[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wawrzyniec wyjął z koszyczkakilka figurek z krzyżami i umieścił je na spustoszonym Zląsku w miejscach, gdziez pożogi ocalały klasztory, gdy tymczasem Benedykt przesuwał ku wschodowi symboleuszłych w popłochu z Węgier mongolskich oddziałów pod wodzą Batu-chana. Gdyby twój heretycki cesarz pomógł mojemu władcy tak jak rycerze zakonukrzyżackiego, książę Henryk nie straciłby życia pod Legnicą, a gdyby& Gdyby, gdyby! przerwał mu podniecony Wawrzyniec. Gdyby nasz panpapież nie powstrzymał Fryderyka, rzeczy nie zaszłyby tak daleko.Czyż cesarz niewezwał bezzwłocznie wszystkich książąt tej ziemi, aby się przeciwstawili napastnikom?Koniec końców to jego sława wojenna zmusiła wroga do ucieczki! Nie rozśmieszaj mnie! Benedykt skupił się teraz na mongolskich chorągiewkach,* Pace e bene (wł.) pokój i dobro (pozdrowienie franciszkanów).74z których zamierzał oczyścić Węgry. Do ucieczki? Dlaczego więc napadli biednegokróla Belę, którego brata pobili nad Sajo? Tylko grozba Ojca Zwiętego, że sprzymierzysię z księdzem Janem, przepędziła ostatecznie tę hołotę.Wawrzyniec z Orty, z jasnym wiankiem drobnych kędziorów, w których dawno jużprzeważała siwizna, postury był wprawdzie nikłej, lecz nie dał się Polakowi zakasowaći odwieść od swego uwielbienia dla cesarza. Papież Grzegorz umarłby na sam widok szpetoty Mongołów, a księdza Janajeszcze żaden chrześcijanin nie widział na oczy! Powiem ci, co tych Mongołów napawadrżeniem i trwogą& Występny Hohenstauf przywołał wprawdzie tych diabłów na zgubęchrześcijańskiego świata wmieszał się teraz sucho, prawie gniewnie gość stojącyu stóp rusztowania ale odwrót nakazała im śmierć Ugedeja, ich wielkiego chana, i nicpoza tym! Wit był rozdrażniony i właściwie niezbyt usposobiony, aby minorytomudzielać lekcji. Gdy kurułtaj wybierze następcę, przybędą ponownie, a my znów niebędziemy mogli ich zatrzymać! Zwięte słowa! W górze na galerii zawieszonej na jedynej wolnej ścianie saliotwarły się ukryte drzwi i wysoka, chuda postać podeszła do balustrady. Szary Kardynał! szepnął przestraszony Benedykt i omal nie uczynił znakukrzyża.Człowiek w płaszczu antracytowej barwy, choć twarz miał całkowicie zakrytąkapturem, osłaniał ją dodatkowo maską, jakiej w karnawale ludzie używają w czasiezabawy.Jednakże maska ta była również szara jak mysz i wcale nie przywodziła na myślwesołości.Nawet zuchwały Wawrzyniec był wstrząśnięty. Jego Zwiątobliwość mianował dwunastu nowych kardynałów zwrócił sięzamaskowany człowiek do Wita. Idz do Archiwum do spraw Rzeszy, tam bratAnzelm zaznajomi cię ze wszystkim, co się tyczy dalszych kroków. Władczym gestemodprawił Wita, który natychmiast ruszył w drogę. Tobie, bracie Benedykcie, wiernysynu Kościoła, polecono wciągnąć nazwiska wybranych do rejestru. Kardynał rzuciłna dół przewiązany sznurkiem rulon, który Polak pospiesznie podniósł z podłogi. Ty zaś, Wawrzyńcze z Orty, pójdziesz do karceru i pozostaniesz w nim tak długo, ażzaczniesz zlizywać wodę ze ścian.W ten sposób nauczysz się pilnować swego języka.Szara postać na galerii odwróciła się i zniknęła. To mógł być tylko Rajner z Capoccio burknął przywołany do porządku małymnich i posłusznie zszedł z drabiny. Nikt tak nie nienawidzi cesarza jak on! Cicho! syknął Benedykt przerażony. Przez to gadanie jeszcze stracisz życie. Ty za to awansowałeś na kardynalskiego skrybę! szydził szczerząc zębyWawrzyniec i patrzył, jak Polak stoi bezradny i blady z listą w ręce.Wiedział, żeBenedykt nie umie napisać nawet własnego nazwiska, a cóż dopiero cudzych. No,75jazda! zawołał z dobroduszną szorstkością. Daj to już i przynieś mi do lochu pióro,atrament i świecę.Zrobię to za ciebie. Dziękuję, bracie szepnął Benedykt i rozejrzał się trwożliwie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]