[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Założyła następną, starając się lepiej skoncentrować.Wdarł się w jej umysł, zamglił wzrok.Patience też to widziała, widziała to wszystko.Nie było nadziei, by się mu oprzeć, potrafiła tylko myśleć o tym, jak bardzo go pożąda.A jednak pamiętała słowa Willa, tłumaczącego jej, kim naprawdę jest, opowiadającego o małym, zapomnianym ja, zamaskowanym wspomnieniami i pragnieniami.Muszę im pomóc, pomyślała.Nie mogła oprzeć się Nieglizdawcowi, ale mogła odciągnąć jego uwagę.Zrobiła krok do przodu i zawołała.- Nieglizdawcu!Ściągnęła tunikę przez głowę i naga uklękła przed nim.- Nieglizdawcu!Poślizgnęła się na lodzie i w następnej chwili leżała przed nim, ofiarowując mu siebie.Reck poczuła, jak jego nacisk na nią maleje.Nagle ciało Nieglizdawca wygięło się w łuk i opadło na Patience.Zagłębił w niej jeden ze swych wyrostków.Dziewczyna krzyknęła, odczuwając niesłychaną ulgę.To, czego pragnęła przez całe tygodnie, dokonywało się.Górna część ciała Nieglizdawca zaczęła się rytmicznie kołysać.Na chwilę zapomniał o obecności innych stworzeń.On też zbyt długo czekał na spełnienie swego pragnienia.Reck wypuściła dwie strzały.Jedna trafiła go w oko.Druga w język, który wysunął się z ust.- Nie w głowę! - krzyknął Ruin.- W brzuch.Celuj w brzuch, gdzie zebrała się cała krew.Reck założyła następną strzałę, ale tym razem nie napięła jej, gdyż poczuła przemożną ochotę, by ją połknąć.Pragnęła włożyć ją do ust, a potem wcisnąć w gardło.Podniosła strzałę na wysokość twarzy i uśmiechnęła się do śmierci, którą miała przed sobą.Nagle pięść Sken trafiła ją prosto w brzuch.Ból usunął Nieglizdawca z jej myśli.Jednocześnie dotarło do niej, że strzała nie uszkodzi brzucha Nieglizdawca wystarczająco.Tak nie da się go zabić.Tylko Patience była dość blisko.Heptarchini leżała teraz na plecach i z łatwością mogła sięgnąć ręką po jeden z noży Angela.Dygotała z rozkoszy.Reck pomyślała, że w jakiś sposób trzeba ją pozbawić przyjemności, którą zapewniał jej kochanek, zmusić do zrozumienia, co się naprawdę dzieje.Tylko nagły ból mógł spowodować, by zapomniała o rozkoszy, zdążyła złapać nóż i rozpłatać mu brzuch.Więc Reck naszykowała strzałę i wycelowała, lecz nie w Nieglizdawca, a w samą dziewczynę.Strzała zagłębiła się w udzie heptarchini.Patience szarpnęła głową w nagłym bólu.Czy dostrzegła noże?- Zabij go! - krzyknął Ruin.Zobaczyła je.Złapała jeden, wzniosła do uderzenia, ale nagle znowu krzyknęła w ekstazie.Wiedziała, co powinna zrobić, ale jej ciało nie słuchało poleceń rozumu.Patience w tej chwili zrozumiała, jak to jest być gauntem.Przy Nieglizdawcu nie posiadam woli, myślała.Walczyła, by podnieść rękę, ale liczyła się jedynie miłość do niego i cudowna perspektywa zapłodnionego łona.Powoli jej ramię opadło.Ale palce nie wypuściły noża.Nie pozwoliła mu upaść, choć teraz nie pamiętała już nawet, dlaczego go trzyma.W tej chwili Sken zaczęła naigrywać się z geblingów.- Króle geblingów! I na co tu przyszliście? Gdzie są wasze armie, gdy jesteście w największej potrzebie!- Geblingi - wyszeptała Reck.I w tym samym momencie oboje z Ruinem wiedzieli, że posiadają jedno narzędzie, które może uwolnić Patience spod władzy Nieglizdawca.- Musimy wezwać geblingi - wyszeptał Ruin.- Geblingi muszą ją wezwać - powiedziała Reck.Krzyknęli swymi cichymi umysłami.Poczuj i powtórz to naglące wołanie - zabić Nieglizdawca, zabić mordercę dzieci, zabić mordercę matki.Wszędzie w Spękanej Skale geblingi usłyszały te słowa w swoich drugich umysłach.Przerwały swe czynności.To był król, wiedziały, kto je przyzywa, to był ich król, który rozpoczął ostateczną batalię.Zabić Nieglizdawca.Powtórzyli echem cichy krzyk, przekazując go dalej i dalej.Woźnice pozwolili wołom iść, gdzie oczy je poniosły, rozmawiający zamilkli.Ten, kto coś robił, wypuszczał narzędzia z rąk.Wszyscy przyłączyli się do gorączkowego okrzyku.Zabij Nieglizdawca!W jednej chwili wiadomość rozeszła się po całej Spękanej Skale, powtarzana jak echo przez dziesięć milionów geblingów.Kiedy w przeszłości podnosił się taki krzyk, wzywał wszystkie geblingi do bitwy przeciwko ludziom.Tym razem wiadomość była dużo prostsza.Czas zadać śmierć ich bratu, ich wrogowi, ich diabłu - Nieglizdawcowi.I ten sam krzyk urósł jak potężne wołanie w umyśle Patience.Stawał się silniejszy i silniejszy, przedzierając się przez rozkosz, jaką dawał jej kochanek.Znowu poczuła nóż w dłoni i wiedziała, że pragnienie jego śmierci było jej prawdziwym pragnieniem, chociaż ciało chciało czego innego.Poczuła jego krew, zanim uświadomiła sobie, że wbiła nóż.Nieglizdawiec wyprężył się do tyłu, a potem opadł na jej ciało.Krzyknęła z bólu i uderzyła go jeszcze raz.Skoczył w stronę swego legowiska na górze, ale opadł na lód i ślizgając się rozpoczął śmiertelny taniec.Ponieważ więź między nimi była jeszcze silna, Patience poczuła wszystko, czego pragnął w czasie tych ostatnich chwil swego życia.Wykrzyczała jego krzyk.Wreszcie umilkł i jej głos należał znowu do niej.W komnacie słychać było tylko zmęczone oddechy.Patience zwinęła się na boku i cicho płakała, a krew Nieglizdawca zamarzała na niej.Sken puściła Reck i oparła się o lodowatą ścianę
[ Pobierz całość w formacie PDF ]