[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.%7łenie poprosiła go o pomoc w rozwiązaniu kłopotów, że nie powiedziała muprawdy.Stworzył jej przecież ku temu tyle okazji.I choć ufała muwystarczająco mocno, by zacząć z nim sypiać, najwyrazniej nie chciałazwierzyć się ze wszystkich swoich sekretów.Błyskawicznie naciągnął jeansy i T shirt.Na półce znalazł adidasy.No dobrze, być może niektóre rzeczy, które robił, i inne, które mówił ipozwalał, by o nim mówiono, tworzyły obraz cokolwiek bezdusznegoegoisty pozbawionego emocji.Tylko, dlaczego ona postrzegała go w ten sam sposób? Czy nie sięgałagłębiej?Z nią, wszystko było inne.On sam był inny.Czuł się.Młody.Wierzyłw możliwości.Wierzył w ogrodowe duszki i wiosenne deszcze, tęsknił zaumajonymi i ukwieconymi łąkami.Zaczynał wierzyć w cuda.Pomysł Devlina Fitzwilliama ogarniętego romantyczną miłościąwydawał się koszmarnie absurdalny.Tyle że Devlin Fitzwilliam był mimoto śmiertelnie zakochany, w Meadow.Zawiązał buty.Dobrze, dziś w nocy, nauczy ją zaufania.Zrobi coś, czego poprzysiągłnie robić, wyzna prawdę.Wyzna całą cholerną prawdę.Meadow zrozumiebłędy, jakie popełniła i zdecyduje się z nim zostać.Wyszedł z sypialni i skierował kroki do pokoju, gdzie mógł sprawdzićmonitory i zobaczyć, dokąd poszła.Ale kiedy wszedł do pokoju kontrolnego, cały rząd monitorów był297RLTczarny.Przyglądał się im z szeroko otwartymi oczyma.Czy Meadow przyszło do głowy wyłączenie całego systemu, by mócspokojnie poszukać obrazu?Bo jeśli tak, to było to straszliwie nierozważne.Prawdopodobieństwosabotażu w hotelu pełnym gości na dodatek z samym Ojcem ChrzestnymWybrzeży Amelii, Bradleyem Benjaminem właśnie wzrastało bardzoznacząco.Devlin ruszył biegiem w stronę swojego biura.Długimi susamiprzemierzył korytarz, a każde schody pokonywał, biorąc po kilka stopninaraz.Ktoś biegł przed nim w tę samą stronę.Krzyknął. Sprawdzam to! To głos Gabriela.Kiedy zbliżył się do schodów prowadzących na pierwsze piętro,pomyślał przez chwilę, że ktoś musiał upuścić w tym miejscu kilkaręczników.Ale kiedy podbiegł bliżej, zobaczył, że to nie ręczniki a czyjeś ubrania.A spod ubrań przebijała się w mroku burza rudych włosów.Dostrzegłrozrzucone na boki szczupłe ramiona.Ktoś tu leżał, najprawdopodobniejnieprzytomny.Meadow.O Boże! O mój słodki Boże!Ukląkł przy niej.Ręce trzęsły mu się niemiłosiernie, gdy dotykał jejtwarzy.Przycisnął tętnicę na szyi.Wyczuł puls. Meadow?Odpowiedziała mu cisza.298RLTSpadła ze schodów.Ze skaleczenia na głowie ciekła wąska strużka krwi.Nie odważył się jej poruszyć.Przecież mogła skręcić sobie kark.Mogła być naprawdę ciężko ranna.Pochylił się nad nią. Meadow, Meadow.Na miłość boską, nie umieraj.Błagam cię, nieumieraj.Kocham cię, Meadow.Został przy niej, aż do przyjazdu ambulansu.Do tego czasu nawet nie drgnęła.I nie odpowiedziała na żadnewołanie.299RLTRozdział 31Rozbłysły pierwsze światła poranka, gdy Devlin cicho wysunął sięprzed frontowe drzwi Tajemniczego Ogrodu. Jak się czuje? Grace wyszła właśnie z biblioteki, ręce skrywała wszerokich rękawach ciepłej podomki.Jej oczy były podkrążone izmartwione. Ma wielkiego guza na tyle głowy i mnóstwo siniaków na ramionachi nogach.Mówią, że nie jest z nią zle, ale zatrzymają ją na obserwacji.Doktor Apps mówi, że Meadow zdecydowanie zbyt wiele razy została wtym miesiącu uderzona w głowę. Uśmiechnął się blado. Jakoś mnie tonie Wiedziałam, że wszystko będzie dobrze.Ta dziewczyna mogłabywypaść z samolotu i nic by się jej nie stało.Zcisnęło go serce na myśl o tym, jak blado wygląda jego Meadow i jakjest skonfundowana tym, tym, co wokół niej się dzieje. O tak.Jest prawdziwie nieposkromiona. Zupełnie jak ja.Był bardzo zmęczony i zajęło mu chwilę, zanim treść jej zdania wpełni do niego dotarła.Grace właśnie wypowiedziała pod adresem Meadownajwspanialszy komplement. O mój Boże, mamo! Naprawdę ją polubiłaś. Wcale jej nie polubiłam.Kłamie.Ubiera się strasznie.Jestniegrzeczna.Nie ma nawet podstaw dobrego wychowania
[ Pobierz całość w formacie PDF ]