[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pytałem ją, czy były w domu jakieś zabawki tego rodzaju - pluszowe pieski, a ona powiedziała, że nie.Oczywiście, że były.W pokoju dziecinnym! Widzisz, pan Waverly zaniósł do “księżej dziury” trochę zabawek, żeby Johnnie miał zajęcie i był cicho.- Panie Poirot - Waverly wszedł do pokoju - czy pan coś wykrył? Czy domyśla się pan, dokąd chłopiec został zabrany?- Tu jest adres - Poirot podał mu skrawek papieru.- Ależ to pusta kartka.- Bo czekam, aż pan mi to napisze.- Co za.- twarz pana Waverly zrobiła - się purpurowa.- Wiem wszystko, monsieur.Daję panu dwadzieścia cztery godziny na przywiezienie chłopca do domu.Musi pan wytężyć całą swoją pomysłowość, by wyjaśnić odzyskanie syna.Inaczej pani Waverly zostanie dokładnie poinformowana o przebiegu wypadków.- Jest z moją starą nianią - pan Waverly zapadł się w fotel i ukrył twarz w dłoniach - dziesięć mil stąd.Jest szczęśliwy i pod dobrą opieką.- Nie mam co do tego wątpliwości.Gdybym nie uważał pana za ojca, w głębi serca, dobrego, nie byłbym skłonny dać panu jeszcze jednej szansy.- Ten skandal.- Otóż to.Nosi pan stare, szanowane nazwisko! Niech pan go więcej nie naraża.Do widzenia panie Waverly.Aha, przy okazji, jedna mała rada.Zamiataj trzeba również w kątach!Podwójny dowód- Ale dyskrecja nade wszystko - powiedział pan Marcus Hardman po raz chyba już czternasty.Słowo dyskrecja powracało regularnie w jego wypowiedziach jako niewątpliwy motyw przewodni.Nieduży, zażywny pan Hardman odznaczał się nadzwyczajnie wypielęgnowanymi dłońmi i głosem płaczliwego tenora.Będąc na swój sposób osobistością, z wytwornego życia uczynił swój zawód.Zamożny, choć nie należał do największych bogaczy, w pogoni za przyjemnościami towarzyskimi gorliwie wydawał pieniądze.Kolekcjonerstwo stanowiło jego hobby.Miał duszę zbieracza.Stare koronki, stare wachlarze, wiekowa biżuteria - dla Marcusa Hardmana nie liczyły się rzeczy surowe, bez patyny ani nowoczesne.Przybyliśmy tam, Poirot i ja, na jego usilne prośby.Zastaliśmy drobnego mężczyznę obolałego od niemożności podjęcia decyzji.Z pewnych względów powiadomienie policji było dla niego nie do pomyślenia.Z drugiej strony, nie powiadomić znaczyło pogodzić się z utratą kilku klejnotów z kolekcji.Poirot miał być trzecim, szczęśliwym rozwiązaniem.- Moje rubiny, panie Poirot, i ten szmaragdowy naszyjnik, o którym mówią, że należał do Katarzyny Medycejskiej.Och, szmaragdowy naszyjnik!- Czy mógłby pan przedstawić mi okoliczności ich zaginięcia? - ton Poirota był łagodny.- Tak, pragnę to właśnie uczynić.Wczoraj po południu wydałem małe party - zupełnie nieformalna herbatka, jakieś pół tuzina osób.Urządzam jedno lub dwa takie spotkania w sezonie i, choć pewnie nie powinienem tego mówić, są bardzo udane.Trochę dobrej muzyki: Nacora - pianista, Katherine Bird - kontralt.W dużym salonie.Więc wczesnym popołudniem pokazywałem moim gościom kolekcję średniowiecznych klejnotów.Trzymam je w małym ściennym sejfie.W środku wygląda on jak szafka i jest wyścielony aksamitem dla lepszej ekspozycji precjozów.Potem obejrzeliśmy wachlarze - w gablocie na ścianie.Następnie udaliśmy się do salonu słuchać muzyki.I dopiero kiedy wszyscy już sobie poszli, zauważyłem, że sejf został obrabowany! Chyba nie zamknąłem dobrze, a ktoś wykorzystał okazję i opróżnił go.Rubiny, panie Poirot, szmaragdowy naszyjnik - kolekcja mojego życia! Czego bym nie dał, żeby je odzyskać! Ale wszystko po cichu! Rozumie pan to w pełni, prawda, panie Poirot? Moi goście, moi osobiści przyjaciele! To byłby straszliwy skandal!- Kto ostatni opuścił ten pokój, gdy przeszli państwo do salonu?- Pan Johnston.Może pan go zna? Milioner z południa Afryki.Właśnie wynajął dom Abbotburysów przy Park Lane.Został z tyłu przez parę chwil, pamiętam.Ale na pewno, och, to na pewno nie może być on!- Czy ktokolwiek z pańskich gości zaglądał ponownie do tego pokoju pod jakimś pretekstem w ciągu popołudnia?- Byłem przygotowany na to pytanie, panie Poirot.Trzy osoby zaglądały: hrabina Vera Rossakoff, pan Bernard Parker i lady Runcorn.- Może coś na ich temat.- Hrabina Rossakoff to wyjątkowo czarująca dama, jeszcze z elity tamtej, dawnej Rosji.Przybyła tu niedawno.Pożegnała się już ze mną i dlatego byłem nieco zdziwiony spotykając ją jeszcze w tym pokoju, wpatrzoną w zachwycie w moje wachlarze w gablocie.Wie pan, panie Poirot, im więcej o tym myślę, tym bardziej podejrzane mi się to wydaje.Zgodzi się pan?- Ogromnie podejrzane, ale może jeszcze coś na temat innych osób.- Więc Parker wszedł tu tylko po puzdro z miniaturami, które pragnąłem pokazać lady Runcorn.- A sama lady Runcorn?- Ośmielam się panu powiedzieć, że lady Runcorn jest kobietą w średnim wieku o wielkiej sile charakteru, która swój czas poświęca głównie działalności w rozmaitych komitetach dobroczynnych.Wróciła tu po prostu po torebkę, którą gdzieś położyła.- Bien, monsieur.Mamy więc czworo potencjalnych podejrzanych.Rosyjska hrabina, angielska grande dame[18], południowoafrykański milioner i pan Bernard Parker.Kto to jest pan Parker, przy okazji?Pytanie okazało się ogromnie ambarasujące dla pana Hardmana.- On jest.ee.to młody człowiek [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szamanka888.keep.pl