[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.i echo.Pod takÄ… to dobÄ™Sklawus, gdy sÅ‚owo uczuÅ‚, uznaÅ‚ swÄ… osobÄ™.I że od rdzenia swego opromieniaÅ‚ ErÄ…,CzuÅ‚ sÅ‚owo, niekoniecznie siÄ™ troszczÄ…c literÄ….W Chinach jest do dziÅ› zakon, który ma uznaneZa cnotÄ™, żeby Å›wistki szanować pisane,PodejmujÄ…c je z pyÅ‚u, który wicher miecie,By siÄ™ litera marnie nie nurzyÅ‚a w Å›wiecie.MyÅ›l niejedna u SÅ‚owian, w niedojrzaÅ‚ym-czynieSpeÅ‚zÅ‚a, byÅ‚aby książkÄ…-dojrzaÅ‚Ä… w Pekinie!.Dlategoż zawdy ChiÅ„czyk ten sam jako wieczność,Dla owego u SÅ‚owian luzna niestateczność.U ChiÅ„czyków stÄ…d idzie, w rzeczy najdrobniejszéj,Staranne dopeÅ‚nienie, lubo zapaÅ‚ mniejszy:Prace ich do flamandzkich podobne wyrobów,Mimo różnicÄ™ pojęć i zapas sposobów.Nieraz siÄ™ ksiÄ™gozbiory w Polsce podnosiÅ‚y,Lecz jak twierdze obronne, nie jak wczesne siÅ‚y.Praca-litery nigdy nie byÅ‚a jak funkcja,292Ortografia wÄ…tpliwÄ…, mÄ™tna interpunkcja.Do dziÅ› terminologia obca lub uboga(Owoc niedbalstwa gÅ‚oÅ›no skÅ‚adany na wroga!),W polemice tak maÅ‚o formy urobione,%7Å‚e trudno jest siÄ™ różnić, Å‚atwiej zejść na stronÄ™I, nie mogÄ…c do gÅ‚Ä™bi każdÄ… kwestiÄ™ zbadać,Rwać siÄ™ nie w czas lub nie w czas do snu siÄ™ ukÅ‚adać.W spoÅ‚ecznych formach wylezć nie można z praktykiRobronów: J a Å› n i e, I m o Å› ć, P a n i, D o b r o d z i k i!.%7Å‚e Liviusa manuskrypt o dobie tej samejWszedÅ‚ do Polski, gdy ledwo co w ojczyste bramy,Albo MacedoÅ„skiego Aleksandra listy,Lub nie znany dziÅ› klasyk.maÅ‚o rzeczywistyStÄ…d tryumf! o tym wszystkim i z dumÄ…, i z chwalÄ…Wiemy: ż e t o, g d z i e Å› b Ä™ d Ä… c, g d z i e Å› s i Ä™ z a p o d z i a Å‚ o!Tak wszystko jest.gdzieÅ›.jakoÅ›.i siÄ™ zapodziewa,I że ginie, przeto siÄ™ wszystkiego spodziewa.A kto by winiÅ‚ chwiejny ludu temperament,Nie zgadÅ‚by nic.Któż może wykonać Testament,Choćby najczulszej z Matek, i sam bardzo szczery,Skoro nie ma pojÄ™cia ważnoÅ›ci litery??.Jest wiÄ™c punkt, gdzie nic serce nie peÅ‚ni gdzie zapaÅ‚Nic nie dawa, lub w ognie siÄ™ omylne zÅ‚apaÅ‚,BÅ‚Ä™du nie wie, z najdroższych skarbów czyni zamÄ™tI nie może mieć CIGU, bo ciÄ…g to Testament!293XIVOto moja messeÅ„ska, moja TyrtejowaPieśń i boleść.SkoÅ„czyÅ‚em O w o l n o Å› c i s Å‚ o w a.A teraz kÄ™dyÅ› palma ze stepu mnie wzywaI oazis, bog-dajby choć ta niekÅ‚amliwa!Spocząć pragnÄ™, iż bÅ‚Ä™dnÄ… rzeczÄ… nie uwiedÅ‚em,PragnÄ™ spocząć, i pójdÄ™ spocząć, i poszedÅ‚em.Gwiazdy przede mnÄ…, za mnÄ… gwiazdy dżdżą, zÅ‚otemiKresy, gdy lecÄ™, niebu odrÄ™bny i ziemi,Jakbym sam trzeciÄ… rzeczÄ… byÅ‚ miÄ™dzy obiema.Piasek mówi: P r z e l e c i a Å‚ , Wiatr: J u ż g o t u n i e m a!LecÄ™, i ani zgadnąć mogÄ™, setnie jakieLat, i mil, i atomów tykaÅ‚o kulbakÄ™PianÄ… dzierzganÄ… biaÅ‚Ä…, ni drogi jak wieleUbiec musiaÅ‚em, prawe upatrujÄ…c cele Porzuciwszy Å›wiat na dwie partie rozÅ‚amany:MiÄ™dzy T y t a n y-s z a Å‚ u i F l e g m y-t y t a n y.Sam przez pustyniÄ™ lecÄ…c wybladÅ‚y że prawieLitowaÅ‚y siÄ™ mego pragnienia żurawie,I pluÅ‚y mi dziobami wilgoć a ja daléjPÄ™dziÅ‚em, by mnie blizni sucho nie żegnali!Bym nie zbyÅ‚ reszty serca pierwej, aż siÄ™ cegÅ‚yNad trumnÄ… zaczerwieniÄ…, iż miÅ‚ość dostrzegÅ‚y.Z dala z dala nim stopa ma dotknęła piasku,ZawoÅ‚aÅ‚em sam: T a d m u r!. przy księżyca blaskuKolumn tysiÄ…ca wiÄ™cej widzÄ…c, których chórySzÅ‚y tam i owdzie kiedyÅ›, w myÅ›l architektury,Co gdzieÅ› albo istnieje, lub staÅ‚a siÄ™ siÅ‚Ä…MyÅ›li ludzkiej, i widzi, w niczym jak coÅ› byÅ‚o.I byÅ‚o cicho poÅ›ród ruiny ogromnéj,WkÅ‚adajÄ…cej na niebo profil wiekopomny,CaÅ‚y szczerby swoimi, jakby siÄ™ o ramiÄ™Boga oparÅ‚o czoÅ‚em miasto, gdy siÄ™ zÅ‚amie.PatrzyÅ‚em i wydziwić siÄ™ nie mogÅ‚em onejCaÅ‚oÅ›ci rzeczy w caÅ‚ość ruiny zmienionej,PiÄ™knej ogółem, który powstaÅ‚ ze zniszczenia,Z potrÄ…cenia, zdeptania i zlekceważenia,Gdy rzÄ™dy kolumn, jakby skamieniaÅ‚a lira,Niewzruszenie a ciÄ…gle Å›piewaÅ‚y: P a l m y r a!Księżyc staÅ‚ za strun owych skamieniaÅ‚ych kratÄ…,Bluszcz dopeÅ‚niaÅ‚, gdzie liniÄ™ czuÅ‚eÅ› zbyt szczerbatÄ…,I, jako dÅ‚utem ryty, szedÅ‚ przez biaÅ‚e Å‚omy,294Lekszy od ornamentów, równie nieruchomy.NakreÅ›lony harmoniÄ… tak, że niepodobna,By zeÅ„ bez szwanku gaÅ‚Ä…z odprysnęła drobna,Kto zaÅ› nie barbarzyniec, ten w ruiny tumieBluszczu nie tknie, lub caÅ‚ość mniej odeÅ„ rozumie! CaÅ‚ość rzekÅ‚em we wnÄ™trzu ducha i, struchlaÅ‚y,DodaÅ‚em: Taka!.że jej nie wypowiem caÅ‚éj. I nie wiem, czemu rÄ™kÄ… chciaÅ‚em kamieÅ„ drobnyPodjąć, lecz nie jak fragment wydaÅ‚ siÄ™ osobnyPalcom moim, zadrżaÅ‚em i ramiÄ™ cofnÄ…Å‚em,CzujÄ…c, że za część jednÄ… rzeczy peÅ‚nej wziÄ…Å‚em,I natychmiast szepnęła do mnie myÅ›l ostrożna: Patrz!.o t o i R u i n Ä™ n a w e t p o p s u ć m o ż n a!A jam jej odpowiedziaÅ‚:.ZaprawdÄ™ R u i n aJest c a Å‚ o Å› c i Ä…!.I nowÄ… twórczość odpoczyna.A patrzÄ…c dÅ‚użej rzekÅ‚em:.Jest! kres taki, któryNie Ruiny już tyczÄ™, lecz architektury!I poczÄ…Å‚em siÄ™ w duchu tÄ… myÅ›lÄ… dziwować: S z c z e g ó l n i e j s z a?!.ż e m o ż n a R u i n Ä™ z e p s o w a ć!.%7Å‚e wiÄ™c dzieÅ‚o zniszczenia i dzieÅ‚o tworzeniaHarmonijnie siÄ™ kÄ™dyÅ› Å‚Ä…czy i spierÅ›cienia.*W tym momencie dotknÄ…Å‚em palcem ZmartwychwstanieI wymówiÅ‚em sÅ‚owo: JESTEM. niespodzianie,I chciaÅ‚em rÄ™kÄ… wtóry kamieÅ„ podjąć z ziemi.Lecz zdaÅ‚ mi siÄ™ ogółem Å‚Ä…czny ze wszystkiemi.ZadrżaÅ‚em znów.gdy orzeÅ‚ rzekÅ‚, jak trÄ…ba grzmiÄ…ca: KTO TU TRCA RUIN, TEN PRINCIPIUM TRCA.*OdtÄ…d już, w jakÄ…kolwiek siÄ™ przeniosÅ‚em sferÄ™,ZrozumiewaÅ‚em C a Å‚ o Å› ć-s Å‚ o w a i L i t e r Ä™.K o n i e c295WA%7Å‚NIEJSZE WARIANTY ZARZUCONE W DRUKU LUBPRZEKREZLONE W AUTOGRAFIEI[Motto]SÄ…, którzy uczÄ…, że poezja potrzebujeprzedmiotów niesuchych i wdziÄ™cznych.Poezja, która, ażeby być poezjÄ…, potrze-buje tyle od przedmiotów, nie należy domojej kompetencji.II[R.II, po w.12]Ale sprawÄ™ zdam, c z e m u?.III[R.II, po w.27]%7Å‚e taÅ„ce sÄ… litery mniej lub wiÄ™cej zgrabneIV[R.II, po w.54]Dwoistość ta, tak trudna, jak nieuniknionaV[R.III, po w.12]Ciekawe dla przychodnia wraz odgadli treÅ›ciMowÄ… zÅ‚ożonÄ… z gestu, znaku i spojrzenia,L I T E R co czytelne tworzy zagadnienia.Jeden z nich, na zaborcÄ™ patrzÄ…c, który wierzyÅ‚W pół-bóstwo swe, nic nie rzekÅ‚, lecz nogÄ… uderzyÅ‚O pyÅ‚ ziemi.i naraz Grecy zrozumieliSÅ‚owo mÄ™drca, choć nie tak pochlebne, jak chcieli.VI[R.IX, po w.63]Już po Sokracie, dowód w Grecji znamienity,Pod nogÄ™ PawÅ‚a sÅ‚ano volumen rozwity296VII[R.X, po w.23]Bo próżne, jeÅ›li gÅ‚oÅ›ne i znane z dalekaVIII[R.XI, w.97]I gdzież on nie popÄ™dzi.zapewne nie dalejIX[R.XI, po w
[ Pobierz całość w formacie PDF ]