[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Chryste, coza miejsce, pomyślał.Zamczysko nowoczesnej arystokracji.Zadumał się chwilę.I tutaj przybywa Michael Fury! Czego ty tu szukasz,chłopie, do jasnej cholery!?Zaśmiał się pod nosem i ruszył pod górę, przecinając falujące na wietrzetrawniki, na których rosły gdzieniegdzie stare, majestatyczne drzewa i oczekujące na kwitnienie krzewy.Nie łudził się, że panująca tutaj księżniczkaz radością wypatruje jego przybycia.Josh musiał użyć niezłych chwytów,żeby nakłonić swoją światową siostrę, by otworzyła choćby stajenne podwojedla kogoś takiego jak Michael Fury.Oboje będą musieli się jakoś do tego przyzwyczaić, pomyślał.Nie, niepotrwa to długo, był pewien, że postarają się nie wchodzić sobie w drogę.Jakdawniej.Wykrojenie wolnej godziny w środku dnia stanowiło nie lada problemdla Laury, było jednak konieczne.Grubsze sprzątanie mieszkania nad stajniąpowierzyła pokojówce.Trudno nawet opisać, jaki tam panował bałagan, ilebyło kurzu, brudu i pajęczyn.I myszy, wzdrygnęła się Laura, dzwigającwiadro z mydlinami.Nie oczekiwała, że dziewczyna dokona cudu.A czasu było niewiele.Pomoc Ann nie wchodziła w grę.Na sam dzwięk imienia Michaela Furygospodyni parsknęła pogardliwie i odeszła z kamienną twarzą.Chcąc nie chcąc Laura sama musiała dokończyć sprzątania.Nie umiałabypowitać kogoś w domu, w jakiejkolwiek jego części, gdyby wszystko nie byłodopięte na ostatni guzik.Pomyślała, że zamiast bitej godziny przeznaczonej na lunch w Pretens-39jonalnej Galerii" czeka ją błyskawiczna zmiana ubrania i nielicha porcjaostrej, fizycznej pracy.Stan łazienki w mieszkaniu nad stajnią sprawił, żemłoda Jenny oniemiała z wrażenia.Trudno się jej dziwić.Ze związanymi do tyłu włosami, z podwiniętymirękawami Laura wdrapała się na brzeg wanny i wzięła się do usuwania grubejwarstwy brudu.Jej gość lokator, który nie wiadomo po jakie licho ma tujutro przybyć, nie dopatrzy się śladu nieczystości na kafelkach.Natomiast stajnie, na które rzuciła okiem, pozostawi Michaelowi Fury to jego domena.Szorując i pucując układała pospiesznie plan zajęć na resztę dnia.O trzeciej musi być z powrotem w Pretensjonalnej Galerii".Zamknięciesklepu o wpół do siódmej.Następnie odebranie galopem dzieci z lekcji muzyki.Do licha, zapomniała rozejrzeć się za dobrym nauczycielem rysunku dlaKayli.O wpół do ósmej kolacja.Sprawdzenie i upewnienie się, że obiedziewczynki odrobiły lekcje na następny dzień.Czy to na jutro Kayla musi się przygotować z ortografii, czy Aliz matematyki? A może jedno i drugie.Dobry Boże, nie chciałaby terazwracać do szkoły.Dobiłyby ją ułamki.Zdyszana nieco, lekko już obolała, westchnęła, zachlapując policzkimieszanką mydlin i kurzu.Musi wreszcie przestudiować ten raport na temat zaplanowanego naprzyszły miesiąc seminarium poświęconego kosmetyce.Zrobi to w łóżku, gdytylko położy dziewczynki.Ali potrzebne są nowe baletki.Tym już się zajmąjutro. No, no, wcale niezły widok. Michael wszedł przez wąskie drzwii ujrzał na powitanie powabną pupę w opiętych, spłowiałych dżinsach.Jaksądził, sprzątała tu któraś z młodocianych pokojowych z Templeton House.Jeśli to należy do wyposażenia, będę chyba płacił cholernie wysoki czynsz.Wydała krótki ostry dzwięk, podskoczyła, uderzyła głową o rączkęprysznica, oblała nogi brudną wodą.Trudno powiedzieć, kto z nich był w tymmomencie bardziej zaskoczony.Michael aż do tej chwili nie zdawał sobie sprawy, że przechowałw pamięci jej obraz.Doskonały.Doskonale uroczy, cały w złocie, różu i bieli,jak błyszczący obrazek z książeczki o królewnie z bajki.Ale stojąca przed nim kobieta, o ogromnych, ciemnoszarych oczach,miała pobrudzone policzki, była rozczochrana, a w wypielęgnowanych dłoniachtrzymała szczotkę do szorowania.Pierwszy ochłonął.Człowiek żyjący w stałym napięciu musi mieć szybkirefleks.Uśmiechnął się więc od ucha do ucha. Laura Templeton, jeśli mnie wzrok nie myli? Nie spodziewałam się.nie spodziewaliśmy się ciebie dzisiaj.No tak, pomyślał.Ten sam głos.Chłodny, opanowany, kulturalny. Lubię znać topografię terenu.Frontowe drzwi były otwarte na oścież.40Wietrzę mieszkanie.No cóż.Cieszę się, że znowu cię widzę, Lauro.Nie pamiętam, żebyktoś tak atrakcyjny szorował mój sracz.Upokorzona, czując, że się czerwieni, pokiwała głową. Josh chyba ci wspomniał, że nie używamy tego budynku.Nie byłamw stanie ściągnąć nikogo z personelu, by zaprowadzić tak szybko porządek.Zdziwiło go, że potrafi posługiwać się szczotką do szorowania. Nie przejmuj się mną.Dam sobie radę.Teraz, patrząc z bliska, stwierdził, iż pod warstwą brudu jest śliczna jakzawsze.Delikatne rysy, zniewalające usta, arystokratyczny rysunek kościpoliczkowych i te rozmarzone, szare oczy.Czyżby zapomniał, jaka jest drobna? Jakieś metr sześćdziesiąt wzrostu,i szczupła jak czarodziejka o włosach w kolorze złota w przyćmionychpromieniach słońca.Krucha i kształtna jak niegdyś
[ Pobierz całość w formacie PDF ]