[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ten wysiłek prze­kształcił jego zwykle przystojną twarz w zastygłą, choć nie kryjącą uczuć maskę.Starannie przygotował się na dzisiejsze spotkanie.Gar­derobiani wyprasowali szatę okrywającą jego wysoką, masywną postać.Wielkie stopy Tueka tkwiły w złotych sandałach.Filtrfrak pod szatą był tylko na pokaz - żadnych pomp czy kieszeni łownych, żad­nego kłopotliwego i czasochłonnego dopinania i dopasowywania.Je­dwabiste siwe włosy, spadające na ramiona, tworzyły odpowiednią oprawę dla kwadratowej twarzy o mięsistych szerokich ustach i ciężkim podbródku.Oczy przybrały niespodzianie dobrotliwy wyraz, skopiowany z dziadkowego portretu.Tak właśnie wyglądał, wcho­dząc do sali audiencyjnej, by powitać Odrade.Miał wrażenie, że jest ze wszech miar imponujący, a tu nagle teraz poczuł się nagi i niedo­myty."Ten facet ma rzeczywiście całkiem pusto w głowie" - pomyślała Odrade.Tuek natomiast myślał: "Nie mogę omawiać z nią tego strasznego manifestu.Zwłaszcza teraz, kiedy w drugim pokoju podsłuchuje Mistrz Tleilaxan i ci jego Tancerze Oblicza.Co mnie opętało, że do tego dopuściłem?"- To herezja, czysta i jednoznaczna herezja - powiedział.- Wyznajecie tylko jedną z wielu religii - sprzeciwiła się Odrade.- A teraz, kiedy wracają Rozproszeni, schizmy i sekty wyznaniowe zaczną się mnożyć.- Tylko nasza wiara jest prawdziwa!Odrade ukryła uśmiech.Wypowiedział właściwą kwestię.A Waff z pewnością go słyszał.Tuek cudownie łatwo dawał się prowadzić.Jeśli zakon żeński nie mylił się co do Waffa, słowa Tueka wprawią go we wściekłość.- Manifest porusza sprawy istotne dla wszystkich, wierzących i niewierzących - powiedziała złowieszczo.- Co to wszystko ma wspólnego ze Świętym Dzieckiem? - spytał Tuek.- Powiedziałaś, że musimy się spotkać w sprawie dotyczącej.- I tak jest! Nie udawaj, że nie wiesz, iż wielu ludzi zaczyna od­dawać cześć Sheeanie.Z manifestu wynika.- Manifest! Manifest! To heretycki dokument, który znajdzie się na indeksie.A co do Sheeany, musi z powrotem wrócić pod naszą wy­łączną pieczę!- Nie - odparła cicho Odrade."Jakiż on jest podniecony" - myślała.Jego sztywny kark drgnął lekko, kiedy kręcił głową.Ten ruch tak wyraźnie skierowany był w stronę gobelinów na prawo za Odrade, jak gdyby Tuek posłużył się świetlnym promieniem, by wskazać tę właśnie makatę.Jakżeż łatwy do przejrzenia człowiek z tego Najwyższego Kapłana! Równie do­brze mógłby obwieścić na głos, że gdzieś za tą zasłoną podsłuchuje Waff.- W następnej kolejności ulotnicie się razem z nią z Rakis - rzekł Tuek.- Zostanie tutaj.Tak jak wam przyrzekłyśmy.- Ale dlaczego nie może.- Daj spokój! Sheeana jasno powiedziała, czego chce, i jestem pewna, że przekazano ci każde jej słowo.Chce zostać Wielebną Matką.- Ona już jest.- Mój panie Tuek! Taka obłuda jest tu nie na miejscu.Wyraziła swoje życzenia, a my jesteśmy szczęśliwe, że możemy je spełnić.Nie rozumiem twoich obiekcji.Wielebne Matki służyły Podzielonemu Bogu w czasach fremeńskich.Czemu teraz miałoby to być niemożliwe?- Wy, Bene Gesserit, zawsze potraficie zmusić ludzi, żeby mówili to, czego nie chcą powiedzieć.Nie powinniśmy omawiać tego w czte­ry oczy.Moi doradcy.- Twoi doradcy zamąciliby tylko tę dyskusję.Implikacje Manife­stu Atrydzkiego.- Będę rozmawiał tylko na temat Sheeany.- Tuek przybrał pozę, którą uważał za wcielenie Nieugiętego Najwyższego Kapłana.- Właśnie o niej rozmawiamy - powiedziała Odrade.- Niechże więc wreszcie mogę powiedzieć jasno, że chcemy mieć więcej ludzi w jej otoczeniu.Należy jej strzec.- Tak samo, jak strzegliście jej wtedy na dachu? - przerwała Od­rade.- Wielebna Matko Odrade! To jest święta planeta Rakis.Prawa, które tu macie, zawdzięczacie nam!- Prawa? Sheeana stała się przedmiotem.tak, przedmiotem nie­zliczonych ambicji, a ty chcesz mówić o prawach?- Moje obowiązki Najwyższego Kapłana są jasne.Święty Ko­ściół Podzielonego Boga będzie.- Panie Tuek! Bardzo się staram, żeby zachować formy grzeczno­ściowe.To, co robię, wyjdzie na dobre zarówno wam, jak i nam.Dzia­łania, jakie podjęłyśmy.- Działania? Jakie działania? - wyrwało się Tuekowi ochryple.Te okropne wiedźmy Bene Gesserit! Za plecami Tleilaxanie, a z przodu Wielebna Matka! Tuek czuł się jak piłka w jakiejś przerażającej grze, odrzucana tam i z powrotem przez straszliwe siły.Spokojna Rakis, bezpieczne miejsce jego codziennych zajęć, zniknęła, a on sam został nagle rzucony na pole gry, której zasad do końca nie rozumiał.- Posłałam po baszara Milesa Tega - powiedziała Odrade.- To wszystko.Jego przednia straż wkrótce się tu zjawi.Mamy zamiar wzmocnić waszą obronę planetarną.- Ośmielicie się wyciągnąć ręce po.- Po nic nie wyciągamy rąk.Na życzenie twojego własnego ojca ludzie Tega stworzyli nowy projekt waszych linii obronnych.Podpisana wtedy umowa zawiera, na wyraźne żądanie twojego ojca, klau­zulę zobowiązującą nas do okresowych przeglądów.Tuek milczał, oszołomiony.Waff, ten paskudny mały Tleilaxąnin, słyszał wszystko.Będzie konflikt! Tleilaxanie chcieli tajnego porozu­mienia odnośnie cen melanżu.Nie dopuszczą do ingerencji Bene Gesserit.Odrade mówiła o jego ojcu.Tuek nagle zapragnął, żeby ojciec zmartwychwstał i siedział tu teraz.To był twardy człowiek.On by wiedział, jak radzić sobie z tymi przeciwstawnymi siłami.On zawsze dawał sobie radę z Tleilaxanami.Tuek pamiętał, jak kiedyś słuchał (zupełnie jak teraz Waff!) wysłannika Tleilaxan imieniem Wose i drugiego, który nazywał się Puk.Ledden Puk.Bardzo dziwne imio­na.Rozproszone myśli Tueka nagle podsunęły mu pewne nazwiska.Odrade wspomniała je przed chwilą.Teg! To niemożliwe, ten stary potwór jeszcze jest na chodzie?Odrade coś mówiła.Tuek zwilżył śliną wyschnięte gardło i nachy­lił się do przodu, starając się skupić uwagę.- Teg skontroluje też waszą obronę powierzchniową.Po tej wpad­ce na dachu.- Oficjalnie zabraniam mieszania się w nasze wewnętrzne sprawy - rzekł Tuek.- Nie ma takiej potrzeby.Straż Kapłańska jest odpo­wiednią siłą do.- Odpowiednią? - Odrade potrząsnęła głową ze smutkiem.- Co za nieodpowiednie słowo, zważywszy nowe okoliczności na Rakis.- Jakie nowe okoliczności? - W głosie Tueka brzmiała panika.Odrade spojrzała na niego bez słowa.Tuek próbował zaprowadzić jako taki porządek w swoich my­ślach [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szamanka888.keep.pl