[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Grey siedział nieporuszony, a jej słowa spływały po nim, nie wywołując żadnego wrażenia.Bennett natomiast był autentycznie wstrząśnięty, zwłaszcza niektórymi jej wyrażeniami.No i dobrze, pomyślała, jeśli chce się uważać za speca od języka rosyjskiego, powinien go poznawać takim, jaki jest.Odesłali ją natychmiast do pokoju, a pokojówka przyniosła jej herbatę.Uśmiechnęła się do niej ze skrywaną sympatią i wtedy Maja doszła do wniosku, że ten wybuch złości to nie był zły pomysł.I rzeczywiście.Następnego ranka wszystko zmieniło się na lepsze.Grey zabrał ją na spacer do ogrodu i zabawiał, opowiadając o ich domu, że pochodzi z czasów królowej Anny i był wiejską siedzibą pewnej mniej znaczącej rodziny szlacheckiej.Podatki i opłaty spadkowe zmusiły ją w końcu do sprzedaży go państwu.– My nie zabijamy swoich arystokratów – oświadczył Grey z łagodnym uśmiechem.– Po prostu dusimy ich podatkami.Zapytała, jak długo jeszcze będzie musiała tu przebywać, na co odparł, by się nie martwiła, bo wkrótce wszystko się skończy.Spytała o Gemmela, jak to robiła wiele razy, a on powtórzył swą stałą odpowiedź, że pan Gemmel jest z nimi w stałym kontakcie, ale musi pozostać na uboczu.Chciał wiedzieć, co zamierza robić, kiedy otrzyma zgodę na stały pobyt.Już teraz wszystkie zespoły baletowe w Anglii, a także wiele zagranicznych, dopytywały się o nią gorączkowo.Szli właśnie brzegiem niewielkiego stawu.Maja wzięła Anglika pod rękę i odrzekła.– Co najmniej przez miesiąc niczego nie będę robić.Chcę najpierw poznać wasz kraj, ludzi.Potem zdecyduję, co dalej.– Nie wyjdzie pani z wprawy? – zapytał Grey z uśmiechem.– To znaczy, jeśli nie będzie pani ćwiczyć?Roześmiała się, puściła jego ramię i na wysypanej żwirem ścieżce, tuż przed jego nosem, zakręciła kilka piruetów, a on stał i przyglądał się jej z grobową miną.Zatrzymała się i całkiem już poważnie powiedziała:– Tak, panie Grey.Wyjdę z wprawy.Zacznę skrzypieć i stękać jak stara kobieta, jeśli będziecie mnie tu dłużej trzymać.Grey znów się rozpogodził, a gdy ponownie wzięła go pod ramię, podjęli przerwany spacer.Maja uświadomiła sobie, że Grey ją lubi.Patrząc teraz z okna swojego pokoju na rozświetlony słońcem ogród, postanowiła, że po południu wybierze się znów na spacer.A jeśli jutro rano będą ją jeszcze wypytywać, jeszcze raz straci nad sobą panowanie i nawet Wasilij Gordik w swoim gabinecie w Moskwie usłyszy jej wrzaski.Na podjeździe przed domem pojawił się jakiś samochód.Bardzo stary, z mnóstwem chromowanych ozdób, stopniami poniżej drzwiczek i olbrzymimi reflektorami.Zatrzymał się przed drzwiami, a z jego wnętrza wynurzył się Peter Gemmel.Maja wychyliła się z okna, zawołała jego imię i pomachała ręką.On zaś spojrzał w górę, uśmiechnął się i także pozdrowił ją ruchem dłoni.– Straciłaś cierpliwość?– Też byś stracił.– Czy to było takie straszne?Milczała przez chwilę, zastanawiając się nad odpowiedzią.Jechali wąską, wiejską drogą w kierunku Londynu.Biegnąca nieopodal autostrada zawiodłaby ich tam dużo szybciej, ale Gemmel uznał, że Maja powinna poznać podmiejski krajobraz.Balerina zdążyła już się zakochać w jego samochodzie.Była to Lagonda, rocznik 1930, i zdaniem Mai pasowała do niego.– Chodzi ci o to, że jest stara, ale przyzwoicie zakonserwowana? – spytał ze śmiechem.– Nie – zaprzeczyła z poważną miną.– Ma styl i jest solidna.Nie to co nowoczesne samochody, które wygląda ją jak opływowe, plastikowe pudełka.Głęboko zanurzona w obszernym, krytym skórą fotelu, obserwowała go kątem oka, nie zwracając uwagi na widok za oknem.– Czy to było takie straszne? – powtórzył.– Nie bardzo, ale zadawali mi tysiące pytań.Myśleli chyba, że jestem szpiegiem i przybyłam tu, żeby obalić wasz rząd i zrobić z was dobrych komunistów, a już na pewno z ciebie.– A czy ty jesteś dobrą komunistką? – zapytał z uśmiechem.Zrobiła zrozpaczoną minę.– Jestem tancerką, Peter.Proszą, dość już pytań.Przez kilka minut jechali w milczeniu.– Co teraz? – spytała wreszcie.Spojrzał na zegarek.– Za godzinę będziemy w Londynie.Przed zamknięciem sklepów, więc zdążysz kupić sobie trochę ubrań, czy co tam potrzebujesz.– Ale ja nie mam pieniędzy.– Nie szkodzi.Koło Miłośników Baletu zdobyło dla ciebie tysiąc funtów.– Oderwał wzrok od drogi i zerknął na nią.Uśmiechnął się na widok zaskoczenia na jej twarzy.– Po to przecież istnieje to koło, a poza tym są pewni, że jak tylko znów zaczniesz tańczyć, szybko odzyskają pieniądze.– A co potem, po zakupach?– Cóż, masz dwie możliwości.Na wszelki wypadek zarezerwowałem ci pokój w hotelu.Ale jeśli nie chcesz zostać sama, możesz zamieszkać u mojej przyjaciółki.Jest tancerką w Royal Ballet.Ma duże mieszkanie w Chelsea i będzie szczęśliwa, mogąc cię gościć.– To twoja dziewczyna? – zapytała cicho.– Nie.Po prostu przyjaźnimy się.– Nie podobają mi się obie te możliwości.– Dlaczego?– Wolałabym zostać z tobą.Czy to jest możliwe? A ty, zgodziłbyś się? Czy nie byłabym dla ciebie ciężarem?Nie odpowiedział.Zdawał się być całkowicie pochłonięty prowadzeniem samochodu.– A może chodzi o twoją pracę? – spytała smutno
[ Pobierz całość w formacie PDF ]