[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pomimo to, póki życia, służył WaszejWysokości, podobnie jak i ja.Jedynym moim celem jest uwolnić was od tej zmory, którąwspomniałem.Całe moje wojowanie było przeciw niemu! Wybaczcie mi, jeśli ta walka sprawiła,że zdałem się sprzymierzać przeciw wam, mój królu!- Poddajcie się, Miłościwy Panie! - powiedział znów Brian.- Jesteście otoczeni.Niemacie szans na ucieczkę.- Poddaję się zatem - król Francji spojrzał na klęczącego Raoula i podał mu miecz, którywciąż trzymał - lecz temu szlachcicowi, który klęczy teraz przede mną i który jest zacnymFrancuzem, a nie jakiemuś Anglikowi.Poddaję się pod jednym warunkiem.Odwołaj tychdiabelnych łuczników.Nie chcę, żeby ich nikczemne strzały położyły więcej moich zacnychparów i rycerzy.- Dafyddzie! - krzyknął Jim przez ramię.- Powiedz łucznikom, żeby przestali strzelać!Poświstywanie strzał ucichło.Z kolei król Jean podniósł głos.- Poddałem się! - krzyknął.- Wszyscy moi rycerze, złóżcie broń i poddajcie się tak jak ja.Brian zszedł z konia i także przyklęknął na jedno kolano przed królem Francji.Jimniezgrabnie zsiadł i poszedł za jego przykładem, dziwiąc się nieco samemu sobie.Przypomniałsobie, że nie potrafił zmusić się, żeby uklęknąć przed swoim własnym księciem Anglii.A tuklęczał przed francuskim królem.Być może ćwiczenie czyni mistrza?- Wybaczcie także i nam, Wasza Wysokość - powiedział Brian.- Nie radujemy się zpojmania was.Ale to powinność względem naszego własnego króla skłania nas do tego.Podniósł się z powrotem na nogi i Jim w związku z tym uznał, że może sobie pozwolić nato samo.Król Jean ujął dłoń sir Raoula i także podniósł go z klęczek.- A teraz, skoro mnie pokonaliście, panowie - powiedział zdejmując hełm.Był miłowyglądającym mężczyzną w średnim wieku, łysiał, a włosy, które mu jeszcze zostały, posiwiałyjuż.- Co macie zamiar ze mną zrobić?Popatrzył na Briana.- Tuszę, że ty dowodzisz tą bandą angielskich zbójów? Rycerz cofnął się o pół kroku.- Nie ja, Wasza Miłość - rzekł otwarcie - lecz sir James Eckert, ten oto mąż koło mnie.Jego sława nie dotarła może do waszego kraju, ale w naszym zwany jest od swych czynówSmoczym Rycerzem.- Tak - powiedział król, przenosząc spojrzenie na Jima i mierząc go wzrokiem od stóp dogłów.Jim poczuł, że powinien zdjąć hełm, i zrobił to.- Pewne wieści o tobie, panie, dotarłynawet do naszych uszu.Widziałem czerwień na twojej tarczy.Więc jesteś także Magiem,nieprawdaż to?- Początkującym Magiem, Wasza Wysokość - odpowiedział Jim.- Lecz w tym właśniecharakterze przybywam tutaj, gdyż moja sprawa dotyczy również Malvinne'a, waszego ministra.- Początkujący Mag przeciwko Malvinne'owi? - zdziwił się król.- Gdzież w tym sens?Malvinne to potężny czarnoksiężnik.Inaczej nie wyniósłbym go na to wysokie stanowisko, którezajmuje jako mój doradca.Wysyłanie pomniejszego angielskiego Maga, by radził sobie z nim, tonie tylko śmiechu warte, ale zakrawa również na afront wobec naszej królewskiej osoby.Przyokazji, gdzie jest Malvinne i angielski książę?Król rozejrzał się dookoła.- Tutaj właśnie - odpowiedziało pół tuzina głosów, które zdały się Jimowi znajome.Przerwał im inny, zjadliwy głos, który Jim słyszał już przedtem w zamku, gdy uwolnili młodegoksięcia.- I ręce z daleka ode mnie, chyba że chcecie, żebym je wam pozamieniał w łapskatrędowatych!Malvinne wyszedł spomiędzy koni z księciem przy boku.Jimowi zaparło na chwilę dechw piersiach.Niemal nie mógł uwierzyć, że widzi przed sobą nie tego młodego człowieka, któregozostawił w ukryciu wśród kamieni tak niedawno temu.Ten, którego widział, nie tylko wyglądałjak książę Edward, ale b y ł księciem Edwardem w każdym szczególe, włącznie z ubraniem,sposobem chodzenia i wyrazem twarzy.- Wycofałem się, żeby zanim się pokażę, zobaczyć, co się właściwie dzieje - powiedziałczarnoksiężnik zmierzając w stronę króla w towarzystwie księcia.Wskazał palcem na Jima.- Bezruch!Jim nie stwierdził, by coś go zmuszało do stania bez ruchu.%7łeby to udowodnić, ściągnąłrękawicę i zatknął kciuk za pas od miecza.Odwzajemnił spojrzenie Maga.- Bezruch mówiłem! - rzucił znów MaMnne trzymając palec w powietrzu.Oczy mu sięrozszerzyły.- Czegoś się nauczył, żeby ten rozkaz cię nie dotykał?- Ja go uczyniłem odpornym na wszystkie twoje moce - rozległ się suchy głos Carolinusa.On sam wyszedł zza Jima i stanął obok niego wśród pomruków zdziwienia ludzi skupionychdookoła.- Ty?! - zdziwił się czarnoksiężnik piorunując wzrokiem Carolinusa.- Kim on jest dlaciebie?- Moim uczniem, Zmierdzielu - odpowiedział Mag swobodnym tonem pogawędki.-Pamiętasz, jak robiliśmy sobie nawzajem drobne psikusy, kiedy byliśmy razem w szkole? Dawnocię nie widziałem, Zmierdzielu.- Zachowaj dla siebie ten swój szkolny żargon! - obruszył się Malvinne.- Plus przystopniu nie czyni między nami aż takiej różnicy.- Ośmielam się nie zgodzić - powiedział Carolinus.- Ten plus może cię zniszczyć.Zwrócił się do Jima.- Nie chciałeś, żeby prawdziwy książę był tutaj i to widział? - spytał.- O co chodzi z tym prawdziwym księciem? - spytał król Jean.Ale zanim można byłoodpowiedzieć na to pytanie, zadał następne.Przyjrzał się czarodziejowi.- Czy naprawdę jesteśtym Carolinusem, o którym tyle się mówi? Są tacy, którzy twierdzą, że jesteś w tym samymwieku co Merlin.Co tutaj robisz z dala od swoich zaczarowanych wysp na zachodnim oceanie?- Wprowadzono cię w błąd, Jeanie - odpowiedział Mag.- Merlin zniknął ze świata nawiele pokoleń, przed moim urodzeniem.I nie mieszkam na zaczarowanych zachodnich wyspach,tylko w Anglii
[ Pobierz całość w formacie PDF ]