[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Starannie zamknÄ…Å‚ za sobÄ… drzwi i okrążyÅ‚ porozstawiane kartony.Nie chciaÅ‚em z nim dyskutować o moim odejÅ›ciu, wiÄ™c pospiesznie zawiadomiÅ‚em go o decyzji Claire.Nasze żony pochodziÅ‚y z Providence, co w waszyngtoÅ„skim kotle zdawaÅ‚o siÄ™ nabierać szczególnego znaczenia.WczeÅ›niej spotykaliÅ›my siÄ™ poza pracÄ… parÄ™ razy do roku, ale wraz z narastajÄ…cym kryzysem mojego małżeÅ„stwa Å‚Ä…czÄ…ce nas wiÄ™zi zaczęły sÅ‚abnąć.Barry byÅ‚ zdziwiony i zasmucony, ale jak przystaÅ‚o na prawnika, znosiÅ‚ to nadzwyczaj dzielnie.- MiaÅ‚eÅ› bardzo kiepski miesiÄ…c - zaczÄ…Å‚.- Bardzo mi przykro.- To prawda, od dÅ‚uższego czasu idzie mi pod górkÄ™.PowspominaliÅ›my trochÄ™ stare dzieje i wspólnych znajoÂmych, z którymi urwaÅ‚ siÄ™ kontakt.UderzyÅ‚o mnie, iż żaden z nas nie miaÅ‚ odwagi nawiÄ…zać do sprawy Pana.WydawaÅ‚o mi siÄ™, że dwaj przyjaciele, którzy wspólnie stanÄ™li oko w oko ze Å›mierciÄ… i zdoÅ‚ali wyjść z tego z życiem, powinni sobie nawzajem pomóc w odzyskaniu równowagi psychicznej.Wreszcie rozmowa potoczyÅ‚a siÄ™ w tym kierunku, zresztÄ… trudno byÅ‚o uniknąć drażliwego tematu, skoro caÅ‚a podÅ‚oga w moim gabinecie byÅ‚a zastawiona pudÅ‚ami.W gruncie rzeczy wÅ‚aÅ›nie niedawny incydent stanowiÅ‚ rzeczywisty powód tej rozmowy.- Przykro mi, że sprawiÅ‚em ci zawód - mruknÄ…Å‚.- Nie wygÅ‚upiaj siÄ™, Barry.- MówiÄ™ poważnie.Powinienem byÅ‚ z tobÄ… pogadać.- Dlaczego?- Bo może wtedy by ci nie odbiÅ‚o.- ZaÅ›miaÅ‚ siÄ™ krótko.PróbowaÅ‚em siÄ™ dostosować do jego nastroju.- Masz racjÄ™, chyba rzeczywiÅ›cie zachowujÄ™ siÄ™ nienorÂmalnie, ale to przejdzie.- Nie żartuj.Kiedy siÄ™ dowiedziaÅ‚em, że masz kÅ‚opoty, usiÅ‚owaÅ‚em siÄ™ z tobÄ… skontaktować, ale nie byÅ‚o ciÄ™ w pracy.MartwiÅ‚em siÄ™ o ciebie, lecz miaÅ‚em cholernie pilnÄ… robotÄ™.Wiesz, jak to jest.- Wiem.- NaprawdÄ™ mi gÅ‚upio, że zostawiÅ‚em ciÄ™ w trudnej sytuacji, Mike.Nie mogÄ™ sobie tego darować.- PrzestaÅ„ wreszcie.- Wszyscy siÄ™ nieźle najedliÅ›my strachu, ale to ty staÅ‚eÅ› na drodze kuli.MogÅ‚eÅ› zginąć.- Wszyscy mogliÅ›my zginąć, Barry.Gdyby on miaÅ‚ prawÂdziwy dynamit, a snajper by spudÅ‚owaÅ‚, zrobiÅ‚oby siÄ™ wielkie bum.Nie wracajmy do tego.- Kiedy już biegÅ‚em z innymi do wyjÅ›cia z sali, zauważyÂÅ‚em, że jesteÅ› caÅ‚y zalany krwiÄ….Histerycznie krzyczaÅ‚eÅ›.PomyÅ›laÅ‚em, że zostaÅ‚eÅ› ranny.A potem, na korytarzu, zrobiÅ‚ siÄ™ rwetes, ciÄ…gnÄ™li nas w stronÄ™ schodów, poganiali wrzaskami.BaÅ‚em siÄ™, iż lada moment nastÄ…pi eksplozja.PowtarzaÅ‚em wtedy w myÅ›lach, że powinienem wrócić, bo Mike zostaÅ‚ w sali i jest ranny.Ale kiedy zatrzymaliÅ›my siÄ™ przed windÄ… i gliniarze rozcinali nam wiÄ™zy, spostrzegÅ‚em, że i ciebie wyprowadzajÄ… na korytarz.Nigdy tego nie zapomnÄ™, byÅ‚eÅ› caÅ‚y we krwi.Nie odpowiedziaÅ‚em.Barry musiaÅ‚ siÄ™ wygadać, wyrzucić z duszy przykre wspomnienia - choćby tylko po to, żeby później donieść Rudolphowi, iż próbowaÅ‚ mnie nakÅ‚onić do zmiany decyzji.- I przez caÅ‚Ä… drogÄ™ na dół próbowaÅ‚em siÄ™ dowiedzieć, czy odniosÅ‚eÅ› jakieÅ› rany.Nikt nie chciaÅ‚ ze mnÄ… rozmawiać.Minęła chyba godzina, zanim wreszcie siÄ™ dowiedziaÅ‚em, że jesteÅ› caÅ‚y i zdrów.MiaÅ‚em zamiar do ciebie zadzwonić po powrocie do domu, lecz dzieciaki nie daÅ‚y mi nawet chwili spokoju.A powinienem byÅ‚ wtedy zadzwonić.- Daj spokój.- Przykro mi, Mike.- PrzestaÅ„ siÄ™ wreszcie powtarzać.ByÅ‚o, minęło.MogÂlibyÅ›my na ten temat rozmawiać przez caÅ‚y dzieÅ„, a i tak niczego by to nie zmieniÅ‚o.- Kiedy podjÄ…Å‚eÅ› decyzjÄ™ odejÅ›cia z firmy?ZamyÅ›liÅ‚em siÄ™ na chwilÄ™.W rzeczywistoÅ›ci zapadÅ‚a ona chyba w tym momencie, kiedy w niedzielÄ™ Bill Å›ciÄ…gnÄ…Å‚ przeÅ›cieradÅ‚o i ujrzaÅ‚em maÅ‚ego Ontario pogrążonego w wieczÂnym Å›nie.WÅ‚aÅ›nie wtedy, w kostnicy miejskiej kliniki, w jednej chwili staÅ‚em siÄ™ innym czÅ‚owiekiem.- Podczas weekendu - odparÅ‚em wymijajÄ…co, nie zamieÂrzajÄ…c niczego dalej wyjaÅ›niać.To mu wystarczyÅ‚o.PokiwaÅ‚ smÄ™tnie gÅ‚owÄ…, jakby czuÅ‚ siÄ™ odpowiedzialny za to, że wokół niego stojÄ… teraz pootwierane pudÅ‚a.PostanowiÅ‚em mu ulżyć.- W żaden sposób nie zdoÅ‚aÅ‚byÅ› wpÅ‚ynąć na mojÄ… decyzjÄ™, Barry.Klamka zapadÅ‚a.Znów pokiwaÅ‚ gÅ‚owÄ…
[ Pobierz całość w formacie PDF ]