[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie znano jeszcze wówczas WallenrodaI koÅ„czyÅ‚ jak pies, kto zdradÄ… zaczynaÅ‚,Exemplum: oba litewskie biskupy,Na dwóch latarniach miejskich oba trupy.DziÅ› zdrajcom Å‚atwiej jeÅ›li ich pod lodemCar nie utopi Å‚atwiej ujść latami.Krukowiecki jest miasta Wallenrodem,Demokratycznym jest Gurowski. Czarni,Lecz obu wielka myÅ›l byÅ‚a powodem,Oba chcÄ… Polski, aby ujść bezkarni;Bo zna to dobrze ta piekielna para,%7Å‚e Å‚atwiej odrwić Polaków niż cara.Wallenrodyczność, czyli wallenrodyzm,Ten wiele zrobiÅ‚ dobrego najwiÄ™cej!WprowadziÅ‚ pewny do zdrady metodyzm,Z jednego zrobiÅ‚ zdrajców sto tysiÄ™cy.Tu nie mam wiÄ™cej już rymu na odyzm ,Co od wÅ‚oskiego odiar lo najprÄ™cejMoże zastÄ…pić brak polskiego sÅ‚owa;Wallenrodyczność wiÄ™c jest to rzecz nowa.Mój czytelniku, powiem coÅ› na ucho:I sam Paszkiewicz.domyÅ›laj siÄ™ reszty Co? sam Paszkiewicz? O tym jeszcze gÅ‚ucho,Lecz jestem pewny. PomyÅ›laÅ‚: A wiesz ty,%7Å‚e on być musi już przejÄ™ty skruchÄ…?On jest Polakiem aż po same meszty,Które mu dzisiaj wyszyÅ‚a Wallida,Aby Turkiem byÅ‚ dla Abdul Meszyda. Tak jest: obaczysz, lecz trzymaj w sekrecie,Co powiedziaÅ‚em: nie rzucaj siÄ™ w spiski,Bo wielkim rzeczom przeszkodzisz na Å›wiecie,Rzeczom, co jako piorunowe bÅ‚yskiW chmurach siÄ™ kryjÄ…. WiÄ™c już rozumiecie,%7Å‚e Dzieduszycki nie miaÅ‚ jednej kreskiOd brzegów Dzwiny po hordy Nogajca;Wszyscy w Ojczyznie mówili: To zdrajca!179ZwaliÅ‚ to wprawdzie na króla rozkazy;Ale siÄ™ wyparÅ‚ król, jak zawsze bywa,WyparÅ‚ siÄ™ jako Å›wiÄ™ty Piotr trzy razy,I caÅ‚a wina na koguta spÅ‚ywa,Dlatego że piaÅ‚.A wiÄ™c wszystkie zmazyPan regimentarz, kochanek Gradywa,DzwigaÅ‚ na sobie i chowaÅ‚ in pettoZemstÄ™ jak WÅ‚ochy, co siÄ™ mszczÄ… stiletto.Tymczasem chciaÅ‚ siÄ™ ożenić bogatoI okiem wszystkie przemierzywszy domy,Najlepszym z domów wydaÅ‚ mu siÄ™ na toÓw zamek wielki, malowniczy, stromy,Gdzie mieszkaÅ‚ szlachcic pół, pół król, pół Kato,Pół wariat, a pół syn cezarów Romy;MaleÅ„ki starzec, półłysego czoÅ‚a,Ojciec, który miaÅ‚ córkÄ™, pół anioÅ‚a.Wybrawszy teÅ›cia przyjechaÅ‚ bez swatów,Z intencjÄ… ojcu siÄ™ oÅ›wiadczyÅ‚, pannie;WspomniaÅ‚ o drzewie swoich antenatów Nie wspomniaÅ‚ ani raz o krwawej wannie,KtórÄ… chciaÅ‚ sprawić dla konfederatów Ale o królu mówiÅ‚ nieustannie,PokrÄ™caÅ‚ wÄ…sa, zarzucaÅ‚ wylotów;LubiÅ‚ pić, bardzo nienawidziÅ‚ kotów.Dlatego kochaÅ‚ psy; gdy gardÅ‚o zalaÅ‚.PozwoliÅ‚ nieraz Anieli szpicowi,Aby mu lizaÅ‚ wÄ…s.za psami szalaÅ‚,ZalecaÅ‚ nawet dóbr intendentowi,Ażeby chÅ‚opów psóm kÄ…sać pozwalaÅ‚,MówiÄ…c zazwyczaj, że to psy uzdrowiOd bolu zÄ™bów, a stÄ…d od wÅ›cieklizny;MiaÅ‚ jednak dobrÄ… stronÄ™: anewryzmy Te dowodziÅ‚y, że miaÅ‚ serce. GÅ‚owyNie dowodziÅ‚a w nim choroba żadna,Lecz materialny kadÅ‚ub, z okiem sowyNa szyi zawsze nieruchomej; skÅ‚adnaFigurka, uÅ›miech i ukÅ‚on wężowy;Grzeczność, co w takim panu bardzo Å‚adna!Wielka znajomość Å›wiata, krajów, ludziI wiele tego wszystkiego, co Å‚udzi.Ów pan ukÅ‚adny wiÄ™c siedziaÅ‚ przy stole,Przy samym panu StaroÅ›cie, na prawo;180DobijaÅ‚ wÅ‚aÅ›nie targu i na czoleWidać mu byÅ‚o niecierpliwość krwawÄ…,GryzÄ…cÄ…; oczy utopiÅ‚ sokole,Za rÄ™ce teÅ›cia trzymaÅ‚ rÄ™kÄ… prawÄ…,LewÄ… na stole, wyciÄ…gniÄ™tÄ… prostoKu kielichowi i mówiÅ‚: Starosto!Jakem czÅ‚ek prawy! jakem Polak prawy!Tak pragnÄ™ córkÄ™ twojÄ… uszczęśliwić,Wierzaj mi i bÄ…dz, Starosto, Å‚askawy!Tu pragnÄ…c trupi gÅ‚os nieco ożywić,PociÄ…gnÄ…Å‚ wina; piÅ‚ jak but dziurawyI zwykÅ‚ siÄ™ nieco byÅ‚ po piciu krzywić;Tak wyciÄ…gnÄ…wszy blisko wina kwartÄ™,ZmarszczyÅ‚ i czoÅ‚o rozjaÅ›niÅ‚ wytarte
[ Pobierz całość w formacie PDF ]