[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- I takiutalentowany.- Przetarła oczy i dotknęła rękawa smokinguMacka.Jakież to urocze.Mój obecny mąż i mój były mąż.-roześmiała się.Puściła do Macka oko sprawiając, że poczerwieniał, ipotrząsnęła głową, rozsiewając wokół siebie jeszcze silniejsząwoń perfum.Czyżby się w nich kąpała?Fairbanks chciał coś powiedzieć, ale zanim zdążyłotworzyć usta, Carla objęła Macka za szyję i dotknęławargami jego ust.Poczuł silny zapach mocnej whisky.Próbował się cofnąć, gdy tymczasem Fairbanks odciągałCarlę, ściskając jej nadgarstek.- Na litość boską, nie rób z siebie pośmiewiska.- Ależ kochanie, ja tylko chcę przywitać się z moimbyłym.Walter zmusił żonę, by ujęła go pod ramię, izdecydowanym krokiem poprowadził ją w stronę sali balowej.Pomimo że cała ta scena miała miejsce w kącie holu, Mackdostrzegł, że liczni goście obrzucają Fairbanksówzaskoczonymi spojrzeniami.Prawnik jeszcze silniej przycisnąłramię żony do swego boku, kierując się ku jasno oświetlonymdrzwiom.Carla odwróciła się na moment.To, co Mack dostrzegł wjej zamglonym wzroku, zaskoczyło go i zasmuciło: tęsknota.Ta sama tęsknota, jaką miała w oczach owej nocy, gdySwampy leżał umierający.Przeszedł pomiędzy rozstawionymi wokół tanecznegoparkietu stolikami i zatrzymał się przy wielkim stole, gdziehonory pana domu pełnił Adolph Spreckels i jego żona Alma.Starszy brat Rudy'ego był sztywny i oficjalny, ale Mack lubiłogromnie Almę: ładną, energiczną, pulchną kobietę, młodsząo dwadzieścia cztery lata od swego męża.Zanim w 1907 rokupoślubiła mającego wówczas pięćdziesiąt lat Adolpha, była poprostu Almą de Bretteville, pozującą artystom modelką oniepewnym pochodzeniu, choć twierdziła, że jej przodkowiewywodzą się z francuskiej i duńskiej szlachty.Otwarciemówiła o tym, że dziewictwa pozbawił ją we wczesnejmłodości pewien górnik z Klondike, jednak udało się jejpostawić tego sukinsyna przed sądem i otrzymaćodszkodowanie w wysokości dziesięciu tysięcy dolarów.Powszechnie uważano, że to ona pozowała do ustawionegoprzy Union Square pomnika Winget Victory, Alma zaś niezaprzeczała temu.Małżeństwo z Adolphem Spreckelsem przeniosło ją z dniana dzień w najlepsze sfery w San Francisco.Była najmłodsząw mieście grande dame i co wtorek jadła w St.Francis" lunchw swoim własnym małym kółku znajomych.Interesowała sięsztuką i miała w planach założenie kolejnego muzeum,współzawodnicząc w tym względzie z Mike'em de Youngiem.Rywalizacja ta czasami przybierała czasem ostre formy i tegowieczoru Spreckelsowie zajęli miejsce tak daleko od deYoungów, jak tylko było to możliwe.Mack znał Almę z widzenia jeszcze z czasów, zanimwyszła za mąż.Wejście do najlepszego towarzystwa wcale jejnie zmieniło.Nadal miała głęboki, gardłowy głos, wyrażałasię dosadnie i zachowała niektóre z dawnych nawyków.- Na litość boską, Mack! Czy naprawdę nie masz zamiarupoprosić mnie do tańca? - zapytała, gdy tylko znalazł się przyich stole.- Byłoby lepiej, gdybyś darowała mi ten zaszczyt -uśmiechnął się w odpowiedzi.Goście zaśmiali się, ale Almanie ustąpiła.Adolph zacisnął usta, co w jego pojęciu miałooznaczać, iż to, co robi żona, jest mu obojętne.Mack podał jej rękę.- Dziękuję, mój drogi - powiedziała głośno Alma, kiedyprowadził ją na parkiet.Orkiestra grała walca.- Niektórzy zprzyjaciół Adolpha to pieprzone sztywniaki.- Kilkatańczących w pobliżu par zerknęło w ich kierunku, ale Almanie przejęła się tym ani trochę.- Powiedz mi, mój drogi,czemu nikogo nie zabrałeś ze sobą, idąc tu dzisiaj?- Chciałem zaprosić Margaret, ale jest zajęta kręceniemnastępnego filmu o Broncho Billu.- Och, z pewnością wiele kobiet chętnie przyjęłoby twojezaproszenie.Ja sama należałabym do nich, gdyby nie to, żejestem lojalną żoną drogiego Ade'a.Do ich uszu dobiegły nagle odgłosy jakiegoś zamieszania.Muzyka urwała się nagle i zapadła cisza.Alma wspięła się napalce.- Och, mój Boże! Carla Fairbanks upadła!Mack dostrzegł, że jego była żona została sama na środkuparkietu - tańczące obok pary odsunęły się pośpiesznie.Długaspódnica zadarła się jej ponad kolana, odsłaniając pantalony ibiałą atłasową halkę.Jej partner, Cloudsley Ballantyne, stałzaskoczony z opuszczonymi rękami.- Pomóż jej, na litość boską - warknął jakiś mężczyzna,patrząc na malarza.Carla chwyciła dłoń Ballantyne'a, usiłującwstać, straciła jednak równowagę i ponownie osunęła się naparkiet.Mack miał ochotę zapaść się pod ziemię, obserwująctę niesmaczną scenę.Spojrzenia wszystkich zebranychutkwione były w Carli.- Mój Boże, jakież to okropne - powiedziała Almadzwięcznym głosem.- Znowu jest pijana.Fairbanks pośpiesznie wszedł do apartamentu hotelowego,zapalając elektryczne lampy osłonięte kryształowymiżyrandolami w kształcie kiści winogron.Carla pokuśtykałaprzez pokój i niedbałym gestem zrzuciła z ramion futro.Stojący na kominku złoty zegar o nóżkach jak szpony ptakawskazywał dziesięć po trzeciej.Fairbanks zdjął marynarkę i rozluznił biały krawat.Rozpinając koszulę, szarpnął ją tak gwałtownie, że dwa guzikioderwały się od niej i potoczyły po dywanie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]