[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.– Michael, na miłość boską!– Rowan, policz swoje poprzedniczki.To coś czekało na trzynaście czarownic, od czasów Zuzanny do dziś, i ty jesteś trzynasta.Policz je! Zuzanna, Debora i Carlotte; Jeanne Luise, Angelique i Marie Claudette; po nich, w Luizjanie, Marguerite, Katherine i Mary Beth.Potem przyszły: Stella, Antha, Deirdre.I na koniec ty, Rowan! Trzynasta jest oczywiście najsilniejsza, ona może być wrotami, przez które to coś wkroczy.Ty stanowisz owo przejście, Rowan.Oto dlaczego w grobowcu było dwanaście krypt, nie trzynaście.Trzynaste są wrota.– W porządku – powiedziała, zmuszając się do spokoju.– Ale wiedzieliśmy o tym już wcześniej, prawda? Nasz tajemniczy demon przewidział to.Jego wzrok sięga daleko, a jak ci powiedział, widzi trzynastkę.Ale nie jest w stanie zobaczyć wszystkiego.Nie wie, kim jestem.– To nie jego słowa.On powiedział, że widzi do końca.Wyznał też, że nie zdołam powstrzymać ani ciebie, ani jego.W tych słowach była cierpliwość równa cierpliwości Wszechmogącego.– Michael – przerwał mu Aaron.– To stworzenie nie jest zobowiązane mówić ci prawdy.Nie pakuj się w tę pułapkę.Ono igra słowami.Jest kłamcą.– Wiem, Aaronie.Diabeł kłamie.Wiem! Słyszałem o tym.Ale na co on czeka, do cholery? Dlaczego pozwala, by wszystko toczyło się dzień za dniem, podczas gdy on cierpliwie wyczekuje stosownej chwili? Doprowadza mnie to do szaleństwa!Rowan położyła Michaelowi dłoń na przegubie, ale kiedy zorientował się, że mierzy mu puls, cofnął rękę.– Jeśli będę potrzebował doktora, powiem ci, dobrze?Urażona, odsunęła się od niego.Była na siebie zła, że nie potrafi się opanować.Nie znosiła, gdy był wytrącony z równowagi, nienawidziła siebie za to, że czuje się wtedy udręczona i przestraszona.Przyszło jej namyśl, że ilekroć Michael reaguje w ten sposób, jest to na rękę tym niewidzialnym siłom, które próbują nimi manipulować, że być może został wybrany do tej gry, ponieważ tak łatwo go kontrolować.Byłoby jednak obrzydliwe powiedzieć mu to.Poczułby się obrażony, zraniony, a ona nie mogła znieść, kiedy widziała Michaela w takim stanie.Nie chciała oglądać jego słabości.Siedziała pokonana, patrzyła na swoje ręce bezsilnie spoczywające na kolanach.Duch powiedział: „Stanę się ciałem, kiedy ty umrzesz”.Słyszała bicie serca Michaela.Mimo że nie widziała jego twarzy, wiedziała, że jest oszołomiony, nawet chory.Kiedy ty będziesz martwy.Zmysły mówiły jej, że jest zdrowy, silny, żywotny, jakby był o połowę młodszy, ale wyczuwała też nieomylnie objawy stresu, siejącego w nim spustoszenie.Boże, jak odrażające stało się to wszystko.Straszne, mroczne sekrety przeszłości zatruwały wszelkie doświadczenia.Nie tego chciała, absolutnie nie.Może byłoby lepiej, gdyby w ogóle się nie odezwała? Gdyby Gifford i oni wszyscy pozostali w kręgu swoich beztroskich rozmów, marzeń o domu i ślubie.– Michaelu – powiedział Aaron spokojnym tonem – on szydzi i łże.Jakież ma prawo do przepowiadania przyszłości? I jaki cel może mieć poza jednym: próbować, by dzięki jego kłamstwom te proroctwa się spełniły?– Gdzie on jest, na Boga? – dopytywał się Michael.– Niewykluczone, że chwytam się jak tonący brzytwy, ale tej pierwszej nocy, kiedy poszedłem do domu, może powiedziałby coś do mnie, gdyby ciebie tam nie było? Dlaczego pokazał się tylko i zniknął natychmiast jak rozwiany dym?– Michael, mógłbym na kilka sposobów wyjaśnić ci przyczyny każdego pojawienia się ducha.Ale nie wiem, czy mam rację.Najważniejsze, aby nie tracić zdrowego rozsądku i zdać sobie sprawę, że on jest wielkim oszustem.– Właśnie – powiedziała Rowan.– Boże, o co chodzi w tej grze? – wyszeptał Michael.– Dali mi wszystko, czego kiedykolwiek chciałem: kobietę, którą kocham, dom, wyjęty prosto z moich chłopięcych marzeń.Ja i Rowan pragniemy mieć dziecko.A teraz milczą.Teraz mówi on.Cóż to za gra? Boże, gdybym tylko mógł pozbyć się uczucia, że wszystko jest z góry zaplanowane, tak jak twierdził Townsend w twoim śnie.Ale przez kogo?– Michael, musisz wziąć się w garść – powiedziała Rowan.– Nasze plany i marzenia realizują się i to wyłącznie dzięki nam samym.Wszystko idzie świetnie od pierwszego dnia po śmierci Carlotty.Wiesz, chwilami myślę, że postępuję tak, jakby chciała tego moja matka.Czy to brzmi idiotycznie? Wydaje mi się, że robię to, o czym Deirdre marzyła przez całe życie.Nie odpowiedział.– Michael, czy nie słyszałeś, co mówiłam do innych? Nie wierzysz mi?– Po prostu obiecaj – Michael wziął Rowan za rękę i splótł palce z jej palcami – przyrzeknij, że jeśli zobaczysz tę zjawę, nie będziesz trzymała tego w tajemnicy, że mi powiesz.– O rany, Michael, zachowujesz się jak zazdrosny mąż.– Czy wiesz, co usłyszałem od tego starca, kiedy pomagałem mu wsiąść do samochodu?– Mówisz o Fieldingu?– Tak.Powiedział: „Uważaj, młody człowieku”.Co on, u diabła, miał na myśli?– Niech go szlag trafi! – wyszeptała.Nagle ogarnął ją gniew.Uwolniła swoją rękę z dłoni Michaela.– Co on sobie, do cholery, wyobraża, że kim jest? Stary idiota! Jak śmie mówić ci coś takiego.On nie przyjdzie na nasz ślub.Nie wejdzie za próg.– Zamilkła, dławiąc się słowami.Gniew mieszał się z goryczą.Wszystko, co Mayfairowie jej ofiarowali, przyjęła za dobrą monetę.Wierzyła w całą tę miłość.Jej zaufanie do rodziny było tak całkowite, że teraz słowa Fieldinga odebrała jako cios zadany w plecy.Płakała.W cholerę z nimi! Na dodatek nie miała chusteczki.Czuła się.jakby spoliczkowano Michaela.I kto się do tego przyczynił? Ten starszy pan, którego chciała uściskać! Jak on mógł?Michael próbował ponownie wziąć ją za rękę, ale odsunęła go.Przez chwilę była tak wściekła, że nie mogła myśleć, tak rozzłoszczona, że znowu zaczęła płakać.– Proszę, weź – Aaron podał Rowan chusteczkę do nosa.Z trudem wybąkała podziękowanie i ukryła w niej twarz.– Przepraszam cię, Rowan – wyszeptał Michael.– Ty też idź do diabła! – wyrzuciła z siebie.– Lepiej byś zrobił stawiając im czoło, zamiast zamieniać się w cholerny słup soli za każdym razem, kiedy jakiś kolejny kawałek układanki wyłania się na horyzoncie.To nie Błogosławiona Dziewica Maryja pojawiła się w tych twoich wizjach! To byli po prostu oni i ich sztuczki.– Nieprawda.– W jego głosie brzmiał smutek z odcieniem skruchy.Poruszyło to Rowan do głębi, ale nie mogła mu ulec.Obawiała się powiedzieć, co naprawdę myśli.– Posłuchaj, kocham cię, ale czy nie przyszło ci nigdy do głowy, że ty masz jedynie patrzeć jak wracam tu, zostaję i mam dziecko, które przejmie po mnie dziedzictwo? Ten duch mógł stworzyć scenariusz: twój wypadek, ocalenie, wizje, wszystko, co się zdarzyło.I dlatego Arthur Langtry przybył do ciebie, dlatego ostrzegł, namawiał byś odszedł, zanim będzie za późno.Siedziała pochłonięta tą myślą, porażona nią, przestraszona.Mogła mieć tylko nadzieję, że to nieprawda.– Proszę, przestań, Rowan – powiedział spokojnie Aaron.– Ten starzec mówił głupstwa.– Jego głos brzmiał jak łagodna muzyka, przynosił odprężenie.– Fielding chciał się czuć ważny
[ Pobierz całość w formacie PDF ]