[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Amulet ostrzegaÅ‚ mnie przed niebezpiecznÄ… bliskoÅ›ciÄ… Schwytanych.Czasami zawodziÅ‚ — pewnie dlatego, że nowi Schwytani nie oddziaÅ‚ywali na niego — ale wtedy ostrzegaÅ‚ nas Pies Zabójca Ropuch.PotrafiÅ‚ wyczuć drani nawet z dużej odlegÅ‚oÅ›ci.Drugi amulet nie pomagaÅ‚, podobnie jak geniusz Tropiciela w dziedzinie faÅ‚szowania Å›ladów.KrÄ…g zaciskaÅ‚ siÄ™ coraz bardziej i wiedzieliÅ›my, że wkrótce nie zostanie w nim ani jedna szczelina, przez którÄ… moglibyÅ›my siÄ™ przeÅ›liznąć.— Co my zrobimy, Konowale? — zapytaÅ‚ Jednooki drżącym gÅ‚osem.WiedziaÅ‚, ale chciaÅ‚ to usÅ‚yszeć.A ja nie byÅ‚em w stanie wydać rozkazu ani sam go wykonać.Ci ludzie byli moimi przyjaciółmi.ByliÅ›my razem przez caÅ‚e moje dorosÅ‚e życie.Nie mogÅ‚em im powiedzieć, żeby siÄ™ zabili.Nie mogÅ‚em ich skazać.Ale nie mogÅ‚em też pozwolić, by zostali pojmani.Nagle ogarnęło mnie dziwne uczucie.PomyÅ›laÅ‚em, że to poczÄ…tki szaleÅ„stwa zrodzonego z rozpaczy.Potem dotarÅ‚a do mnie prawda.SpojrzaÅ‚em na pozostaÅ‚ych — również to wyczuli.Nawet Tropiciel i Pies Zabójca Ropuch.Podskoczyli jak oparzeni.— To ona.Jest tutaj.A niech to diabli — zaklÄ…Å‚em, ale po chwili przyszedÅ‚ mi do gÅ‚owy pewien pomysÅ‚.MogÅ‚em zyskać na czasie.Nie zastanawiajÄ…c siÄ™ dużej, zerwaÅ‚em amulety i wcisnÄ…Å‚em je w rÄ™ce Goblina, a nasze cenne dokumenty w rÄ™ce Jednookiego.— DziÄ™ki, chÅ‚opaki.Uważajcie na siebie.Może jeszcze was zobaczÄ™.— Co robisz, do diabÅ‚a?Z Å‚ukiem w rÄ™ce — Å‚ukiem, który miaÅ‚em od dawna — zniknÄ…Å‚em w ciemnoÅ›ci.WoÅ‚ali za mnÄ… protestujÄ…c, a zdezoÂrientowany Tropiciel domagaÅ‚ siÄ™ wyjaÅ›nieÅ„.Potem ich gÅ‚osy ucichÅ‚y.KawaÅ‚ek dalej natrafiÅ‚em na drogÄ™ skÄ…panÄ… w srebrzystej poÅ›wiacie księżyca.ZmusiÅ‚em moje stare, zmÄ™czone ciaÅ‚o do marszu i staraÅ‚em siÄ™ przygotować psychicznie, zanim dopadnie mnie przeznaczenie.MiaÅ‚em nadziejÄ™ na protekcjÄ™ Pani i że bÄ™dÄ™ mógÅ‚ potarÂgować siÄ™ z niÄ… o innych.ByÅ‚o mi ich żal.Ani Goblin, ani Jednooki nie byli dość silni, by pomóc nieść Kruka, a Tropiciel sam sobie z tym nie poradzi.JeÅ›li dotrÄ… na RówninÄ™ Strachu, nie uniknÄ… obowiÄ…zku wyÂjaÅ›nienia wszystkiego Pupilce.ZastanawiaÅ‚em siÄ™, czy którykolwiek z nich bÄ™dzie w stanie skoÅ„czyć to, co Kruk.Gorycz rosÅ‚a.Nogi zaczynaÅ‚y odÂmawiać mi posÅ‚uszeÅ„stwa.StaraÅ‚em siÄ™ wypeÅ‚nić umysÅ‚ niÂcoÅ›ciÄ…, widzieć drogÄ™ trzy kroki przed sobÄ…, oddychać gÅ‚Ä™boko i jakoÅ› siÄ™ trzymać.LiczyÅ‚em kroki.Setki kroków.KoÅ„.MógÅ‚bym ukraść konia.PowtarzaÅ‚em to sobie w kółko, koncentrowaÅ‚em siÄ™ na sÅ‚owach, przeklinajÄ…c kÅ‚ucie w boku, aż zamajaczyÅ‚y przede mnÄ… cienie.ZaczÄ™li do mnie strzelać.RzuciÅ‚em siÄ™ w Å‚any pszenicy, lecz psy Pani już mnie wytropiÅ‚y.Prawie zdoÅ‚aÅ‚em im umknąć.Prawie, gdyż nagle na niebie pojawiÅ‚ siÄ™ cieÅ„.Dywan ze Å›wistem przeciÄ…Å‚ powietrze i chwilÄ™ później pochÅ‚onęła mnie ciemność.PrzyjÄ…Å‚em jÄ… jako koniec moich cierpieÅ„, majÄ…c nadziejÄ™, że bÄ™dzie trwaÅ‚a wiecznie.Kiedy odzyskaÅ‚em przytomność, byÅ‚o jasno.ZnajdowaÅ‚em siÄ™ w zimnym miejscu, ale w północnych krajach wszystkie miejsca sÄ… zimne.ByÅ‚em suchy.Po raz pierwszy od tygodni byÅ‚em suchy.Z nocnej ucieczki zapamiÄ™taÅ‚em tylko srebrnÄ… tarczÄ™ księżyca i czyste niebo.Dziwne.OtworzyÅ‚em jedno oko.ByÅ‚em w pokoju o kamiennych Å›cianach, który przypominaÅ‚ celÄ™.Powierzchnia pode mnÄ… nie byÅ‚a ani twarda, ani mokra.Kiedy ostatni raz leżaÅ‚em w suÂchym łóżku? W Niebieskim Willym.Stopniowo uÅ›wiadamiaÅ‚em sobie zapach.Jedzenie! Taca z gorÄ…cym jedzeniem staÅ‚a na niskim stoliku kilka cali od mojej gÅ‚owy.Potrawa wyglÄ…daÅ‚a jak ugotowane trociny, ale.O bogowie, jak wspaniale pachniaÅ‚a!WstaÅ‚em tak gwaÅ‚townie, że zakrÄ™ciÅ‚o mi siÄ™ w gÅ‚owie i omal nie upadÅ‚em.Jedzenie! Do diabÅ‚a ze wszystkim innym.PoÅ‚ykaÅ‚em je jak wygÅ‚odniaÅ‚e zwierzÄ™.Jeszcze nie skoÅ„czyÅ‚em, kiedy trzasnęły drzwi.Huk odbiÅ‚ siÄ™ echem od Å›cian.WeszÅ‚a olbrzymia, ciemna postać.Przez moment siedziaÅ‚em z Å‚yżkÄ… w poÅ‚owie drogi miÄ™dzy miskÄ… a ustami.Czy to coÅ› byÅ‚o czÅ‚owiekiem? Istota stanęła z boku z obnażonÄ… broniÄ….Za niÄ… wkroczyÅ‚o czterech imperialistów, lecz ledwie ich zauważyÅ‚em, tak byÅ‚em zapatrzony na olbrzyma.RzeczywiÅ›cie, byÅ‚ czÅ‚owiekiem, ale wiÄ™kszym od tych, których kiedykolwiek widziaÅ‚em.WyglÄ…daÅ‚ na zwinnego i zaczarowanego, jak elf, tyle że nieco wiÄ™kszy.Å»oÅ‚nierze stanÄ™li po drugiej stronie drzwi, prezentujÄ…c broÅ„.— Co jest?—zapytaÅ‚em, pokrywajÄ…c niepokój wyzywajÄ…cym uÅ›miechem.— Å»adnych werbli? Ani Fanfar? — DomyÅ›liÅ‚em siÄ™, że czeka mnie spotkanie z wrogiem, który mnie pojmaÅ‚.DomyÅ›laÅ‚em siÄ™ również, kto to może być, ale kiedy w drzwiach pojawiÅ‚a siÄ™ Szept, zamurowaÅ‚o mnie bardziej niż na widok jej olbrzymiego goryla.Przecież ona powinna obstawiać zachodniÄ… granicÄ™ Równiny.Chyba że.Nie mogÅ‚em zebrać myÅ›li.DÅ‚ugo mnie tu nie byÅ‚o, a przez ten czas wiele mogÅ‚o siÄ™ zmienić.— Gdzie sÄ… dokumenty? — zapytaÅ‚a bez żadnego wstÄ™pu.UÅ›miechnÄ…Å‚em siÄ™ zwyciÄ™sko.A wiÄ™c nie zÅ‚apali ich.Ale za szybko siÄ™ ucieszyÅ‚em.Za Szept zobaczyÅ‚em wiÄ™cej żoÅ‚nierzy.NieÅ›li nosze, a na nich Kruka.Przerzucili go na łóżko naprzeciwko mojego.Ich goÅ›cinność nie należaÅ‚a do skromnych.UmieÅ›cili nas w dużej celi, w której byÅ‚o mnóstwo miejsca, by więźniowie mogli rozprostować nogi.PrzywoÅ‚aÅ‚em uÅ›miech na twarz.— Nie powinnaÅ› zadawać takich pytaÅ„.Mamie nie spodoÂbaÅ‚oby siÄ™ to.PamiÄ™tasz, jak siÄ™ rozzÅ‚oÅ›ciÅ‚a ostatnim razem?Szept zawsze zachowywaÅ‚a zimnÄ… krew.Nawet kiedy dowoÂdziÅ‚a Buntownikami, nigdy nie pozwalaÅ‚a ponieść siÄ™ emocjom.— Twoja Å›mierć może być nieprzyjemna, lekarzu — przyÂpomniaÅ‚a mi.— Åšmierć jest Å›mierciÄ….Na jej bezbarwnych ustach pojawiÅ‚ siÄ™ uÅ›miech.Nie byÅ‚a piÄ™knÄ… kobietÄ…, a ten paskudny uÅ›miech z pewnoÅ›ciÄ… nie poprawiaÅ‚ jej wyglÄ…du.OtrzymaÅ‚em wiadomość.GdzieÅ› w moim wnÄ™trzu coÅ› zawyÅ‚o i fiknęło kozioÅ‚ka jak wÅ›ciekÅ‚a maÅ‚pa
[ Pobierz całość w formacie PDF ]