[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.— Och, Górski Jastrzębiu, jestem taka szczęśliwa! Bałyśmy się, że cię tu nie znajdziemy, a musimy ostrzec cię przed Sultanitami.Spojrzał ponad jej ramieniem na drugą małą dziewczynkę, mniej więcej dziesięcio–, jedenastoletnią.W przeciwieństwie do Adeeli, jej towarzyszka najwyraźniej wiedziała, z kim ma do czynienia.Uczyniła desperacką, lecz nieudaną próbę powstrzymania młodszej siostry, i teraz stała, patrząc nań z przerażeniem w oczach.— Kathreen? — zapytał.Nie trzeba było wielkiej bystrości, żeby zgadnąć, kim jest nieznajoma, biorąc pod uwagę okoliczności i uderzające podobieństwo obu dziewczynek.Choć nie tak ładna jak młodsza siostra, odznaczała się jednak delikatną urodą, ora miała w sobie coś niezwykle pociągającego.Gdyby pozwolono jej dorosnąć, stałaby się rzadką pięknością.— Tak.Proszę o wybaczenie, Ptasi Wojowniku.Moja siostra nie wie…— Nic się nie stało — zapewnił szybko.— Nie strasz jej.Zaznała już zbyt wiele trwogi.Wszystkie oczy utkwione były w nowo przybyłych.Una patrzyła z niekłamanym zachwytem na prześliczne dziecko ramionach Sokolnika.Wyraz twarzy Ouena mówił, że jest on gotów zgodnie ze swoim zwyczajem powitać gości ciepło i uprzejmie.Jednocześnie nie sposób było nie spostrzec, że starego uczonego dręczy ciekawość.Niemożność jej zaspokojenia sprawiała mu niemal fizyczny ból, ale dzięki swemu opanowaniu zdołał się powstrzymać od zadawania pytań.Towarzysze Tarlacha w żaden sposób nie okazywali swych uczuć.Czy byli po prostu oszołomieni, jak reszta, czy też może wrzeli od tłumionej pasji, miarkując się jedynie ze względu na obecność obcych? Kapitan podniósł głowę.Zjawy — gdyż bez wątpienia obie dziewczynki były zjawami — nie przyszły tutaj za jego namową, a entuzjastyczne powitanie młodszej z sióstr zaskoczyło go zupełnie.Mimo to będzie wobec nich tak i serdeczny, jak tylko potrafi.— To nie są żywe dzieci — poinformował swoich podkomendnych, po czym zwrócił się ku Kathreen.— Adeela wspomniała o jakiejś przestrodze — podsunął.Przytaknęła z całkiem niedziecinną powagą.— Przynosimy niezwykle ważne wiadomości, ale z pewnością przejęłyby one strachem wielu spośród obecnych, na przykład mego drogiego Morfew.Czy mogłabym porozmawiać na osobności z tobą, twymi towarzyszami i przedstawicielami starszyzny Lormtu?— Oczywiście, dziecko — odpowiedział natychmiast Ouen — wejdź do środka, będziesz mogła wygodnie spocząć i opowiedzieć swoją historię.Brennan przyśpieszył kroku i zrównał się ze swym kapitanem.— Myślałem, że był tylko jeden duch i że wysłałeś go w podróż, z której się nie wraca — syknął.— I ja tak sądziłem — wymamrotał w odpowiedzi dowódca.— Być może to słabość z mojej strony, ale cieszę się, że to uczyniłem.Cokolwiek jest przyczyną ich powrotu, obawiam się, że przynoszą nam niepokojące wieści.Wkrotce mieli dowiedzieć się wszystkiego.Ouen zaprowadził najemników i najbardziej zaufanych przyjaciół do swojej ulubionej małej sali pełniącej funkcję czytelni.Kazał kilku młodszym towarzyszom przynieść dodatkowe krzesła, a gdy wypełnili jego polecenie, poprosił wszystkich o zajęcie miejsc.Adeela zaczęła protestować, gdy kapitan spróbował ją usadzić na stołku, lecz Una natychmiast podeszła do niej z Odważną w ramionach.— Czy pomożesz nam, kochanie? Musimy bardzo poważnie porozmawiać z Kathreen, a moja kotka zachowuje się jak mały złośliwy skrzat, gdy nikt nie zwraca na nią wagi.Może zabawiłabyś ją przez chwilę? Oczy Adeeli rozbłysły i dziewczynka pogłaskała zwierzę.— Och, tak, pani.Będę się z nią bardzo delikatnie obchodzić!Wkrótce dziecko zostało umieszczone w kącie wraz Odważną i ofiarowaną przez Pyrę cięciwą łuku, która miała pełnić rolę zabawki.Kiedy Una powróciła do stołu, wszyscy siedzieli już na swoich miejscach.Podobnie jak pozostali utkwiła wzrok w Kathreen.Zjawa siedziała ze spuszczonymi oczyma, nie wiedząc najwyraźniej, od czego zacząć opowieść.W końcu Tarlach przerwał ciszę.— Adeela powiedziała mi, co się z tobą stało, ale pewne mogłabyś podać nam nieco więcej szczegółów, jeśli masz dość czasu.— Mam tyle czasu, ile trzeba.— Kathreen przytaknęła skinieniem głowy.— Co chcielibyście wiedzieć?— Czy mieszkałaś w Lormcie albo w którymś z okolicznych gospodarstw? — zapytała Aden.— Nie.Na krótko przedtem góry zostały ruszone z posad i wielu ludzi wędrowało z miejsca na miejsce.Twierdza Lormt była wówczas całkiem nowa, ale dzięki potężnym murom stanowiła bezpieczne schronienie, toteż wędrowcy zarzymywali się tutaj, by nabrać sił przed dalszą podróżą.Mój ojciec szukał nowej siedziby dla rodu, gdyż Czarni Adepci zatruli ziemię i rzeki w kraju, w którym poprzednio mieszkaliśmy.Urządziliśmy tu krótki postój.— Zadrżała.— Był z nami No–el… syn młodszego brata ojca, chłopiec wiele starszy od nas.Miał odziedziczyć cały majątek po swym wuju, ale urodziłam się ja, a potem Adeela i No–el utracił prawa do spadku.— W oczach dziewczynki zabłysły łzy.— Nie wiedziałam, że on nas nienawidzi.Nikt tego nie wiedział.Podczas podróży bawił się z nami, a zwłaszcza z Adeelą… Kiedy weszliśmy do tej jamy, myślałam, że to następna gra, że on schował tam świecące kamyki, które Adeela miała potem odnaleźć.Robił to już wcześniej i mojej siostrze bardzo się ta zabawa podobała…Uniosła głowę.Widząc rozpacz dziecka, Una omal nie zaczęła błagać Kathreen, by zapomniała o przeszłości i odeszła w nicość z umysłem wolnym od straszliwych wspomnień.— Postanowiłaś pozostać na tym świecie, kiedy on cię zabił? — zapytała łagodnie.Wszyscy obecni — tak mieszkańcy Lormtu, jak i Sokolnicy — w napięciu czekali na odpowiedź.Chodziło tu o drogę, na którą każdy z nas prędzej czy później musi wstąpić, nie wiedząc, co go czeka.Teraz mieli przed sobą kogoś, kto przebył przynajmniej pierwszy etap tej drogi, i pragnęli bardzo, by zjawa odsłoniła przed nimi choć rąbek odwiecznej tajemnicy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]