[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Sutton stał na zapylonej drodze i słuchał, jak mężczyzna odchodzi - łagodny szelest mokrej od rosy trawy ocierającej się o jego buty, odgłos kroków, tłumiony darnią pastwiska.Wreszcie kontakt! Po dziesięciu latach kontakt z ludźmi z innego czasu.Ale niestety, nie jego ludźmi.Rewizjoniści obserwowali go.Jego przypuszczenia, że ktoś mu się przygląda, potwierdziły się.Czekali przez dziesięć lat.Oczywiście, nie dziesięć lat ich czasu, ale jego.Na przestrzeni tych dziesięciu lat rozstawili maszyny i ludzi, dzięki czemu zadanie to mogło zostać wykonane w ciągu roku, miesiąca albo nawet tygodnia.Jeżeli dysponowali wystarczającą liczbą ludzi i sprzętu, nie było kłopotu ze śledzeniem go.Dlaczego jednak czekali aż tak długo? Żeby go zmiękczyć? Żeby z radością zaakceptował każdą ich propozycję?Zmiękczyć go? Uśmiechnął się w ciemności.Nagle w jego myślach pojawił się obraz.Zatrzymał się, oszołomiony, dziwiąc się, że wcześniej o tym nie pomyślał.Nie chcieli go zmiękczyć.Czekali, aby stary John H.napisał list.Bo wiedzieli o liście! Zbadali starego Johna H.Zarejestrowali go na taśmie, znali doskonale, w najdrobniejszym szczególe, wiedzieli, w jaki sposób będzie funkcjonował jego umysł.List był kluczem do całej sprawy.Stanowił przynętę, którą go zwabiono w ten czas.Zwabili go, zablokowali i uwięzili równie skutecznie, jakby zamknęli w klatce.Zbadali go dokładnie i opracowali odpowiednie sposoby działania.Jednocześnie wiedzieli, co zrobi.Jego myśl zamigotała i ostrożnie dotknęła mózgu człowieka idącego w dół wzgórza.Kurczęta i koty, psy i myszy polne - żadne z tych stworzeń nie podejrzewało, żadne nie uświadamiało sobie, że inny umysł zajmuje ich mózg.Ale mózg człowieka to coś zupełnie innego.Wysoce wyspecjalizowany i wrażliwy, może odkryć obcą interwencję.może wyczuć, jeżeli nie zidentyfikować intruza.Dziewczyna nie będzie czekała.Byłem zbyt długo nieobecny.Jej uczucie jest takie powierzchowne, nie ma żadnych zasad moralnych, wiem o tym.Byłem na tym przeklętym patrolu zbyt długo.Zmęczy się czekaniem.Męczyła się czekaniem, nawet gdy nie było mnie przez trzy godziny.Do diabla z nią.znajdę sobie inną.Ale nie taką jak ona.nie taką.Nie ma drugiej takiej jak ona.Ten, kto powiedział, że Suttona łatwo będzie złamać, musiał być absolutnym wariatem.Boże, po dziesięciu latach w takiej dziurze, gdyby ktoś przybył z mojego czasu, rzuciłbym mu się na szyję i wycałował.Każdego - wroga czy przyjaciela, bez różnicy.A co on zrobił? Nic.Ani jednego słowa.W tym.co mówił, nie było ani cienia zaskoczenia.Kiedy się do niego odezwałem, nawet nie zmienił tempa marszu, szedł w dalszym ciągu, jakby przez cały czas wiedział, że tu jestem.O rany, chętnie bym się napił.Szarpiąca nerwy robota.Chciałbym zapomnieć tę dziewczynę.Chciałbym, żeby na mnie czekała, ale wiem, że tego nie zrobi.Chciałbym.Sutton cofnął umysł i stanął spokojnie na drodze.A w środku poczuł gwałtowny przypływ ulgi i triumfu.Nie wiedzieli! Przez te dziesięć lat obserwacji dostrzegli jedynie to, co zewnętrzne.Mieli go zarejestrowanego na taśmie, ale nie mieli pojęcia, co się dzieje w jego umyśle.Może wiedzieli, co w ogóle dzieje się w ludzkim mózgu, lecz nie w jego.Być może potrafią prześwietlić umysł człowieka, zbadać go, przeanalizować, odczytać wszystko, co jest w nim zawarte.Ale jego umysł mówi im tylko to, co chcieliby usłyszeć, i w taki sposób, aby nie podejrzewali go o ukrywanie czegokolwiek.Przez tak długi okres grupa Adamsa usiłowała schwytać jego umysł w pułapkę i zupełnie nic nie osiągnęła.Rewizjoniści obserwowali go dziesięć lat, znają każdy wykonany przez niego ruch, wiele jego przemyśleń, ale nie wiedzą, że może żyć w umyśle myszy, zębacza czy innego człowieka.Gdyby bowiem wiedzieli, na pewno by się ubezpieczyli, mieli się bardziej na baczności.A tak się nie stało.Ten mężczyzna uświadomił sobie jego obecność w nie większym stopniu niż mysz.Spojrzał za siebie, w stronę stojącego na wzgórzu domu Suttonów.Przez chwilę miał wrażenie, że go widzi - ciemniejszy kształt na tle nocnego nieba, ale zdawał sobie sprawę, że to tylko gra wyobraźni.Po prostu wiedział, że dom znajduje się w tym miejscu i w myśli ukształtował jego obraz.Sprawdził wszystkie znajdujące się w jego pokoju przedmioty.Książki, kilka zagryzmolonych kartek papieru, brzytwa.Nie było nic, czego nie powinien zostawiać.Nic, co mogłoby wywołać jakiekolwiek podejrzenia.Albo zostać kiedyś odnalezione i użyte przeciwko niemu jako broń.Przygotowywał się przecież do tego dnia, przypuszczając, że prędzej czy później nastąpi.Że kiedyś wyjdzie zza drzewa i zacznie iść przy jego boku Herkimer - a może Rewizjoniści lub agent rządu.Wiedział? No cóż, niezupełnie.Miał nadzieję.Wierzył, że to się ziści [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szamanka888.keep.pl