[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie jestem pewien, czy wrazie ataku wojsk Północy taka osłabiona liczebnie armia potrafiłabywytrzymać uderzenie.Amenmes wstał i oparł się o kolumnę, jak gdyby kontakt z kamieniemdodawał mu trochę sił.- Mój ojciec chyba nie spieszy się do działań na wielką skalę.Jeśli jednakdowie się, że Teby są słabe i nasz system obronny się rozpada, przestanie sięwahać.- A czy nie moglibyśmy odebrać bogactw tym, co je mają.Wasza KrólewskaMość?Amenmes wyraźnie się zaciekawił.- Wyjaśnij mi to, generale.- Być może, tak się tylko mówi, ale podobno kierownik robót z MiastaPrawdy potrafi robić złoto.Bardzo by się nam przydał, bo rozwiązałbywszystkie nasze chwilowe kłopoty.Amenmes na kilka chwil przymrużył oczy.- Czy potrafisz sam to załatwić, generale?- Wasza Królewska Mość, zgodnie z prawem powinien się tym zająć wezyr.51- Wojsko, naczelniku, będzie ze stu żołnierzy.- Wszyscy na stanowiska! - rozkazał Sobek.Czynność tę, wielokrotnie ćwiczoną, nubijscy policjanci wykonalibłyskawicznie.Sobek zaś wyszedł z piątego fortu i ruszył w stronę zbliżającegosię oddziału.Żołnierze zatrzymali się na kilka kroków przed nim.Z rydwanu zeskoczyłmłody oficer i pozdrowił Sobka.- Jestem dowódcą eskorty wezyra - przedstawił się.- Nie wolno ci wejść do Miasta Prawdy.- Mnie nie wolno, ale wezyr faraona może.Oficer pokazał Sobkowi papirus opatrzony pieczęcią Amenmesa.- Poczekaj tu.Muszę porozumieć się z Pisarzem Grobowca.- Wezyr nie lubi czekać.- Moi ludzie też nie lubią.Jeśli spróbujecie iść dalej, zaczną strzelać.Kenhir jadł właśnie śniadanie, podane mu przez Niut Krzepką.Czekała gopraca nad Dziennikiem Grobowca, a tymczasem rozmyślał o żonie, którazmuszała go do jedzenia pieczonych warzyw, słodziutkich fig i okrągłychplacuszków z daktylami.Dzięki takiej diecie, uzupełnianej doskonale przyrządzonymi posiłkami, stałypisarz odzyskiwał młodość.Pod czujnym okiem Niut, która nie znosiłapijaństwa, wciąż musiał się jednak pilnować, by nie nadużywać lekkiego piwa,a wina wypijać nie więcej niż jeden kubek na trzy dni.- Czekają nas spore kłopoty - rzekł Sobek.- Wezyr chce wejść do miasteczka.- A co ma tu do roboty ten.jak mu tam.Do tej pory był zwykłą kukłą!- Przyszedł tu z setką żołnierzy i chyba mu się spieszy.Czy mogę go niewpuścić?- Niestety, nie możesz, działa w imieniu króla.Bez pośpiechu i wspierając się na lasce, pokuśtykał Kenhir do piątego fortu.Wezyr, równie jak on wiekowy, siedział w cieniu trzymanego przez jednego zżołnierzy parasola.- Czy to ty jesteś Pisarzem Grobowca?- Dlaczego nie uprzedzono mnie zawczasu o twoim przybyciu?- Bo zdaniem faraona sprawa jest pilna.- W jakim celu przybywasz?- Chciałem porozmawiać z kierownikiem robót.- Właśnie wybiera się do Doliny Królów na budowę miejsca wiecznegospoczynku faraona.Przyjdź tu za osiem dni.- Amenmes chce mieć odpowiedź natychmiast.W razie najmniejszego oporuz twojej strony każę wojsku wkroczyć siłą do miasteczka i zatrzymaćkierownika robót.Odpowiedź, że jedynym prawowitym monarchą jest Seti, a papiruspodpisany przez Amenmesa nie ma żadnej mocy prawnej, doprowadziłaby doprzelewu krwi.Kenhir spróbował zatem grać na zwłokę.- Czego oczekujesz od kierownika robót?- To sprawa ściśle tajna.- Jestem Pisarzem Grobowca i reprezentuję w tym miasteczku władzepaństwowe, muszę więc wiedzieć o wszystkim, co się tu dzieje.- Będę rozmawiał tylko z kierownikiem robót.Kenhir zrozumiał, że nic nie wskóra.- Ty masz prawo wejść, ale oprócz ciebie nie wpuszczę nikogo.- Zgoda.Ruszyli razem w stronę wielkiej bramy.Strażnik wstał, zaniepokojony na widok nie znanej mu osobistości idącejobok Pisarza Grobowca.- Możesz otworzyć - rzekł mu Kenhir.Wchodząc na obszar miasteczka, wezyr poczuł się jakoś dziwnie.Co ujrzy wtym niedostępnym świecie, gdzie tworzy się przyszłość faraonów?Drogę zagrodził mu jakiś olbrzym z kilofem, czarny pies wyszczerzył naniego kły, a wielka gęś czyhała, by uszczypnąć go w łydkę.- Poczekaj tu - rzekł Kenhir.- Uprzedzę kierownika robót.Niut Krzepka zdążyła już zawiadomić mieszkańców miasteczka o przybyciunieproszonego gościa, toteż wszyscy pozamykali się w domach.Wszędzie panowała cisza i Miasto Prawdy wyglądało jak wymarłe.Wezyr ze strachu ani się poruszył.- Kim jesteś? - zapytał Paneba.- Mamy obowiązek zachowania tajemnicy i nie lubimy gadulstwa.Nie lubimyrównież zbędnych pytań.Wezyr nie nalegał i czekał na powrót Pisarza Grobowca.- Chodź ze mną - powiedział Kenhir
[ Pobierz całość w formacie PDF ]