Hampton uwolniła się.Przełączyła komputer na widok z kamery.Rodgers wychodził właśnie na korytarz.Włączyła telefon.- Mów - powiedziała.Generał nie mógł tego usłyszeć, ale na szczęście mógł usłyszeć resztę rozmowy.Wyszedł na korytarz, przechodząc pod okiem kamery.Podobnie jak Susie, był rekinem.Mimo wszelkich jej gróźb, mimo kłamstw i manifestacyjnej pewności siebie, miał coś, czego brakowało dziewczynie.Trzydzieści lat praktyki.44Nowy Jork, niedziela 00.04Gdy tylko wyszli z pola widzenia kamery, generał Mike Rodgers natychmiast wyjął z kieszeni telefon komórkowy.Zatrzymał się, przyłożył go do ucha, słuchał przez chwilę, a potem wyłączył.Podał go Hoodowi wraz z jednym z pistoletów.- Powiedziała mu prawdę? - spytał Paul.- Załatwiła nas na amen.Rodgers wyjął z kieszeni kurtki radiotelefon.Wcisnął przycisk nadawania.- Brett?- Jestem, generale.- Zaczynamy operację.Dasz radę?- Spoko.- Świetnie.Kiedy chcesz mieć dane?- Za dwie minuty.Rodgers spojrzał na zegarek.- Zrozumiałem.Powodzenia.- Brett August wyłączył radio.- No to w drogę - powiedział Mike, chowając radio do kieszeni.Hood pokiwał głową.- Wszystko przewidziałeś - stwierdził.- Niestety - przyznał generał.Spojrzał na zegarek.- Słuchaj, muszę ruszać.Wezwij policję, niech zamkną to piętro i zatrzymają naszą przyjaciółkę.Zapewne będzie uzbrojona.Jeśli wyjdzie, nim się pojawią, będziesz musiał się nią zająć.- Dam sobie radę.Wszyscy funkcjonariusze Centrum przeszli ćwiczenia w posługiwaniu się bronią, ponieważ byli prawdopodobnym celem zamachu terrorystycznego.W tej chwili Paul Hood nie sądził, by zabicie Susan Hampton sprawiło mu jakiekolwiek trudności.I nie tylko dlatego, że ich zdradziła.Nie, Mike Rodgers był tak pewny siebie, tak doskonale kontrolował sytuację, że nie było po prostu sposobu, by przeciwstawić się jego rozkazom.Na tym właśnie polega sztuka dowodzenia.- Chcę także byś zrobił to, co zasugerowałeś wcześniej.- Chodzi ci o Chatterjee?Rodgers skinął głową.- Wiem, że prawdopodobieństwo jest niewielkie, ale wyjaśnij jej, co robimy.Jeśli nie zechce współpracować, powiedz, że nie ma żadnych szans na powstrzymanie nas.- Wiem, co mam powiedzieć.- Jasne.Przepraszam.Powiedz jej też, że od niej i jej ludzi chcę tylko jednego.- Czego?Mike Rodgers znalazł strzałkę wskazującą wyjście i ruszył w kierunku schodów.- Niech nam zejdą z drogi.45Nowy Jork, niedziela 00.05Pułkownik Brett August przemierzał ciemny park niczym pantera.Nad tą jego częścią nie było helikopterów; oświetlały one wyłącznie sam gmach ONZ i jego najbliższą okolicę.Do parku docierał wyłącznie ich odbity blask.August szedł długim, pewnym krokiem, nisko pochylony, zachowując idealną równowagę.Gra o wysokie stawki podniecała go.Mimo że szanse sukcesu miał niewielkie, tęsknił za walką, chciał się sprawdzić.W walce nic nigdy nie było pewne, co w najmniejszym stopniu nie odbierało mu pewności siebie.Ufał swemu wyszkoleniu i wiedział, że to, co robi, musi zostać zrobione.Ufał także planowi.To, co generał Rodgers powiedział o chaotycznej, płynnej sytuacji walki było oczywiście prawdą.Operacja „zepchnięcia” dawała jednak jednostce antyterrorystycznej możliwość jej uporządkowania.Operacja taka jest klasycznym manewrem, zastosowanym, o ile można stwierdzić, po raz pierwszy przez armię rosyjskich chłopów walczących pod wodzą księcia Aleksandra Newskiego w XII wieku, podczas walki z Kawalerami Mieczowymi i Krzyżakami.Rosjanom udało się zwyciężyć lepiej uzbrojonego, przewyższającego ich liczebnie przeciwnika przez zepchnięcie go na zamarznięte jezioro.Lód popękał pod ciężarem zakutych w zbroje jeźdźców.Utopili się wszyscy.Podobną strategię, przeznaczoną dla niewielkich oddziałów szturmowych, opracował dla Iglicy jej poprzedni dowódca, podpułkownik Charles Squires.Zasadą tej strategii był wybór miejsca, w którym po obu skrzydłach sił nieprzyjacielskich znajdowała się osłona: wąwóz, las, brzeg jeziora.Po znalezieniu odpowiedniego miejsca, oddział, obojętnie jak nieliczny, dzielił się na dwie sekcje.Jedna z nich okrążała nieprzyjaciela, druga atakowała w ciasnym szyku, jakby poruszała się w szyjce butelki.Przeciwnik zamknięty był między obiema sekcjami.Nie mógł uciekać, bowiem ukryta sekcja była w stanie powstrzymać go celnym ogniem, jeśli zaś próbował kontrataku, można do go było atakować od czoła, z prawej lub lewej flanki.Spychany powoli, nieprzyjaciel zaskakiwany był przez poruszającą się za nim sekcję.Odpowiednio przeprowadzony, pod osłoną nocy, we właściwym terenie, manewr ten umożliwiał niewielkiemu oddziałowi pokonanie znacznie silniejszego wroga.Pułkownik August nie mógł dostać się do sali Rady Bezpieczeństwa pod osłoną ciemności.Gdyby nawet udało się na sekundę lub dwie wyłączyć światło, uprzedziłoby to tylko terrorystów, że na coś się zanosi.August wolał zaskoczenie.Niestety, przeciwnik dowie się od razu, że atak przeprowadza zaledwie jedna osoba.Zobaczą go wchodzącego do sali dokładnie tak, jak wcześniej dostrzegli oddział Służby Bezpieczeństwa ONZ.Jeśli zareagują wystarczająco szybko, manewr się nie powiedzie.Nawet w tej sytuacji pułkownik dysponowałby jednak pod kilkoma względami przewagą.Był wyszkolonym żołnierzem, nie strażnikiem.Krzesła w sali Rady dawały mu osłonę.Długie, odsłonięte schody utrudnią terrorystom atak od tyłu, zwłaszcza jeśli pozostanie pod osłoną dolnych rzędów.Gdyby zaś któryś z nich chciał zasłonić się zakładnikiem, tu też August miał przewagę pod dwoma względami.Po pierwsze, był jednym z najlepszych strzelców w Siłach Specjalnych, co potwierdzały liczne nagrody; więcej miał ich jedynie Mike Rodgers.Po drugie, nie będzie się bał strzelać.Był gotów zaryzykować życiem zakładnika, by zabić terrorystę.Rodgers powiedział bardzo słusznie, że jeśli nie dojdzie do interwencji, i to szybko, i tak czekała ich nieuchronna śmierć.Ogród rozciągał się przez kilka przecznic, w kierunku południowym
[ Pobierz całość w formacie PDF ]