[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Z drugiej strony uÅ›wiadomiÅ‚am sobie, że nie mam ochoty oglÄ…dać prawdziwego charakteru pisma tej osoby.To byÅ‚oby bardziej bezpoÅ›rednie i stresujÄ…ce, może nawet obsceniczne.Droga Pani James,to bardzo miÅ‚e z Pani strony, że zgodziÅ‚a siÄ™ Pani, bym do niej pisaÅ‚ tak jak teraz.SÅ‚yszaÅ‚em, że na Å›wiecie istniejÄ… koÂlekcjonerzy autografów, którzy pÅ‚acÄ… dużo pieniÄ™dzy za listy od takich ludzi jak ja.Może Pani wystać im ten list, jak już go Pani przeczyta parÄ™ razy.Za te pieniÄ…dze proszÄ™ kupić swojej córeczce, Mae, jakÄ…Å› zabawkÄ™.Niech jej Pani tylko powie, że to częściowo prezent od jej przyjaciela Alvina Williamsa, ha, ha!MyÅ›laÅ‚em o tym, dniu, kiedy spotkaliÅ›my siÄ™ na ulicy przed naszym domem.PamiÄ™ta Pani?ByÅ‚o na przemian pochmurnie i sÅ‚onecznie, i tak przez caÅ‚y dzieÅ„.WyglÄ…daÅ‚a Pani wtedy naprawdÄ™ Å›wietnie, Pani James! Nie może sobie Pani wyÂobrazić, jak dobrze siÄ™ czuÅ‚em, stojÄ…c tam i rozmawiajÄ…c z PaniÄ….PrzyglÄ…daÅ‚ siÄ™ nam każdy, kto nas mijaÅ‚.Pan James jest bardzo szczęśliwym czÅ‚owiekiem, majÄ…c PaniÄ… za żonÄ™.Jest Pani jednÄ… z najpiÄ™kniejszych kobiet, jakie kiedykolwiek widziaÅ‚em, ale jednÄ… z tych rzeczy, które najbardziej w Pani lubiÄ™, jest to, że nigdy siÄ™ tym Pani nie afiszuje.Jest Pani ciepÅ‚a i przyjazna.Zawsze ma Pani czas, żeby ze mnÄ… poÂrozmawiać, ilekroć siÄ™ spotykamy.Zawsze miaÅ‚em nadziejÄ™, że spotkam PaniÄ… na schodach.ZaÅ‚ożę siÄ™, że Pani o tymnie wiedziaÅ‚a, prawda? MuszÄ™ już koÅ„czyć.NiedÅ‚ugo znowudo Pani napiszÄ™.NaprawdÄ™ szczerze oddany Alvin Williams- Danku, nie sÄ…dzisz, że bÄ™dziemy potrzebowali Å‚aÅ„cuÂchów?- Cullen, skarbie, jedziemy tylko do twoich rodziców, a nie na SyberiÄ™.- Wiem, ale martwiÄ™ siÄ™.- Tak, zauważyÅ‚em.Eliot siedziaÅ‚ z tyÅ‚u, z Mae na kolanach.- Cullen, czy nie zechciaÅ‚abyÅ› wsiąść? Twój mąż Å›wietnie siÄ™ nami zaopiekuje.JeÅ›li mu w koÅ„cu na to pozwolisz.Westchnęłam i otworzyÅ‚am drzwi samochodu.Niebo byÅ‚o wodniÅ›cie szare i zapowiadaÅ‚o wszelkie rodzaje Å›niegu.MiaÅ‚am Å›wietny pomysÅ‚, żeby zabrać caÅ‚Ä… bandÄ™ i spÄ™dzić weekend na Long Island, ale teraz nie byÅ‚am już taka podniecona.Oczyma wyobraźni widziaÅ‚am bezlitosne zaspy i srebrne, pokryte lodem szosy, tam, na pustkowiu, gdzie nikt przy zdrowych zmysÅ‚ach nie zapuszcza siÄ™ przed pierwszym maja.Typowe dla mnie.Od poczÄ…tku marca, czyli od dwóch tygodni, nie padaÅ‚ Å›nieg.Nadal panoszyÅ‚ siÄ™ zimowy chłód, ale dni byÅ‚y dÅ‚uższe i Mae każdego ranka budziÅ‚a siÄ™ o szóstej, ponieważ o tej porze w caÅ‚ym mieszkaniu byÅ‚o już jasno.PoÅ‚ożyÅ‚am dÅ‚oÅ„ na karku Danka i owinęłam sobie wokół palca pukiel jego wÅ‚osów.- Czy wyÅ‚Ä…czyÅ‚am piecyk?UÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™ i wÅ‚Ä…czyÅ‚ silnik.WÅ‚osy miaÅ‚ dÅ‚uższe niż kiedykolwiek, a jego twarz byÅ‚a peÅ‚na figlarnoÅ›ci.Trudno uwierzyć, że rok temu mieszkaliÅ›my bez dziecka w Mediolanie, a mój mąż zarabiaÅ‚ na życie, podbijajÄ…c piÅ‚kÄ™.Za miastem jechaliÅ›my po przyjemnie pustych szosach, które witaÅ‚y nas radoÅ›nie na caÅ‚ej trasie obok dwóch lotnisk, aż do autostrady na Long Island.Ilekroć jechaÅ‚am tÄ… drogÄ…, przypominaÅ‚am sobie wycieczki z moimi rodzicami, kiedy byÅ‚am jeszcze maÅ‚Ä… dziewczynkÄ….PrzysiadywaÅ‚am jak papuga pomiÄ™dzy ich siedzeniami, przeÂbrana już w kostium kÄ…pielowy, i przez dwie godziny wyÂgÅ‚aszaÅ‚am mowÄ™ na temat tego, co zrobiÄ™, jak przyjedziemy do domu na Long Island.Mama mówiÅ‚a, żebym nie dmuchaÅ‚a tacie w szyjÄ™, a papcio pokazywaÅ‚ nam rejestracje samochodów z różnych egzotycznych stanów, jak Wyoming albo Północna Dakota.Danek i Eliot gawÄ™dzili, a ja wyglÄ…daÅ‚am przez okno, czujÄ…c, jak rozpiera mnie ciepÅ‚o i spokojna pewność.Mój mąż, moje dziecko i najlepszy przyjaciel byli przy mnie i przez parÄ™ dni mieli należeć wyÅ‚Ä…cznie do mnie.OdkÅ‚adajÄ…c na bok lÄ™k przed zÅ‚Ä… pogodÄ…, wiedziaÅ‚am, że bÄ™dziemy siÄ™ Å›wietnie bawić.JedÂnego dnia pojedziemy do Southampton i przez parÄ™ godzin poczujemy siÄ™ jak tubylcy, spacerujÄ…c po opustoszaÅ‚ych uliÂcach.Wystawy sklepowe bÄ™dÄ… peÅ‚ne jaskrawych przedmiotów, nie pasujÄ…cych do niczego, zahibernowanych tam, póki w oÅ›leÂpiajÄ…cym Å›wietle lata nie powróci tÅ‚um i nie zacznie opróżniać swoich kart kredytowych.Co jeszcze moglibyÅ›my robić? Rozpalać wielkie ogniska w kominku dziennego pokoju.Topić Å›lazowe karmelki na patykach.Mae nigdy tego nie widziaÅ‚a.W rzeczy samej nigdy nie widziaÅ‚a ognia.No jasne, widywaÅ‚a tu i ówdzie bÅ‚yski zapaÅ‚ek, ale nigdy nie doÅ›wiadczyÅ‚a owej zbytkowej eksplozji żółtego blasku i gorÄ…ca unoszÄ…cego w plÄ…sach czerwone iskry.Nie, proszÄ™ pana, tego nigdy! A już najwyższy czas.- Jestem gÅ‚odny.- Danku, nie dojechaliÅ›my jeszcze nawet do Port JefferÂson!- Cullen, proszÄ™, schyl siÄ™ i podaj mi dużą kanapkÄ™, ogórek i puszkÄ™ lodów z wodÄ… sodowÄ….Jestem gÅ‚odny, tutaj jest koszyk peÅ‚en jedzenia i jeÅ›li chcesz siÄ™ kłócić z moim żoÅ‚Ä…dkiem, proÂszÄ™ bardzo.- DomyÅ›lam siÄ™, że to dla ciebie drażliwy temat, kochanie!- Uspokój siÄ™, Eliot.I tak nie dostaniesz teraz nic do jedzenia.Hej, Mae, kochanie.Może ty chcesz kanapkÄ™?Kiedy mijaliÅ›my drogowskaz na Westhampton, na ziemi leżaÅ‚ Å›nieg.WÅ‚aÅ›nie tu powinno siÄ™ skrÄ™cić, jadÄ…c do domu Webera Gregstona.SkÄ…d o tym wiedziaÅ‚am? Po prostu, przed wyjazdem odszukaÅ‚am to na mapie.PatrzyÅ‚am, jak drogowskaz przybliża siÄ™, roÅ›nie, roÅ›nie, i ucieka z boku.Weber.Czy wróciÅ‚ do Nowego Jorku? Czy chcÄ™, żeby do mnie zadzwoniÅ‚? ZobaczyÅ‚ siÄ™ ze mnÄ…? Tego ranka Eliot zadaÅ‚ mi te wszystkie pytania i musiaÅ‚am wzruszyć ramionami w odpowiedzi.Nie.Tak.Nie.Tak.Może.Wszelako zainteresowanie Eliota sprawÄ… Webera Gregstona byÅ‚o czysto akademickie, ponieważ, nie liczÄ…c mnie, to on byÅ‚ najwiÄ™kszym sprzymierzeÅ„cem Danka.ByÅ‚by wstrzÄ…Å›niÄ™ty, gdybym poczyniÅ‚a jakiekolwiek kroki w stronÄ™ Webera poza fantazjowaniem.W pewnych sprawach byÅ‚am z nim bardziej szczera niż z Dankiem.Eliot znaÅ‚ każdy z JaÅ›minowych Snów i wydawaÅ‚o siÄ™, że nieodmiennie jest nimi zafascynowany.Teraz byÅ‚ pewien, że sÄ… one niezbÄ™dne dla mojego dobrego samopoczucia.Diagnoza E.Kilbertusa gÅ‚osiÅ‚a, że Cullen James to interesujÄ…ca osoba, która chwilowo nie jest w stanie wykoÂrzystać caÅ‚ego swojego potencjaÅ‚u z powodu ustawicznej, zawziÄ™tej pracy wkÅ‚adanej w opiekÄ™ nad niemowlÄ™ciem.W reÂzultacie nocami popuszczam wodze swojej podÅ›wiadomoÅ›ci i moje przygody na Rondui kompensujÄ… doraźność moich codziennych zajęć.Ten logiczny i wysoce wszechstronny poÂglÄ…d, wyrażony przez kogoÅ›, kto znaÅ‚ wszystkie szczegóły mojej sytuacji, bardzo podnosiÅ‚ mnie na duchu.PomagaÅ‚a mi także Å›wiadomość, że to, co mówiÅ‚, zgadzaÅ‚o siÄ™ w zasadzie z tym, co wiele miesiÄ™cy temu powiedziaÅ‚ mi dr Rottensteiner: jeÅ›li sny nie majÄ… żadnych zÅ‚ych nastÄ™pstw, należy zostawić je w spokoÂju.PrzypominaÅ‚o mi to pyÅ‚ki kurzu, które wirujÄ… przed naszymi oczyma; jeÅ›li zaczniesz Å›ledzić je wzrokiem, pozostanÄ… znacznie dÅ‚użej w polu twojego widzenia, niż gdybyÅ› je zignorowaÅ‚ i pozwoliÅ‚ ulecieć im w dal
[ Pobierz całość w formacie PDF ]