[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Grimma spojrzała na nią niezbyt przytomnie. Kto tak wyglądał? spytała oszołomiona. Wielcy kopacze.Gdy się urodziłam, już ich nie było, ale tata jeszcze ichwidywał.Mówił, że są wielkie, żółte i mają zęby, którymi gryzą ziemię.Zawszesądziłam, że sobie ze mnie żartuje.91Ponieważ Jekub jak dotąd nie zdradzał skłonności do zjedzenia kogokolwiek,bardziej awanturniczo nastawieni zaczęli się doń zbliżać albo w sporadycznychprzypadkach nań wspinać. To było wtedy, kiedy budowano autostradę dodała Babka Morkie,wspierając się na lasce. Tata mówił, że pełno ich było w okolicy.Wielkie,żółte, na kołach i z zębami.Grimma przyglądała się jej z niedowierzaniem w końcu wbrew najśmiel-szym oczekiwaniom Babka Morkie miała jednak coś ciekawego do opowiedze-nia.I prawdziwego.A co najdziwniejsze, nikogo to na razie nie zdołało wprawićw przygnębienie. Byli też inni albo inne, bo maszyny to one, nie? Babka Morkie bynaj-mniej nie czekała na odpowiedz. Takie, co spychały ziemię na pryzmy.I robiłyinne rzeczy.To było gdzieś z piętnaście lat temu.Nigdy nie sądziłam, że jakąśjeszcze zobaczę. Chcesz powiedzieć, że drogi zostały zrobione? spytała Grimma.Jekub oblepiony był młodzieżą.W kabinie pełno było entuzjastów, którymDorcas zawzięcie tłumaczył zastosowanie poszczególnych dzwigni. Pewnie, że zbudowane odparła zdziwiona Babka Morkie. Chyba niemyślałaś, że same się zrobiły? Jak wzgórza albo lasy. No nie, naturalnie, że nie.Skądże zapewniła czym prędzej Grimma.Przyszło jej do głowy, że mimo wszystko Dorcas może mieć rację mo-że świat został jednak zrobiony, tylko nie od razu, ale po kawałku: to wcześniej,tamto pózniej.Na początek chmury i wzgórza, potem drogi i Sklepy.Może zada-niem ludzi było właśnie zrobienie go do końca i wciąż jeszcze tego zadania niewykonali.Dlatego tak lubili maszyny i ciągle ich używali.Gurder zrozumiałby tolepiej.Gdyby już wrócił.Wtedy Masklin też byłby z powrotem.Spróbowała skupić się na czymś innym.Opony Jekuba.ich kształt i nierówności wskazywały, że nie potrzebują dro-gi, by pewnie jechać oczywiście, że nie potrzebują.Jekub robi drogi, więc niemusi ich potrzebować do jazdy.%7łeby móc robić drogi, musiał jezdzić tam, gdzieich jeszcze nie zrobił.Uspokojona, przepchnęła się przez tłum na tył kabiny, gdzie już mocowanodeskę na wskazanym przez Dorcasa miejscu.Sam Dorcas robił, co mógł, by usły-szano go w ogólnym zamieszaniu. Naprawdę zamierzasz stąd na nim wyjechać? upewniła się na wszelkiwypadek.Dorcas uśmiechnął się radośnie. Zamierzam.A raczej mam nadzieję, że się uda.Sądzę, że mamy jakąśgodzinę, zanim pojawią się w kamieniołomie inni ludzie, a on specjalnie się nieróżni od ciężarówki.W kierowaniu, ma się rozumieć.92 Wiemy jak! zawtórował mu któryś z pomocników. Mój tata wszystkomi opowiedział o sznurach, dzwigniach i wszystkim.Grimma rozejrzała się po kabinie czego jak czego, ale dzwigni w niej niebrakowało.Od Długiej Jazdy minęło ponad pół roku, a mechanika nie była tym,co by ją specjalnie interesowało, ale z tego, co pamiętała, kabina ciężarówki byłamniej zatłoczona.Były tam jakieś pedały i dzwignie, ale w znacznie mniejszejliczbie.Aha, no i była jeszcze kierownica. Jesteś pewien, że to się uda? spytała powątpiewająco. Nie.Sama wiesz, że nigdy niczego nie jestem pewien.Większość dzwignikontroluje jego pys.tego, koparkę.no, to z zębami z przodu i z tyłu.Niminie musimy się martwić, bo niczego nie będziemy kopać.Są zresztą zadziwiającoproste, wystarczy. A gdzie się wszyscy zmieszczą? Grimma przerwała mu zdecydowa-nie. Tu nie ma skrzyni jak w tamtej ciężarówce.Dorcas wymownie wzruszył ramionami: Starsi mogą jechać w kabinie, młodsi muszą się zaczepić, gdzie zdołają.Przymocujemy, gdzie się tylko da, przewody i inne zaczepy dla rąk.W dodatkubędziemy jechać w dzień, więc będzie wszystko widać i nie będziemy się spie-szyć.Naprawdę nie musisz się martwić. I wszyscy spokojnie dotrzemy do stodoły dokończyła entuzjastycznieNooty. A tam będzie ciepło i będzie masa jedzenia! Mam nadzieję bąknął Dorcas. Teraz zabieramy się do roboty, boczasu zostało niewiele.Gdzie Sacco z akumulatorem?!Grimma co prawda nie bardzo wiedziała, skąd Nooty przyszło do głowy, żew stodole będzie dużo jedzenia, ale wolała się nie odzywać.Angalo mówił jedynieo cebuli i ziemniakach, co trudno było nazwać ucztą.Jej żołądek okazał w tymmomencie samodzielność, głośnym burczeniem wyrażając własne zdanie.Cóż, tobyła długa noc, a kanapek nie było aż tak wiele.Poza tym i tak nie mogli tu zostać, a wszędzie będzie lepiej niż tu. Mogę w czymś pomóc, Dorcas? spytała na wszelki wypadek.Dorcas omal nie usiadł z wrażenia. Możesz.możesz przeczytać instrukcję wykrztusił. Tam.tam jestnapisane, jak nim kierować
[ Pobierz całość w formacie PDF ]