[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Chwycił mnie za biodro irównie szybko puścił.Potem zniknął.Kiedy się odwróciłam, stał przy minibarze.Nalał sobieszkocką i wyglądał przezokno.Byłam zbyt dumna, żeby błagać, i nie miałam ochoty analizować,dlaczego tak nas oboje torturował.Dokończymy to pózniej, ale ja już teraz byłam rozpalona.Będęodliczała minuty do końca spotkania.Oczywiście właśnie tego chciał Blake.Czego innego mogłam sięspodziewać po hakerze mającymobsesję na punkcie kontroli? Nie grał czysto.* * *Otoczona odnowionymi antykami w hotelu, żyrandolami, złoconąsztukaterią i muzyką FrankaSinatry płynącą z holu, czułam się jak w filmie The Rat Pack.Issacpodniósł się z klubowego fotela nadrugim końcu sali.Podeszłam do niego, stukając obcasami namarmurowej podłodze.Miał na sobiedrogi garnitur, ale rozpiął górny guzik koszuli, co w połączeniu zrozbrajającym uśmiechemsprawiało, że wyglądał luzacko i swojsko.Ucałował powietrze po obu stronach mojej głowy gest, któryskojarzył mi się z Sophią. Dokąd pójdziemy? spytałam, chcąc jak najszybciej zaliczyć tospotkanie. Chodzmy do Maggiano s.To tuż obok.Przeszliśmy przez ulicę i weszliśmy do przestronnej włoskiejrestauracji.Usiedliśmy naprzeciwkosiebie w boksie i Issac zamówił wino u kelnerki, która nas powitała. Jak spędziłeś dzisiejszy dzień? spytałam. Dobrze, chociaż bez fajerwerków.Szczerze mówiąc, chybabym nieprzyjechał, gdybyśmy niemogli się spotkać. Wobec tego dobrze, że się widzimy. Wygładziłam serwetkę nakolanach, z roztargnieniemprzesuwając palcami po nadal wygniecionej spódnicy. Powiedz, dlaczego założyłaś firmę w Bostonie?Uniosłam brwi, szukając właściwej odpowiedzi. Mieszkam tu od lat.Wolałabym stąd nie wyjeżdżać. W Nowym Jorku jest o wiele więcej możliwości. Raczej nie tyle, żeby myśleć o przeprowadzce.Pochylił się nad stołem z krzywym uśmieszkiem. Wobec tego chyba ktoś cię tutaj trzyma.Oparłam się o kanapę i zabębniłam palcami po kraciastym obrusie.Starałam się sprawiać wrażeniewyluzowanej.Dlaczego kierował rozmowę na tematy osobiste? Nigdynie potrafiłam rozmawiaćo niczym.Może jednak powinnam opowiedzieć mu nieco o sobie,zanim zagłębimy się w szczegółytego, jak sobie wyobrażał naszą współpracę. Tak, ktoś mnie tu trzyma. Coś mnie tknęło, kiedy wypowiadałam tesłowa. I dał ci to. Musnął palcami moje przedramię i diamentowebransoletki, które skrzyły sięimponująco w przyćmionym świetle restauracji. Piękne.Przeszył mnie dreszcz, ale niezbyt przyjemny.Cofnęłam rękę inerwowym ruchem założyłamkosmyk włosów za ucho.Zadrżałam z zimna.%7łałowałam, że niewzięłam ze sobą swetra, czegoś, co bymnie ogrzało i ukryło przed jego taksującym spojrzeniem.Po cowłożyłam tę bluzkę? Specjalnie dlaBlake a rozpięłam o jeden guzik za dużo i teraz nie mogłam zpowrotem go zapiąć, bo wyglądałoby todziwnie. Dziękuję. Spuściłam wzrok i skupiłam się na jedzeniu, którepojawiło się na naszym stole. Kim jest ten szczęściarz? Blake Landon.Chyba go znasz. Blake był znaną postacią,oczekiwałam więc, że to zniechęciIsaaca do dalszych prób podrywania.Lekko się skrzywił. Nie żartuj.Sophia pewnie cię ostrzegła.Blake słynie z tego, żeszybko zaczyna się nudzić.Ta uwaga spłynęła po mnie.Wersja Blake a o znajomości z Sophiąwydawała mi się wiarygodna.Niezawsze mi mówił całą prawdę, ale jeszcze nigdy go nie przyłapałamna kłamstwie.Zresztą trudno mibyło uwierzyć, by ktoś tak zimny i wyrachowany jak Sophia mógłskraść mężczyznie serce. Skąd znasz Sophię? spytałam z nadzieją, że dowiem się o niejczegoś więcej. Zatrudniamy jej modelki do sesji zdjęciowych, a poza tym jestprawdziwą bizneswoman, tak ja ty.Mądrze zrobiłaś, nawiązując z nią kontakt.Cała się zjeżyłam.Kolory w restauracji na chwilę stały się jaskrawsze,kiedy ją sobie wyobraziłam.Jeżeli kiedykolwiek dotknęła Blake a, to z całą pewnością nawiązałamz nią kontakt.Isaac wkurzał mnie tą gadką o sprawach osobistych.Musiałamskierować rozmowę na odpowiednietory.Może Blake miał rację? Gdyby przyszedł ze mną, Isaaczachowywałby się profesjonalnie, chociażz drugiej strony cała sytuacja byłaby nader niezręczna
[ Pobierz całość w formacie PDF ]