[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wiesz,co oni z nimi robią? Próbują bez specjalnego przekonania znalezć im nowy dom.z pomocą tej twojej opieki społecznej.Jeśli się nie udaje, po prostu je usypiają.Wskazał znowu drzwi sypialni, wyraznie rozgniewany. Michael i ja zabiliśmyparu ludzi, żeby ocalić to zbłąkane stworzenie.Ty też narażałeś życie. Pochyliłsię jeszcze bardziej w kierunku policjanta, dodając: Nie trafi do weterynarza.Nie ma mowy.Jens spojrzał w ciemnoszare oczy Creasy ego, wzruszył ramionami i stwier-dził: Bierzesz na siebie dużą odpowiedzialność.Michael wrócił tymczasem do stołu, postawił przed Creasym kawę i usiadł.Uznawszy, że dyskusja została zakończona, zapytał: Co teraz robimy?Creasy nadal patrzył wyczekująco na Duńczyka.Jens westchnął, jeszcze razuderzył ręką w stół i zdecydowawszy się w końcu, powiedział niechętnie: No dobrze.Jakie macie plany?Creasy wypił łyk kawy i raz jeszcze wskazał na drzwi sypialni.80 Jens, posiedz chwilę z tą Dunką.Porozmawiam z Michaelem, a potem po-ślę go do Juliet.Spróbujcie podtrzymać je na duchu.Pewnie zaczynają odczuwaćjuż narkotyczny głód. Zerknął na zegarek. Za dwie godziny dostaniemymetadon. Twój przyjaciel będzie potrzebował receptę stwierdził Jens.Creasy pokiwał głową. W tym cywilizowanym kraju zdobędzie wszystko, czego chce.Duńczyk zamyślił się na chwilę, po czym wstał i wszedł cicho do jednej z sy-pialni, zamykając za sobą drzwi.Creasy obrzucił syna drwiącym spojrzeniem. Teraz powiedz mi, jak to się stało, że leżałeś na podłodze w piwnicy i po-zwalałeś się kopać po żebrach?Michael wstał od stołu i zaczął chodzić tam i z powrotem po pokoju.Creasymilczał, zdając sobie sprawę, że chłopak musi zebrać myśli i zaraz mu wszystkopowie. No więc wygłupiłem się oświadczył w końcu z poczuciem winy, alebuńczucznym tonem. Mam za mało doświadczenia.Musiałeś przyjść nam z po-mocą. Przestał chodzić po pokoju i odwróciwszy się spojrzał na Creasy ego. Któregoś dnia ja też cię uratuję.W podobnej sytuacji!Creasy miał ochotę go uściskać, wzruszył jednak tylko ramionami i rzekł: Powiedz mi dokładnie, co się stało.Michael wyjaśnił, że planował porwać kochankę Boutina, aby zdobyć in-formacje.Opowiedział Creasy emu, jak poszli na rekonesans do nocnego klubui wpadli w pułapkę.Na zakończenie spojrzał mu w oczy i stwierdził: Po pierwsze, należało przewidzieć, że Corelli może być skorumpowany.Podrugie, powinienem iść do klubu sam.Creasy pokiwał głową i zapytał: Czego miałeś nadzieję się dowiedzieć?Michael wzruszył ramionami. Wierzę, że Błękitny Kartel naprawdę istnieje.Jens i Blondie też są te-go zdania.Przypuszczam, że Boutin jest tylko płotką.Chciałem się zorientowaćw strukturze tej organizacji i ustalić, kto kieruje nią na wyższym szczeblu.Po-pełniłem parę błędów. Przyjąłeś dobrą strategię powiedział z namysłem Creasy tylko zabardzo się śpieszyłeś.Niepotrzebnie poszedłeś z Jensem na policję, a on nie po-winien był iść z tobą do klubu.W ten sposób zdobyłbyś informacje, nie wzbudza-jąc podejrzeń.Potem trzeba było wziąć do łóżka którąś z dziewczyn i z czystejciekawości popytać ją o szefową.Takie kobiety zawsze lubią plotkować.I wtedymógłbyś zaplanować porwanie. Na twarzy Creasy ego pojawił się znów prze-lotny uśmiech. Nauczyłeś się więc dwóch rzeczy: nie należy ufać policjantowiani ulegać żądzom.81 Tobie nigdy się to nie zdarzyło? Tylko raz.Byłem wtedy młodszy od ciebie.Straciłem portfel i ucierpiałatrochę moja duma.Gdybym nie przyjechał do tego domu, za jakieś pół godzinyleżałbyś już głęboko na dnie morza.Michael przetrawił jego słowa, po czym zapytał: Jak nas znalazłeś?Creasy wyjaśnił, w jaki sposób trafił na ich ślad, najpierw dzięki Blondie,a potem Birgitte i jak dowiedział się o Corellim od Leclerca.Potem wszystkobyło już proste. Przepraszam cię powiedział cicho Michael.Creasy wypił następny łyk kawy.Gdy się odezwał, jego głos miał zupełnieinne brzmienie. Nie rób sobie wyrzutów.To moja wina.Nie rozumiałem, że mimo młodegowieku jesteś już mężczyzną.Potrzebowałeś wsparcia.Powinienem być przy tobie,a nie za twoimi plecami.Bądz pewien, że teraz cię nie opuszczę.Michael uśmiechnął się szeroko. Przecież byłeś w szpitalu! Co mogłeś zrobić?Creasy wzruszył ramionami. Mogłem udzielić ci od razu swojego poparcia, żebyś nie musiał udowad-niać, że sam dasz sobie radę
[ Pobierz całość w formacie PDF ]