[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.I nie szło o to, czy ten stary czujnik był ich roboty, ani o to, czy roszczą sobie prawa do Irety.Na pewno szukali owego niezmiernie starożytnego Theka, który nie był spokrewniony z żadną z obecnych generacji.A jeżeli Thekowie ogłoszą, że Ireta należy do nich, to co z tego wyniknie dla niego, Kaia i jego zespołu? Chłopak smutno westchnął.Już, już mieli odnieść jakieś korzyści z tej całej sprawy, a tu ujawniają się wcześniejsi i ważniejsi pretendenci.Oni zaś dostaną za te stracone czterdzieści trzy lata tylko gołą pensję i uprzejmy uścisk dłoni - tyle im da Korpus Eksploracji i Ewaluacji.Przynajmniej, pocieszał się Kai, Varian odniesie z tego jakąś korzyść.Rozległ się sygnał z kuli, przyjazne powiadomienie o powrocie.Kai ostrożnie i z wysiłkiem podniósł się z fotela pilota.Wygasił ekran i poszedł sprawdzić, kto się zjawił.Z ulgą stwierdził, że ląduje właśnie duży ślizgacz z grupą Trizeina.Wiedział, że musi powiedzieć kolegom o swoich domysłach; choćby po to, żeby potem nie przeżyli aż takiego szoku.Poza tym, jeśli źle zinterpretował fakty, ktoś z nich mógłby to wychwycić i może nawet wpaść na jakiś lepszy pomysł.- O, dobrze, że jesteś, Kaiu - powitał go Trizein z twarzą zarumienioną z podniecenia i ruszył do przejścia w polu siłowym.Za nim szedł obładowany kasetami Bonnard, uśmiechając się z zadowoleniem.Terilla i Cleiti paplały z ożywieniem.- Niespodziewanie natknęliśmy się na Theków.Jest ich tutaj całe mnóstwo.- Całe tłumy, Kaiu, całe tłumy! - potwierdził Bonnard.- Co robili? - chłopak próbował zachować spokój, lecz podniecenie kolegów tylko wzmogło jego niepokój.- Szukali! - oznajmił triumfalnie Bonnard.- Nie, drogi chłopcze, obserwowali.- Nie, szukali; trzymali się skalnej płyty - Bonnard zerknął na Kaia, prosząc o poparcie.- Możemy znów korzystać z banków pamięci wahadłowca, prawda? Pokażę ci, o co mi chodzi, zapamiętałem współrzędne - potrząsnął głową; znów oczekiwał wsparcia.- No, to sprawdźmy - rzucił Kai z udawaną ochotą.Zachował spokojną minę i głos, chociaż aż go mdliło z narastającego rozczarowania.To tak bogowie doświadczali niedowiarków, pomyślał, wracając do wahadłowca.Na ekranie znów pojawiły się mapy i Bonnard wdał się w dyskusję z Trizeinem, z uporem dowodząc swojej teorii, że Thekowie przeszukują skraj skalnej płyty.- Na pewno szukają czegoś, Kaiu - twierdził Bonnard.- Unoszą się tuż nad ziemią i latają tam i z powrotem, tam i z powrotem.Sądziłem, że tkwią nad starymi czujnikami.Czego szukają tym razem?- Sędziwego Theka - powiedział Kai.- Sędziwego Theka? - Trizein zmarszczył brwi, zaniepokojony i zdumiony.- Nasz indykator nigdy nie wykrył takiego źródła ciepła, prawda, Bonnardzie?- Nie - odparł stanowczo zapytany.Znów rozległ się sygnał z kuli i Kai skorzystał z tego pretekstu, żeby uciec przed zachwytami Trizeina nad dinozaurami i przed prostoduszną wiarą Bonnarda w nieomylność Theków.- Kaiu! - pobiegł za nim Bonnard.- Kaiu!Zatrzymał się niechętnie i odwrócił: chłopiec wyjmował antyseptyczny gazik ze swojej “pierwszej pomocy".Podał go Kaiowi z nieśmiałym uśmiechem.- Masz trochę krwi na brodzie.Lepiej, żeby nie zobaczyły tego ani Varian, ani Lunzie - Bonnard zawrócił na pięcie i uciekł do wahadłowca.Kai przyłożył gazik do wargi; zniknęła gnębiąca go depresja i rozpacz.Poszedł do przejścia w osłonie siłowej.ROZDZIAŁ DZIEWIĘTNASTYGdyby Varian zjawiła się wieczorem w głównym obozie, gdyby Triv, Aulia i Portegin wrócili na wieczorny posiłek, gdyby przylecieli Dimenon i Margit - gdyby się to przydarzyło, to Kai pewno by ujawnił swoje pesymistyczne domysły co do Theków i Irety.Zamiast tego fani dinozaurów z “Zaid-Dayan" i “Mazer Star" zorganizowali nieformalną, lecz pełną entuzjazmu dyskusję i “przerzucali" się z Trizeinem i trójką dzieciaków sensacyjnymi obserwacjami.Wymogi dobrego wychowania zmuszały Kaia, żeby się dostroił do entuzjazmu kolegów, choć wolałby w samotności przetrawić niepokojące domysły.Chyba dość dobrze udawał, bo nawet Lunzie nic nie zauważyła.Lekarka oglądała rysunki Terilli i przypinała najlepsze do ścian kopuły, żeby upiększyć nimi pomieszczenie.Kai, broniąc się przed smutnymi myślami, zagadnął Perensa, nawigatora z “Mazer Star":- Co was tak fascynuje w dinozaurach? Przecież to cuchnące, rojące się od robactwa, niezbyt inteligentne zwierzęta? Nie mogę się w nich dopatrzeć niczego pięknego.Dla mnie to tylko nienasycone żołądki.Już dawno by padły z głodu, gdyby nie to, że roślinność Irety tak bujnie się pleni.Perens, elegancki i mały człowieczek, potarł cieniutki wąsik i uśmiechnął się do Kaia:- Przerabiałeś dzieje Starej Ziemi? - Gdy Kai przytaknął, Perens kontynuował: - Ja najlepiej pamiętam z tego rozdział o prehistorii.Reszta to tylko wojny i walki o władzę, takie same jak dzisiaj w Federacji; może gwałtowniejsze, bo ograniczone do jednej małej planety i zwykle jednego lub dwóch kontynentów
[ Pobierz całość w formacie PDF ]