[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Oni przeżyją, jeśli dowiemy się, gdzie przebywają, i jeśli przekażemy im jakieś słowo, na podstawie którego będą wiedzieli, że mogą nam zaufać.– Jest niemożliwością, by powiadomić ich wszystkich w tym czasie, który pozostał – zauważyła pierwsza kobieta.– Jednak co najmniej połowa z nich wie, co ma nastąpić.Niektórzy z nich odejdą i nikt ich nie będzie powstrzymywał.Podobnie jest tutaj.– Czy wyjaśniliście przebywającym tu pielgrzymom, że prawdopodobnie za dwa dni zginą?– Dokładnie tak im to przedstawiliśmy – zapewnił go mężczyzna.– Powiedzieliśmy im, że śmierć fizyczna jest niemal pewna.Jedynie kilkoro powiedziało, że chcieliby odlecieć, a większość jak do tej pory nie zmieniła zdania.– Jest tu jednak dwoje takich, którzy powinni odejść.Uważam, że nawet wy powinniście zdawać sobie z tego sprawę.Po krótkiej chwili pojawiła się jedna z tych małych łodzi z dwiema pasażerkami, które znał tak dobrze.Patrzyły na niego z lękiem i zdumieniem.Pomógł im wysiąść z łodzi, zauważając natychmiast, że obydwie są brzemienne, przy czym ciąża Bury Morphy była bardziej zaawansowana.Obie patrzyły na niego z otwartymi ustami.Wreszcie Bura powiedziała:– Powiedziano nam, że Tari powrócił.A kimże ty jesteś?– Tari nie żyje.Wiecie zresztą o tym – powiedział ze smutkiem.– Ja zaś jestem jego.ojcem, w jakimś sensie.i jego bratem.Angi aż jęknęła, pojmując wcześniej od Bury implikacje jego słów.Podczas tamtych tygodni spędzonych wspólnie na pustkowiu, Tarin Bul opowiedział im o swoich początkach.– Jesteś człowiekiem, który.– Tylko tyle była w stanie wydusić z siebie.Skinął głową.– Tak, to ja nim jestem.Nie możecie teraz tego zrozumieć, ale musicie mi uwierzyć.To ja byłem z wami w kanałach pod Rochande i ja byłem z wami na dzikich pustkowiach.Ja byłem z wami, kiedy przybyłyście do cytadeli i byłem z Tarinem Bulem aż do momentu jego śmierci.Nie jestem Tarinem Bulem, ale on jest ze mną.Przybyłem, by was stąd zabrać.– Powiadają, iż cała planeta ma być zniszczona.Czy to prawda? – spytała Bura.– To prawda.– I nic nie jest w stanie temu zapobiec?– Ja próbowałem.o Boże, jak bardzo się starałem! Jednak istnieje ogromna grupa mężczyzn i kobiet całkowicie przekonanych o swojej sile, a jednocześnie śmiertelnie przerażonych.Usiłujemy uratować, kogo się da.Wy nosicie w sobie przyszłość Tarina Bulą.Nie zabijajcie go do końca.Pójdźcie ze mną.Były zdenerwowane i niepewne.Bura ujęła dłoń Angi i ścisnęła ją mocno.– Nawet stado wściekłych harrarów nie powstrzymałoby nas ani przez chwilę, gdyby tylko istniał sposób wydostania się stąd.Uśmiechnął się.– Doskonale – powiedział i zwrócił się ponownie do Starszych.– Zdecydowaliście się pozostać tutaj, ale czy pozwolicie, że przynajmniej przemówię do innych? Dajcie im tę jedną szansę.– Masz nasze pozwolenie – powiedziała pierwsza kobieta.– Wyjdź na plac, a my przyślemy ich do ciebie.Przemawiał z pasją, elokwencją i z przekonaniem, jednak na ogół bez skutku.Z około dwustu obecnych jedynie siedemnaścioro – wszyscy, jak się okazało, wygnańcy i uciekinierzy z miast – przyjęło jego propozycję.Widział, że również inni, być może wielu innych, chciało z nim odejść, ale powstrzymywała ich przed tym nie tyle siła fizyczna, co jakiś dziwny rodzaj równoznacznego z taką siłą nacisku.Zjawisko to było dla niego czymś zupełnie nowym i nieco przerażającym, ale nie mógł już nic więcej dla nich uczynić.Żadne z nich nigdy wcześniej nie widziało wnętrza promu, co sprawiło mu sporo kłopotów przed startem.W siedemnastoosobowej grupie znajdowało się piętnaście kobiet i wszystkie one były co najmniej w siódmym miesiącu ciąży.Z tego, co pamiętał, cytadela była tym miejscem, do którego wędrowały okoliczne plemiona, kiedy nadchodził dla ich kobiet czas rozwiązania.Gdy pokonali wstępny lęk i obawy, wydawali się czerpać przyjemność z podróży.Ponieważ jednak pozostało już niewiele czasu na ewakuację i jej harmonogramu nie dawało się dotrzymać, prom był rozpaczliwie potrzebny gdzie indziej
[ Pobierz całość w formacie PDF ]