[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Toteż66koÅ‚o północy bÅ‚agania Brygidy nie mogÅ‚y wstrzymać Dawida od zamiaru widzenia siÄ™ z Lu-cjanem. Nikogo rzekÅ‚ nie ma o tej porze na ulicy, nikt mnie nie zobaczy, nie mogÄ… mnieuwiÄ™zić w nocy; gdyby mnie zaÅ› spotkano, mogÄ™ siÄ™ znowuż posÅ‚użyć sposobem Kolba, abywrócić do swego schronienia.ZresztÄ… dodaÅ‚ zbyt dawno nie uÅ›cisnÄ…Å‚em żony i dziecka.Brygida ustÄ…piÅ‚a tym argumentom, ostatecznie dość racjonalnym, i pozwoliÅ‚a wyjść Dawi-dowi, który krzyknÄ…Å‚: Lucjan! w chwili, gdy Lucjan i Petit Claud życzyli sobie dobrejnocy.I bracia pÅ‚aczÄ…c rzucili siÄ™ sobie w ramiona.Niewiele bywa podobnych momentów w życiu.Lucjan czuÅ‚ w Dawidzie wylew owej bez-wzglÄ™dnej przyjazni, z którÄ… czÅ‚owiek nie liczy siÄ™ nigdy, mimo iż doÅ›wiadcza wyrzutów, żejÄ… oszukaÅ‚.Dawid czuÅ‚ potrzebÄ™ przebaczenia.Szlachetny i wspaniaÅ‚omyÅ›lny wynalazcachciaÅ‚ nade wszystko przemówić Lucjanowi do serca i rozprószyć chmury miÄ™dzy siostrÄ… abratem.Wobec sprawy uczucia wszelkie niebezpieczeÅ„stwa wynikÅ‚e z kwestii pieniężnej zni-kÅ‚y.Petit Claud rzekÅ‚ do klienta: Idz do domu, skorzystaj przynajmniej ze swej nieostrożnoÅ›ci, uÅ›ciskaj żonÄ™ i dziecko.iżeby ciÄ™ nikt nie widziaÅ‚ Cóż za nieszczęście mówiÅ‚ sobie Petit Claud zostawszy sam naplacu du Mûrier. Ach! gdybym miaÅ‚ tutaj Cérizeta.W chwili, gdy adwokat monologowaÅ‚ przechadzajÄ…c siÄ™ wzdÅ‚uż parkanu, okalajÄ…cegomiejsce, gdzie dziÅ› wznosi siÄ™ dumnie gmach sÄ…du, usÅ‚yszaÅ‚ pukanie w deskÄ™, jak gdyby ktoÅ›stukaÅ‚ do drzwi. Jestem rzeki Cérizet, którego gÅ‚os przechodziÅ‚ przez szczeliny zle spojonych desek.WidziaÅ‚em Dawida wychodzÄ…cego z Houmeau.ZaczynaÅ‚em siÄ™ domyÅ›lać miejsca jego schro-nienia, teraz jestem pewny i wiem, gdzie go chwycić; ale aby mu zastawić puÅ‚apkÄ™, trzeba miwiedzieć coÅ› o projektach Lucjana.i oto pan ich wyprawia do domu! ZostaÅ„ pan przynajm-niej tutaj pod jakim bÄ…dz pozorem.Kiedy Dawid i Lucjan wyjdÄ…, Å›ciÄ…gnij pan ich w mojÄ…stronÄ™; bÄ™dÄ… myÅ›leli, że sÄ… sami, i usÅ‚yszÄ™ ostatnie sÅ‚owa pożegnania. DiabeÅ‚ z ciebie! rzekÅ‚ półgÅ‚osem Petit Claud. Do kroćset wykrzyknÄ…Å‚ Cérizet czegóż by siÄ™ nie zrobiÅ‚o, aby zapracować na to, coÅ›mi pan obiecaÅ‚!Petit Claud wydostaÅ‚ siÄ™ z ogrodzenia i przechadzaÅ‚ siÄ™ po placu spoglÄ…dajÄ…c w okna po-koju, gdzie zgromadziÅ‚a siÄ™ rodzina, i myÅ›lÄ…c o swej przyszÅ‚oÅ›ci, jakby dla dodania sobie od-wagi, zrÄ™czność bowiem Cérizeta pozwalaÅ‚a mu zadać ostatni cios.Petit Claud byÅ‚ jednym zowych ludzi gÅ‚Ä™boko przebiegÅ‚ych i faÅ‚szywych, którzy, przemknÄ…wszy zmienność ludzkiegoserca i strategiÄ™ interesów, nie dajÄ… siÄ™ nigdy zÅ‚apać na przynÄ™tÄ™ chwili ani na pozory żadnegoprzywiÄ…zania.Dlatego niewiele zrazu rachowaÅ‚ na Cointeta.W razie gdyby małżeÅ„stwo chy-biÅ‚o, przygotowaÅ‚ sobie Å›rodki zalania Wielkiemu Cointetowi sadÅ‚a za skórÄ™ choćby nawetnie miaÅ‚ tytuÅ‚u oskarżać go o zdradÄ™; ale od swego sukcesu w paÅ‚acu Bargeton Petit ClaudgraÅ‚ w otwarte karty.Jego kontrmina staÅ‚a siÄ™ bezużyteczna, a byÅ‚a niebezpieczna dla pozycjipolitycznej, do której dążyÅ‚.Oto podstawy, na których chciaÅ‚ oprzeć swÄ… przyszÅ‚ość: Ganne-rac oraz kilku grubszych kupców zaczynali tworzyć w Houmeau komitet liberalny , zwiÄ…za-ny przez stosunki handlowe z przywódcami opozycji.Gabinet pana Villèle, zatwierdzonyprzez Ludwika XVIII na Å‚ożu Å›mierci, staÅ‚ siÄ™ sygnaÅ‚em zmiany taktyki opozycji, która odÅ›mierci Napoleona wyrzekÅ‚a siÄ™ niebezpiecznej drogi konspiracji.Stronnictwo liberalne orga-nizowaÅ‚o na prowincji system legalnego oporu: dążyÅ‚o do tego, aby opanować wybory i dojśćdo celu przez pozyskanie mas.Petit Claud, zaciekÅ‚y liberaÅ‚ i dzieciÄ™ Houmeau, byÅ‚ promoto-rem, duszÄ… i tajemnÄ… sprężynÄ… opozycji niższego miasta, uciÅ›nionego przez arystokracjÄ™ wyż-szego Angoulême.On pierwszy wskazaÅ‚ na niebezpieczeÅ„stwo zostawienia Cointetom wÅ‚a-dzy nad caÅ‚Ä… prasÄ… w departamencie Charenty, gdzie opozycja powinna byÅ‚a mieć dziennik,aby nie być w tyle za innymi miastami.67 Niech każdy z nas zÅ‚oży udziaÅ‚ piÄ™ciuset franków Gannerakowi, bÄ™dzie miaÅ‚ wówczasdwadzieÅ›cia kilka tysiÄ™cy, aby kupić drukarniÄ™ Séchardów, której staniemy siÄ™ panami, trzy-majÄ…c w rÄ™ku wÅ‚aÅ›ciciela za pomocÄ… pożyczki rzekÅ‚ Petit Claud.Adwokat przeparÅ‚ tÄ™ myÅ›l, chcÄ…c wzmocnić w ten sposób swÄ… dwoistÄ… pozycjÄ™ wobec Co-intetów i Sécharda; z natury rzeczy zwróciÅ‚ oczy na hultaja w typie Cérizeta i postanowiÅ‚ zeÅ„uczynić czÅ‚owieka zaprzedanego partii. JeÅ›li zdoÅ‚asz zwÄ…chać kryjówkÄ™ pryncypaÅ‚a i oddać mi go w rÄ™ce rzekÅ‚ do dawnego ko-rektora dostaniesz dwadzieÅ›cia tysiÄ™cy na kupno drukarni i prawdopodobnie staniesz naczele dziennika.Zatem, naprzód marsz!Bardziej pewny sprawnoÅ›ci czÅ‚owieka takiego jak Cérizet niż wszystkich Doublonów naÅ›wiecie, Petit Claud przyrzekÅ‚ Cointetowi uwiÄ™zienie Sécharda.Ale od czasu jak Petit ClaudpieÅ›ciÅ‚ nadziejÄ™ wielkiej kariery urzÄ™dniczej, przewidywaÅ‚ konieczność zerwania z liberaÅ‚ami,tak dobrze zaÅ› podgrzaÅ‚ sprawÄ™ w Houmeau, że kapitaÅ‚ potrzebny do nabycia drukarni miaÅ‚już w rÄ™ku.Wówczas Petit Claud postanowiÅ‚ zostawić rzeczy naturalnemu biegowi. Ba pomyÅ›laÅ‚ sobie Cérizet dopuÅ›ci siÄ™ jakiegoÅ› prasowego przestÄ™pstwa; wówczaswyzyskam tÄ™ okoliczność, aby pokazać swoje talenty.PodszedÅ‚ do bramy drukarni i rzekÅ‚ do Kolba, który staÅ‚ na straży: Idz powiedzieć Dawidowi, niech korzysta z chwili i ulotni siÄ™, a miejcie siÄ™ dobrze nabacznoÅ›ci; ja już odchodzÄ™, jest pierwsza.Skoro Kolb opuÅ›ciÅ‚ posterunek, Maryna zajęła jego miejsce.Lucjan i Dawid zeszli na dół,Kolb szedÅ‚ przed nimi o sto kroków naprzód, Maryna o sto kroków w tyle.Kiedy bracia prze-chodzili koÅ‚o parkanu, Lucjan mówiÅ‚ z zapaÅ‚em do Dawida: Mój drogi rzekÅ‚ plan jest nadzwyczaj prosty; ale jak o nim mówić przy Ewie? Nigdynie zrozumiaÅ‚aby tego rodzaju Å›rodków.Jestem pewien, że w sercu Luizy drzemie pragnienie,które potrafiÄ™ rozbudzić; chcÄ™ jÄ… mieć, bodaj dlatego, aby siÄ™ zemÅ›cić na tym cymbale prefek-cie.JeÅ›li siÄ™ pokochamy, choćby na tydzieÅ„, każę jej zażądać od ministerstwa dwudziestutysiÄ™cy franków subwencji dla ciebie.Jutro ujrzÄ™ tÄ™ damÄ™ w buduarku, gdzie zaczęły siÄ™ naszeamory i gdzie, wedle Petit Clauda, nic siÄ™ nie zmieniÅ‚o; zagram komediÄ™.Zatem pojutrzerano przeÅ›lÄ™ przez BrygidÄ™ słóweczko, aby ci donieść, czy mnie wygwizdano.Kto wie, możejuż bÄ™dziesz wolny!.Rozumiesz teraz, dlaczego chciaÅ‚em ubraÅ„ z Paryża? W Å‚achmanachniepodobna grać roli pierwszego amanta.O szóstej rano Cérizet odwiedziÅ‚ Petit Clauda. Jutro w poÅ‚udnie niech Doublon bÄ™dzie gotów; nakryjÄ™ ptaszka, rÄ™czÄ™ za to rzekÅ‚ pary-żanin mam w rÄ™ku jednÄ… z robotnic panny Clerget!WysÅ‚uchawszy planu przyszÅ‚ego drukarza, Petit Claud pobiegÅ‚ do Cointeta. Zrób pan, aby dziÅ› wieczór pan du Hautoy zgodziÅ‚ siÄ™ uczynić FranciszkÄ™ swojÄ… bez-spornÄ… dziedziczkÄ…, a za dwa dni podpiszesz spółkÄ™ z Séchardem.Zlub mój dopiero w tydzieÅ„po kontrakcie, jest zatem obopólna gwarancja: z rÄ…czki do rÄ…czki.Ale baczmy dobrze dziÅ›wieczór, co siÄ™ bÄ™dzie dziaÅ‚o miÄ™dzy Lucjanem a hrabinÄ… du Châtelet, w tym bowiem tkwiwszystko
[ Pobierz całość w formacie PDF ]