[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Karolina temperowała ją energicznie.Karo obwąchała gościa dokładnie, powarkując i poszczekując, ale już w innym tonie.Gościa zagryzać nie należało, gość to zupełnie co innego niż wróg.— Więc ja nic nie rozumiem — powiedziała Karolina, siadając na drugim fotelu.— Trzeba posprzątać to szkło, ale to jeszcze nie teraz, niech ona się najpierw do ciebie przyzwyczai.Wytłumacz mi jakoś to wszystko.— A gdzie ta pani Wolicka teraz mieszka? — spytał Stefek posępnie.— Nie mam pojęcia.Gdzieś wyjechała.Ale rodzice wiedzą, dadzą ci adres i będziesz mógł napisać do niej list.Nie rozumiem tylko, dlaczego chciałeś ją poznać przez szybę.— Żeby jakoś tego… No, nawiązać stosunki.Przez szybę byłoby najprędzej, od razu się przecież przyznałem, nie? I zapłacę za nią.Zaraz, kiedy ona wyjechała?— Kto?— Pani Wolicka.— Nie wiem.Już dawno.Prawie rok temu.— Jak to rok temu, przecież ja ją widziałem na ulicy!— Panią Wolicka?— No a kogo? Ja jom znam z twarzy! Ona pracuje w telewizji!Karolina zaczęła się domyślać, że zaszła tu jakaś pomyłka.Rozbawiło ją to i zachichotała.— Nic podobnego.W telewizji pracuje pani Polińska.Mieszka naprzeciwko nas.W pierwszej chwili Stefek nie pojął wagi informacji.W następnej oblał się warem.— Jak to…?— A tak to.Pani Polińska.A pani Wolicka jest bardzo stara i w ogóle nigdzie nie pracuje.Pani Polińska…! Oczywiście! Wiedział przecież od razu, że z tą panią Wolicka jest coś nie tak, dobrze pamiętał! Nie Wolińska, tylko Polińska, rany boskie…!— Jak to?! — wrzasnął z oburzeniem.— To dlaczego jej nie ma na liście lokatorów?!— Bo ona nazywa się Pietrzak — wyjaśniła coraz bardziej rozśmieszona Karolina.— Tylko w telewizji jest panią Polińska, to jest jej panieńskie nazwisko.My to wszyscy wiemy, bo ona też ma psa.Posiadanie psów jako źródło wiedzy wydało się Stefkowi nieco skomplikowane, ale nie był w stanie teraz tego dociekać.Drgnął silnie, bo poderwała go myśl o natychmiastowym tłuczeniu następnej szyby, zdążył nawet ucieszyć się, że nie wyrzucił drugiego kamienia, równocześnie z jego drgnięciem jednakże Karo błyskawicznie uniosła łeb i odezwała się Karolina.— To chyba trzeba posprzątać — rzekła, wskazując stopą rozsypane na dywanie szkło.Stefek został na miejscu.Widok szkła przypomniał mu o płaceniu.Przewidział to, na jedną szybę miał pieniądze, ale na dwie mogłoby już nie starczyć.Z drugiej strony, Karolina znała panią Polińska, więc może obejdzie się bez tłuczenia…— Dobra, pozamiatam — zgodził się smętnie.— Daj jaką szczotkę, albo co…Udział Karoliny w sprzątaniu polegał na wskazywaniu przeoczonych pod meblami okruchów.Stefek wyzbierał je porządnie, wyrzucił do torby śmieciowej w kuchni i znów padł na fotel.— Słuchaj, a może byś pomogła? — zaproponował niepewnie.— Powiem ci, o co chodzi…Zapomniawszy ze zdenerwowania, że wszystko to miało być tajemnicą, wyjaśnił sprawę do końca.Karolina dowiedziała się, że Stefek musi osobiście poznać panią Polińska, żeby dostać od niej telewizyjne znaczki, żeby tymi znaczkami zwabić Czesia, żeby utrudniać, a nawet uniemożliwić Czesiowi wszelkie działanie, żeby tym sposobem otworzyć wolną drogę Pawełkowi i Janeczce, żeby to oni mogli odnaleźć znaczki z kolekcji swojego dziadka.Przy dziadku pamięć mu z nagła wróciła, uświadomił sobie, co mówi i cofnął się do problemów z Czesiem, z naciskiem eksponując je jako najważniejsze.Zarazem jednak nie mógł oderwać się tak od razu od Janeczki i Pawełka, informacje o nich pchały mu się na usta, streścił zatem ich życiorys ze szczególnym uwzględnieniem ostatnich wakacji, o których mnóstwo wiedział.Karolina słuchała z olbrzymim zainteresowaniem.— Mogę powiedzieć pani Polińskiej, że chcesz ją poznać — zaofiarowała się.— To jest bardzo przyjemna pani.A ten Czesio mi się nie podoba.— Mnie też nie — podchwycił Stefek
[ Pobierz całość w formacie PDF ]