[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.No i tu coś im nie wyszło, ta fotografia zginęła.Gdzie przepadła każda część, nie wiadomo, ale jak już przepadła, oni zaczęli na nowo…Już zupełnie ostatnio Gobola się bał.Ciągle jeszcze miał te sztabówki, wydobyte z dziupli drzewa i jeszcze jakieś dokumenty i bał się, że będą chcieli mu to wyrwać.A w dodatku skądś się dowiedział, że oni wykryli, gdzie jest jedna część fotografii.Podobno może ją mieć jakaś facetka…Zdrętwiałam dokładnie i dzięki temu nawet nie drgnęłam.Maciek okiem nie mrugnął, siedział jak własny pomnik.Mentalski, cały czas wpatrzony w leśny plener za oknem, popatrzył teraz na nas i zastanowił się, wytężając pamięć.Coś chyba słyszał o tej facetce.Zdaje się, że jest gdzieś za granicą, nie mieszka w Polsce, coś miała wspólnego ze zdjęciami, możliwe, że potajemnie zrobiła sobie drugi egzemplarz…Poderwało mnie.Jezus Mario, Alicja…!!!Gorszej informacji nie mogłam usłyszeć.Na krótką chwilę wpadłam w histeryczny popłoch, Chryste Panie, co ja mam zrobić…?! W prasie ogłosić, że ona nic nie ma…?!Zesłabłam od wstrząsu i opadłam z powrotem na krzesło.Maciek i Mentalski przyglądali mi się z niepokojem.Ponurym głosem powiadomiłam ich, że ta facetka kompletnie nic nie ma.— Ona może nie mieć, ale oni o tym nie wiedzą — zauważył Maciek z troską.— Mogą jej co zrobić — ostrzegł leśniczy.— Coś by trzeba… Tyle to i ja sama wiedziałam, niewątpliwie coś trzeba, tylko co?Zadzwonię do niej z ostrzeżeniem, ale co dalej? Goryla zaangażować, złego psa…?Nagle przypomniałam sobie, że Alicja wybiera się właśnie na Grenlandię i doznałam nikłej ulgi.Na Grenlandię chyba za nią nie pojadą…? Poza tym nie dziś im przecież zaświtał ten kretyński pomysł, a jakoś do tej pory jest spokój… Może przyczepią się do niej dopiero po odzyskaniu drugiej połowy…?— Jak one wyglądały, te dwie części, nie wie pan? — spytałam słabo.— Zdaje się, że z jednej zrobili taką małą odbitkę — odparł Mentalski z namysłem.— Film zniszczyli.A co z drugą, to nie wiem.Ten Kanadyjczyk by chyba wiedział, on się tam jakoś wkręcił do nich, parę razy jeszcze przyjeżdżał.Benek mówił, że to porządny człowiek.Nie chciał tego dla siebie, uważał, że to powinno zostać w Polsce.— Czy to był syn kuśnierza? — zainteresował się Maciek.— Chyba tak.Tak, coś słyszałem, że jego ojciec był kuśnierzem…Zażądałam rozszerzenia zakresu informacji o ludziach.Kto to był, te swołocze z mieszanej szajki?— Nie wiem — powiedział Mentalski z lekkim zakłopotaniem.— Benek nie chciał mówić, a ja się bardzo nie dopytywałem.Tyle wiem, że ich szef, czy co on tam jest, coś ma nie w porządku.Czegoś mu chyba brakuje, oka albo nogi…— Ręki — podsunął Maciek.— Może i ręki.Nazwiska nie znam.Ale możliwe, że Benek miał to zapisane w swoich papierach.— Tych, co mu ukradli?Mentalski pokręcił głową.— Nic mu nie ukradli.Już dwa lata będzie, jak nie trzymał tego w domu…— Tylko gdzie?!Mentalski westchnął i wyznał, że w lesie.W jakiejś dziupli.Gobola sam to chował i nie chciał powiedzieć gdzie.— Przykazał mi tylko, żebym się nie ważył ściąć żadnego drzewa z dziuplą, dopóki go dokładnie nie obejrzę.Stąd zgaduję, że w dziupli.Nie może być daleko, bo jak poszedł chować, nie było go wszystkiego pół godziny.Czyli najwyżej kwadrans drogi stąd.Zerwałam się i przewróciłam krzesło, domagając się natychmiastowej penetracji lasu.Myśl o Alicji dźgała mnie już nie szydłem, ale zgoła widłami.Jej znajomości wypełniłyby całą książkę telefoniczną, diabli wiedzą, kto tam się koło niej pęta! Poszukać tych nazwisk! Już!Maciek mnie poparł.Mentalski podniósł się zza stołu…W tym właśnie momencie nadjechała milicja.Po raz pierwszy w życiu z całej siły zapragnęłam uciec przed władzą ludową.Możliwe, iż dokonałabym próby, gdyby nie to, że samochód MO zatrzymał się tuż przed maską mojego, a kierowca milicyjny pozostał w środku.Ucieczka tyłem mogła trochę źle wypaść, przy manewrach zaś złapano by mnie, nawet gdybym usiłowała ich wszystkich przejechać.— O papierach Goboli ani słowa! — wysyczałam straszliwie.— Co robimy? — spytał półgębkiem Maciek.— Dalej ciotka z nagrobkiem?Podjęłam decyzję błyskawicznie.— To był wuj.Nazywał się Szczygielski.Poszedł w powstanie, był w AL, potem jeszcze żył, z transportu wyrzucił kartkę.Do tego miejsca prawda
[ Pobierz całość w formacie PDF ]