[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Frike! Co się stało?- Nieszczęście, panienko! Wszystkie sprawy poszły bardzo źle, niestety.- Gdzie jest Azzie?- Właśnie to, milady, jest tą najgorszą rzeczą.Nie ma go!- To gdzie jest?- Nie wiem - odparł Frike.- Ale to nie jest moja wina!- Opowiedz mi wszystko, co się tutaj wydarzyło.- Kilka godzin temu - zaczął Frike - pan przygotowywał roztwór, by umyć nim włosy Królewny Scarlet, ponieważ wdał się w nie kołtun.Kiedy skończył, zabrałem się do suszenia jej włosów.Przypominam sobie, że było to jakoś tuż po południu, ponieważ kiedy wyszedłem po drewno do kominka, słońce stało w zenicie.- Dalej! - nie wytrzymała Ylith.- Co było potem?- Wróciłem z naręczem drew, a lord Azzie podśpiewywał sobie podczas manicure, jakiego dokonywał na dłoniach Królewicza - jak wiesz, pan zawsze bardzo zwraca uwagę na detale.Nagle przestał podśpiewywać i rozejrzał się wokoło.Zrobiłem to samo, chociaż nie słyszałem żadnego dźwięku.Pan Azzie rozglądał się ciągle i rozglądał, a kiedy jego spojrzenie spoczęło na mnie ponownie, to mógłbym przysiąc, iż stał się całkiem odmieniony - część ognistej czupryny zniknęła, a on sam wyraźnie pobladł.Zapytałem wówczas: “Czy słyszysz coś, panie?”, a on odpowiedział: “Tak, ostry, świdrujący dźwięk, który nie kojarzy mi się z niczym dobrym.Szybko, przynieś mi moją Mistrzowską Księgę Zaklęć!” Mówiąc to, opadł gwałtownie na kolana.Pośpieszyłem, by spełnić jego rozkaz, ale nie miał dosyć siły, żeby ją otworzyć - jest to folio bardzo wielkie i okute brązem, co możesz sama zobaczyć na podłodze u swych stóp.Powiedział do mnie: “Frike, pomóż mi obracać strony.W jakiś podstępny sposób coś oddemonizowuje mnie”.Asystowałem mu więc, a on cały czas mnie popędzał: “Szybciej, Frike, szybciej, zanim serce opuści mnie całkowicie!” Więc obracałem prędzej te przeklęte karty, teraz robiąc to całym sobą, gdy ręce lorda opadły bezsilnie i wszystko, na co mógł się zdobyć, ograniczało się do trzymania otwartych oczu, które skupione na księdze straciły swój zwykły blask.Wtedy powiedział: “Dobrze, zatrzymaj tutaj.Popatrzmy.” I to było wszystko, panienko.- Wszystko? - zapytała Ylith.- Co masz na myśli, mówiąc: wszystko?- Wszystko, co powiedział, milady.- To akurat rozumiem wystarczająco dobrze! Ale co z nim?- Zniknął! Po prostu zniknął, panno Ylith!- Zniknął? - powtórzyła czarownica.- Tuż sprzed moich oczu - zniknął całkowicie i bez śladu! Niemal wychodziłem z siebie, nie wiedząc, co począć! Nie zostawił żadnych poleceń ani instrukcji.Najpierw pohisteryzowałem sobie trochę, a potem, po zastanowieniu, doszedłem do wniosku, że najlepszą rzeczą będzie po prostu zaczekać na twoje przybycie.- Opisz mi sposób, w jaki zniknął.- Sposób? - zapytał zdezorientowany Frike.- Tak.Czy pojawił się dym zniknięcia, w którego wirujących kolumnach rozpłynął się szybko w nicość? A może przepadł wraz z błyskiem i towarzyszącym temu niewielkim odgłosem grzmotu? A może najpierw skurczył się do rozmiarów punktu materialnego? Co?- Nie mam pojęcia, pani.Zamknąłem oczy.- Zamknąłeś oczy? Jesteś głupcem, Frike!- Ale zerkałem spod przymkniętych powiek.- I cóż dało to twoje “zerkanie”?- Widziałem, jak lord Azzie staje się coraz chudszy, rozpuszczając się z boku.- Z której strony?- Z prawej, pani.- Czy zanikał w sposób równomierny, czy też towarzyszył temu ruch w górę i w dół?- Był ruch.- To bardzo ważne, Frike.Czy w jakimkolwiek momencie przed zniknięciem zmienił całkowicie kolor?- Ma pani rację, panno Ylith! Rzeczywiście zmienił barwę, tuż przed zupełnym rozpuszczeniem się w nicości.- Jaki to był kolor?- Niebieski, milady.- Tak właśnie myślałam - powiedziała wiedźma.- A teraz rzućmy okiem na jego księgę czarów.Frike dźwignął ciężki wolumin na pulpit, gdzie Ylith łatwiej było go czytać; księga nadal była otwarta na stronie, której przyglądał się Azzie przed swym zniknięciem.Ylith pochyliła się nad nią i szybko przetłumaczyła pokrywające ją runy.- Co to jest? - zapytał Frike.- Całkowite Uwolnienie, Frike - powiedziała mu.- Jest to zaklęcie, którego demony używają, kiedy ktoś lub coś pragnie je zaczarować.Nazywa się je także Wielkim Zrównoważeniem.- Nie zdążył?- To oczywiste.- Zaczarowany! - wykrzyknął Frike.- Ale pan sam potrafi przecież czarować!- Istotnie - potwierdziła Ylith.- I jest w tym bardzo dobry; ale wszyscy, którzy czarują, Frike, także podlegają czarom.Jest to jedno z wielkich praw Niewidzialnego Świata.- Słyszałem o tym - odparł Frike.- Kto jednak mógł zakląć lorda Azziego w ten sposób?- Jest wiele możliwości - zastanowiła się Ylith - ale układając to w sekwencję wydarzeń, najbardziej wygląda mi to na sprawkę kogoś nieżyjącego - na przykład czarownicy, albo alchemika, albo innego demona, który ma jakiegoś haka na Azziego i który dzięki temu był zdolny przywołać go wbrew jego woli.- Kiedy zatem ujrzymy go znowu? - zapytał zaniepokojony Frike.- Nie mam pojęcia - odparła Ylith.- Zależy to od tego, kto go zaczarował, jakiego użył zaklęcia oraz od natury zobowiązania, jakie ciąży na Azziem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]