[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Po kilku minutach pukała do pokoju 54.A po dalszych kilkuminutach zadzwonił telefon w willi w Sai Kung.* * *Godzinę pózniej pocałowała Creasy ego po raz ostatni i przesunęła dłonią pojego obnażonej klatce piersiowej.Od chwili jej przyjścia zamienili zaledwie paręsłów.Lucy zaczęła się ubierać, a Creasy na nic nie czekając zaczął wydawać dyspo-zycje przez komórkowy telefon.Przesłonił dłonią mikrofon i powiedział do Lucy: Maxie czeka w holu.Do zobaczenia za parę dni.204Od drzwi obróciła się, by po raz ostatni na niego spojrzeć, potem wyszła nakorytarz kierując ku windom.Korytarz był długi.Już zbliżała się do wind, kiedypo obu stronach otworzyły się drzwi.Wszystko odbyło się błyskawicznie.Jednadłoń przesłoniła jej usta, druga objęła ją w pasie.Nie zdążyła wydać żadnegodzwięku.Napastników było kilku.Czterech albo pięciu.Gdy usiłowała ugryzć dłoń jed-nego z nich, otrzymała cios w głowę.55Pierwszy dowiedział się inspektor Lau.W swoim własnym biurze zorganizował coś w rodzaju centrum dowodzenia.Pomagał mu młody konstabl, który był nie tylko ulubionym podwładnym, alei elektronicznym geniuszem.Zmajstrował urządzenie, dzięki któremu inspektormógł słuchać przez głośnik wszystkich rozmów przeprowadzanych przez Cre-asy ego i jego ludzi z telefonów komórkowych.Drugi głośnik był podłączony dospecjalnej sieci policyjnej, łączącej posterunki obserwacyjne wokół hotelu z kwa-terą główną policji.O jedenastej dziesięć wieczorem nadeszła pierwsza wiado-mość nadana na sieci policyjnej przez ekipę pilnującą wejścia do hotelu Penin-sula od Nathan Road.O godzinie jedenastej osiem z hotelu wyszła kobieta odpowiadająca rysopiso-wi Lucy Kwok.Poprzednio inspektor Lau wysłuchał rozmowy Creasy ego z Renei Lucy, i wiedział, że Lucy i Creasy mają się spotkać gdzieś w pobliżu.Od godziny telefony komórkowe Creasy ego i sieć policyjna milczały.Na-gle jeden z głośników się ożywił.Creasy zawiadamiał Callarda, że Lucy wracai powinna znalezć się za pięć minut w apartamencie prezydenckim.Prosił jed-nocześnie Franka i Maxie, by potwierdzili, że słyszą, co też uczynili.Po trzechminutach Maxie zawiadomił, że Lucy nie pojawiła się w holu.Minęło dalszych siedem minut, w głośniku ponownie zabrzmiał głos Cre-asy ego.Z wydanych przez niego instrukcji inspektor Lau domyślił się, że LucyKwok została porwana i że stało się to między pokojem Creasy ego a najprawdo-podobniej windą.Nie było też chyba wątpliwości, że dokonała tego triada 14K.Młody konstabl spojrzał pytająco na szefa. Nie wtrącamy się odparł inspektor, wzruszając ramionami.Konstabl przez chwilę intensywnie myślał. Jeśli to 14K, to na pewno zabiorą ją na Czarnego Aabędzia przy przystaniHebe.Już to czynili w przeszłości.Z głośnika jednocześnie dobiegł głos Creasy ego: Jeśli to oni, to z pewno-ścią zabiorą ją do willi na Sai Kung.Po tych słowach w głośniku nastąpiły stuki i piski, po których inspektor Lauusłyszał inny głos: Byłem na nasłuchu.Jestem sto metrów od drogi prowadzą-206cej do willi.Od dwudziestu minut nie przejeżdżał tędy żaden pojazd.Konstabl wpatrywał się w komputerowy ekran.Rozpoznał głos. To jest ten Francuz, Eric Laparte.Inspektor Lau wpatrywał się w głośnik, jakby oglądał święte zwiastowanie. To jest lepsze niż komputerowe gry Nintendo.W każdym razie bardziejpodniecające.Ponownie odezwał się Creasy: Eric, zejdz do drogi.Postaraj się dotrzećdo zakrętu, gdzie samochód zwolni.Jeśli to będzie wielki czarny samochód, naj-prawdopodobniej Mercedes, to rozwal mu opony z pistoletu maszynowego.Gdziejest Tom? Dwieście metrów ode mnie. Porozum się z nim.Niech zajmie pozycję po drugiej stronie drogi. Zrozumiałem, koniec.W biurze inspektora Lau konstabl powtórzył z uporem: Oni ją z pewnościąwiozą na Czarnego Aabędzia.Inspektor Lau oparł głowę na dłoniach i zaczął gorączkowo rozmyślać.Kom-ponował scenariusz tego, co teraz może się dziać w hotelu Peninsula.Niemalżewyobrażał sobie tego Duńczyka, Jensa Jensena, jak siedzi pochylony nad lapto-pem, wyszukując wśród plików przegranych z dyskietki listy domniemanych kry-jówek 14K.Na terenie królewskiej kolonii było ich co najmniej siedem.I właśniejedna z nich to luksusowo urządzona rybacka dwudziestometrowa dżonka.Przy-wódcy 14K korzystali z niej gdy chcieli godnie podjąć kogoś, z kim prowadzilijak najbardziej legalne interesy.Dżonka miała obszerny salon ze świetnie zaopa-trzonym barem, dwie duże kabiny z szerokimi królewskimi łożami oraz jadalnię,która z łatwością mieściła dziesięć osób.No a przy jadalni nowoczesną kuchnię.Stałą załogę stanowili czterej członkowie 14K.Dżonka stała w porcie jachtowymw zatoce Hebe
[ Pobierz całość w formacie PDF ]