[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Lady Anne okazała się ciepłą,wspaniałomyślną i troskliwą gospodynią.A Westcliffe poświęcał Claire tyle uwagi, że nie mogła pragnąćwięcej od męża, przyjaciela i kochanka.Ich związek osiągnął taki punkt, że nabrała pewności, iż nic gonie zrujnuje.Tego lata nabrali siły, jako dwoje ludzi mającychwłasne uczucia i jako małżeństwo.Dzielili ze sobą sprawyintymne i zmartwienia.Uczyli się cierpliwie odbudowywać to, costracili.Rozejrzała się szybko dookoła, a nie widząc śladu niczyjejobecności, wśliznęła się do cieplarni.W środku unosił sięcudowny zapach.Woń rozgrzanej ziemi i kwitnących kwiatów.Chciałaby zobaczyć to miejsce za dnia, aby nacieszyć oczyrosnącymi tu gatunkami roślin.Kwiaty, które pyszniły się w salibalowej, musiały pochodzić właśnie stąd.Starając się nie robić hałasu, przeszła na tył budynku.Miaławrażenie, że nikogo tu nie ma.Była pierwsza.Dreszczyk przeczucia przebiegł po jej ciele.Zastanawiała się, czytakie schadzki należą do tradycji sezonu.Przez głowę przebiegłajej myśl, że musi baczniej pilnować Beth, aby jej siostra nieurządzała nocnych wycieczek.Usłyszała, że ktoś otworzył i delikatnie zamknął drzwi.Sercezaczęło jej bić jak szalone.Nie odwróciła się na powitanie, tylkozapatrzyła na noc za szklaną ścianą.Wyobrażała sobie, jak doniej podchodzi od tyłu.Słyszała jego kroki.Odgłos dużych stóp.Nieco delikatniejszy niżzwykle, ostrożny, jakby nie był do końca pewny, co zastanie.Wyobraziła sobie, jak podnosi jej spódnicę, a sam zsuwa spodnie.Ich intymne chwile nie wprawiały jej w najmniejszezakłopotanie.Nawet się nie poruszyła, gdy ją objął i przycisnął gorące usta dojej szyi.Przechyliła głowę na bok, by zapewnić mu łatwiejszydostęp.Odnalazł wrażliwe miejsce za jejprawym uchem i przesunął po nim językiem.Roześmiała się,kuląc ramiona.- Mmm.Od tak dawna tego pragnąłem.Zamarła, a lodowatezimno rozeszło się po jej ciele.Ten głos.Odwrócił ją i przywarł ustami do jej warg.Ten smak.nie.tonie był mężczyzna, którego pragnęła.Zaczęła odpychać siędłońmi od jego piersi, ale trzymał ją jak w imadle, więc zdołałatylko wygiąć plecy, aby znalezć się jak najdalej od jego ust.Chociaż w mroku nie mogła go rozpoznać, wydawał sięznajomy.- Stephen?Podskoczył na dzwięk jej głosu.- Claire?Nie wiedziała, co ją napadło, żeby dotykać jego policzka.Takbardzo się o niego martwiła, a teraz stał przed nią cały i zdrowy.Skąd się tu wziął? Nie zdążyła jednak zadać mu żadnego pytania,gdyż dobrze znany głos zadzwięczał wśród szklanych ścian.- I co? Prawda, że tu przytulnie?Jej mąż wpadł we wściekłość.Dzięki Bogu nie rzucił się zpięściami na Stephena, chociaż była pewna, że miał na toogromną ochotę.Ale Stephen, znając porywczy charakter brata,tym razem zdążył się szybko odsunąć.- Morgan, wszystko ci wytłumaczę - powiedział Stephen.- No jasne.- To miała być inna kobieta.Westcliffe roześmiał się krótko i uwięził jej ramię w stalowymuścisku.- Idziemy.Zaczął ją ciągnąć.- Nie traktuj jej w ten sposób - rozkazał Stephen, wyłaniając się znajgłębszej ciemności.- Jest moją żoną i zrobię z nią, co tylko będę chciał!- Westcliffe.- odezwała się Claire.- Nic nie mów, na miłość boską, nic nie mów.- Morgan.- Bez obaw, Stephenie - przerwała mu, unosząc wolną rękę.-Wszystko będzie dobrze.Nie zrobi mi krzywdy.Ale Westcliffe jej nie puścił i siłą wyciągnął ją z cieplarni.Niewiele brakowało, by się przewróciła, ale jego mocny chwytpomógł jej utrzymać równowagę.- Nie winię cię, że jesteś zły - powiedziała.- Nawet gdybyś winiła, to nic mnie to nie obchodzi.Wracamy dodomu.- Chyba nie masz zamiaru pogonić mnie przez salę balową w takisposób?- Nie, przejdziemy przez ogród na front rezydencji.- A co z Beth?- Do cholery! - Zatrzymał się gwałtownie i po sekundzie dodał: -Zapakuję cię do powozu, a potem po nią wrócę.- Pozwól mi wyjaśnić.- Pózniej
[ Pobierz całość w formacie PDF ]