[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dziœ natomiast dostrzeg³a, ¿e dziewczynie towarzyszy³ i demon, i anio³.Natychmiast skojarzy³a ze sob¹ obydwa te fakty i dosz³a do wniosku, ¿e w Yiscos dzieje siê coœ dziwnego.Uœmiechnê³a siê do siebie i pos³a³a w lew¹ stronê dyskretny poca³unek.Nie, nie by}a nikomu niepotrzebn¹ staruszk¹, mia³a wa¿n¹ misjê do spe³nienia - musia³a ocaliæ miasto, w którym siê urodzi³a, choæ nie wiedzia³a jeszcze, jak siê do tego zabraæ.Chantal zostawi³a wdowê zatopion¹ w myœlach i wróci³a do domu.Wœród mieszkañców Yiscos kr¹¿y³y plotki, ¿e Berta jest czarownic¹.Mówiono, ¿e po œmierci mê¿a zamknê³a siê w domu na rok, by zg³êbiaæ sztuki magiczne.Jedni twierdzili, ¿e sam diabe³ ukazywa³ siê jej noc¹, inni opowiadali, ¿e wywo³ywa³a ducha celtyckiego kap³ana zaklêciami, których nauczyli j¹ rodzice.Ale nikt siê tym zbytnio nie przejmowa³.Berta by³a niegroŸna i zawsze mia³a coœ ciekawego do powiedzenia.Co do tego wszyscy byli zgodni.Nagle Chantal zamar³a z rêk¹ na klamce do swego pokoju.S³ysza³a ju¿ wiele razy opowieœæ o tym, jak zgin¹³ m¹¿ Berty, jednak dopiero w tej chwili jasno zda³a sobie sprawê, ¿e jest to wa¿na lekcja dla niej samej.Przypomnia³a sobie swój ostatni spacer przez las.Jak¹ czu³a wtedy g³uch¹ nienawiœæ! By³a gotowa zniszczyæ wszystko, co znalaz³oby siê w zasiêgu jej rêki - miasto, jej mieszkañców, ich dzieci i siebie sam¹, jeœliby zasz³a taka potrzeba.Ale tak naprawdê jedynym celem by³ nieznajomy.Nale¿a³o siê skoncentrowaæ, strzeliæ i zabiæ ofiarê.Musia³a obmyœliæ plan.By³oby g³upot¹ mówiæ dzisiaj cokolwiek, skoro sytuacja wymyka siê spod kontroli.Chantal postanowi³a, ¿e na razie nie wspomni mieszkañcom Yiscos o rozmowie z nieznajomym.Mo¿e za dzieñ lub dwa.Tego wieczoru, gdy jak zwykle nieznajomy p³aci³ za wszystkich, razem z pieniêdzmi przemyci³ Chantal list.Dziewczyna schowa³a go do kieszeni, udaj¹c obojêtnoœæ, choæ zauwa¿y³a, ¿e mê¿czyzna co pewien czas szuka³ jej niespokojnie wzrokiem.Teraz role siê odwróci³y - to ona panowa³a nad sytuacj¹, mog³a wybieraæ miejsce i czas walki.Tak w³aœnie postêpowali wytrawni myœliwi - to oni narzucali warunki, a ofiara sama wpada³a w ich sid³a.Dopiero gdy wróci³a do domu - z przeczuciem, ¿e tym razem uœnie spokojnie - przeczyta³a list.Nieznajomy prosi³ j¹ o spotkanie w miejscu, w którym siê poznali.Koñczy³ list proœb¹, by porozmawiali sam na sam, choæ nie mia³ równie¿ nic przeciw obecnoœci wszystkich mieszkañców, jeœli takie by³oby jej ¿yczenie.Zrozumia³a ukryt¹ aluzjê, ale siê nie przestraszy³a.Przeciwnie, by³a wrêcz zadowolona.Dowodzi³o to, ¿e nieznajomy traci pewnoœæ siebie, co nie zdarza siê ludziom naprawdê niebezpiecznym.Ahab, cz³owiek, który wprowadzi³ ³ad w Yiscos, zwyk³ by³ mawiaæ: "Istniej¹ dwa rodzaje g³upców -tacy, których ³atwo zastraszyæ i przestaj¹ dzia³aæ, i tacy, którzy s¹dz¹, ¿e zdo³aj¹ czegoœ dokonaæ, gdy zastrasz¹ innych".Podar³a list na strzêpy, wrzuci³a do klozetu i spuœci³a wodê.Wziê³a gor¹c¹ k¹piel i z uœmiechem wskoczy³a pod ko³drê.Osi¹gnê³a dok³adnie to, czego chcia³a.Znowu spotka siê z nieznajomym sam na sam.Musi poznaæ go lepiej, jeœli zamierza go pokonaæ.Gdy tylko zamknê³a oczy, niemal natychmiast zapad³a w g³êboki, regeneruj¹cy sen.Spêdzi³a ju¿ jedn¹ noc z Dobrem, drug¹ z Dobrem i Ziem, i trzeci¹ ze Z³em.¯adne z nich nie zwyciê¿y³o, ale by³y w jej duszy i teraz zaczyna³y miêdzy sob¹ walczyæ o to, kto jest silniejszy.Nastêpnego dnia znowu zerwa³a siê wichura.Kiedy nieznajomy przyszed³ na umówione spotkanie, dziewczyna ju¿ czeka³a w strugach ulewnego deszczu.-Nie bêdziemy rozmawiaæ o pogodzie - powie dzia³a.- Jak pan zd¹¿y³ zauwa¿yæ, pada.Znam miejsce, gdzie mo¿emy siê schroniæ przed ulew¹.Wsta³a i chwyci³a d³ugi p³ócienny worek.- Ma pani strzelbê - zauwa¿y³ nieznajomy.- Owszem.- I chce mnie pani zabiæ.-Zgad³ pan.Nie wiem, czy mi siê to uda, ale mam na to wielk¹ ochotê.Jednak wziê³am broñ z innego powodu - mo¿e siê zdarzyæ, ¿e spotkam na swej drodze przeklêtego wilka, a jeœli go zabijê, zaskarbiê sobie szacunek mieszkañców Yiscos.S³y sza³am jego wycie wczoraj w nocy, choæ nikt nie chcia³ mi wierzyæ.-Przeklêty wilk? O czym pani mówi?Zastanawia³a siê przez chwilê, czy powinna byæ szczera z tym cz³owiekiem, który - nie zapomina³a 0tym ani na chwilê - jest jej wrogiem.Ale przypo mnia³a sobie, ¿e kiedyœ w jakimœ podrêczni ku wschodnich sztuk walki przeczyta³a (nie lubi³a wydawaæ pieniêdzy na ksi¹¿ki, wiêc zawsze czyta³a te, które zostawiali goœcie hotelowi, bez wzglêdu na gatunek i tematykê), i¿ naj³atwiej os³abiæ prze ciwnika wtedy, gdy siê uda siê go przekonaæ, ¿e stoimy po jego stronie.Sz³a przed siebie w ulewnym deszczu i opowiedzia³a nieznajomemu ca³¹ historiê.Dwa lata temu kowal z Yiscos wybra³ siê na spacer do lasu 1w pewnej chwili znalaz³ siê oko w oko z wilkiem i jego m³odymi.Chocia¿ przestraszy³ siê ogromnie, nie straci³ zimnej krwi - chwyci³ le¿¹c¹ nieopodalgrub¹ ga³¹Ÿ i niewiele myœl¹c, rzuci³ siê na zwierzê.Zazwyczaj w takiej sytuacji wilk ucieka, ale ten zaatakowa³.Kowal jednak by³ silny jak d¹b i choæ ranny, natar³ po raz drugi tak gwa³townie, ¿e zmusi³ zwierzê do ucieczki.Wilk znikn¹³ z m³odymi w gêstwinie i nikt go wiêcej nie widzia³.Wiadomo jedynie, ¿e mia³ bia³¹ ³atê na lewym uchu.-Dlaczego jest przeklêty? - spyta³ nieznajomy.- Zwierzêta, nawet te najdziksze, zazwyczaj atakuj¹ tylko w wyj¹tkowych okolicznoœciach, jak na przyk³ad wtedy, gdy musz¹ broniæ swojego potomstwa.Jednak gdy ju¿ raz posmakuj¹ ludzkiej krwi, staj¹ siê bardzo niebezpieczne.Bywa, ¿e przemieniaj¹ siê wtedy w istnych morderców.W Yiscos wszyscy uwa¿aj¹, ¿e ten wilk pewnego dnia znów tu wróci, a wtedy mo¿e byæ niebezpieczny."To jest historia o mnie" - pomyœla³ nieznajomy.Ledwie dotrzymywa³ jej kroku.Dziewczyna by³a m³odsza, przywyk³a do d³ugich wêdrówek i chcia³a zyskaæ nad nim psychiczn¹ przewagê - zmêczyæ go i poni¿yæ.Dotarli do ma³ego, dobrze zamaskowanego sza³asu, który s³u¿y³ myœliwym za kryjówkê podczas polowañ.Przycupnêli w œrodku zdyszani, rozcieraj¹c zziêbniête d³onie.- Czego pan chce? - odezwa³a siê.- Dlaczego napisa³ pan do mnie ten list?- Mam dla pani zagadkê.Który dzieñ w naszym ¿yciu nigdy nie nadchodzi?Nie zna³a odpowiedzi, wiêc milcza³a.-Jutro.Ale pani siê ³udzi, ¿e ten dzieñ nadejdzie i ci¹gle odk³ada pani na jutro spe³nienie mojej proœby.Dziœ tydzieñ dobiega ju¿ koñca i jeœli pani nic nie powie tutejszym mieszkañcom, sam to zrobiê.Chantal wysz³a z sza³asu, odesz³a na bezpieczn¹ odleg³oœæ, otworzy³a p³ócienny worek i wyjê³a strzelbê.Nieznajomy udawa³, ¿e nic go to nie obchodzi.-Wiem, ¿e zagl¹da³a pani do mojej kryjówki - ci¹gn¹³ dalej.- Gdyby mia³a pani napisaæ ksi¹¿kê o tych prze¿yciach, to jak pani s¹dzi, czy wiêkszoœæ czytelników, którzy borykaj¹ siê na co dzieñ z k³o potami, cierpi¹, s¹ niesprawiedliwie traktowani przez los, walcz¹ o dach nad g³ow¹, nie maj¹ pie niêdzy na szko³ê dla dzieci, czasem ledwie wi¹¿¹ koniec z koñcem, czy ci ludzie ¿yczyliby sobie, ¿eby pani uciek³a z t¹ sztabk¹ z³ota?- Nie mam pojêcia - odpowiedzia³a, nabijaj¹c strzelbê.-Ja równie¿ nie.I to jest w³aœnie odpowiedŸ, któr¹ chcê poznaæ.Umieœci³a drugi nabój w magazynku.- Jest pani gotowa mnie zabiæ
[ Pobierz całość w formacie PDF ]