[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Spo­strzegła, że aby sprostać nagromadzonemu napięciu, po raz pier­wszy od lat przypomina sobie Litanię Przeciw Strachowi z rytuału Bene Gesserit:"Nie wolno się bać.Strach zabija duszę.Strach to mała śmierć, a wielkie unicestwienie.Stawię mu czoło.Niechaj przejdzie po mnie i przeze mnie.A kiedy przejdzie, obrócę oko swej jaźni na jego drogę.Którędy przeszedł strach, tam nie ma nic.Jestem tylko ja".W milczeniu powtórzyła to raz jeszcze i zaczerpnęła głęboki, uspokajający wdech.- Czasami to nawet pomaga - powiedziała Ghanima - To znaczy Litania.Jessika zamknęła oczy, by ukryć wstrząs wywołany przez tę uwa­gę.Od bardzo dawna nikt nie potrafił odczytać jej intymnych my­śli.Doznanie było niepokojące, zwłaszcza, że jego przyczynę sta­nowił intelekt ukrywający się pod maską dziecka.Stawiwszy czoła strachowi, Jessika otworzyła oczy i pojęła, co stało się przyczyną jej wzburzenia: "Boję się własnej wnuczki".Żadne z bliźniąt nie zdradzało stygmatów Paskudztwa, którymi puszyła się Alia, choć Leto ukrywał jakiś przerażający sekret.Właś­nie dlatego został zręcznie wykluczony z tego spotkania.Działając pod wpływem impulsu, Jessika odrzuciła od siebie za­korzenione emocjonalne maski, bariery w komunikacji, wiedząc, jak niewielki byłby z nich pożytek.Ani razu od czasu śmierci księ­cia nie opuściła tych barier i zniesienie ich sprawiło jej zarówno ból, jak i ulgę.Pozostały fakty, których żadna klątwa, modlitwa ani litanie nie mogły zetrzeć z rzeczywistości.Unikanie ich nie poma­gało się od nich oderwać.Elementy wizji Paula zmieniły świat i do­brały się teraz do jego dzieci.Leto i Alia byli jak magnes w próżni: gromadziły się wokół nich zło i wszystkie nadużycia władzy.Ghanima, obserwując grę uczuć na twarzy babki, zdziwiła się, że Jessika jest w stanie sprawować nad nimi kontrolę.Nagle, jak gdyby zsynchronizowanym ruchem, obie obróciły głowy; ich oczy spotkały się i wpatrywały w siebie, głęboko, badaw­czo.Między nimi, bez wypowiadania słów, krążyły myśli.Jessika: "Chcę, byś ujrzała moją obawę".Ghanima: "Teraz wiem, że mnie kochasz".Była to krótka chwila absolutnego zaufania.- Gdy twój ojciec był jeszcze chłopcem - powiedziała Jessika - sprowadziłam na Kaladan Wielebną Matkę, by poddała go próbie.Ghanima kiwnęła głową.Pamięć tego wydarzenia była wyjątkowo żywa.- My, Bene Gesserit, zawsze przezornie sprawdzałyśmy, czy dzieci, które się urodziły, są ludźmi, a nie zwierzętami.Nigdy nie można tego orzec po zewnętrznym wyglądzie.- Tak jesteście wyszkolone - powiedziała Ghanima, a wspom­nienie wtargnęło jak fala powodzi w jej umysł: stara wiedźma Bene Gesserit, Gaius Helena Mohian, zjawiła się w Zamku Kaladańskim z zatrutym gom dżabbarem i skrzynką palącego bólu.Ręka Paula, we wspólnej pamięci Ghanimy - jej własna, wyła w agonii, podczas gdy stara kobieta spokojnie prawiła o natychmiastowej śmierci w razie, gdyby ją wyszarpnął.I nie było żadnej wątpliwości, że zada mu śmierć igłą zawieszoną nad dziecięcą szyją, gdy starczy głos jednostajnie brzęczał powtarzające się wywody:"Słyszałeś o tym, że zwierzęta odgryzają sobie kończynę, by um­knąć z potrzasku? To zwierzęca sztuczka.Człowiek wytrzyma sidła, zniesie ból, uda śmierć, by zabić myśliwego, usuwając zagrożenie dla swego gatunku ".Ghanima potrząsnęła głową, protestując przeciwko zapamięta­nemu bólowi.Palę się! Palę się! Paulowi wydawało się, że czuje, jak skóra zwija się i czernieje na konającej wewnątrz skrzynki dłoni, ciało przepala się i odpada, obnażając gołe, zwęglone kości.A to była sztuczka, zwykła sztuczka - ręka pozostała nietknięta.Lecz na samo wspomnienie pot wystąpił na czoło Ghanimy.- Oczywiście pamiętasz to inaczej niż ja - powiedziała Jessika.Wiedziona intuicją Ghanima przez chwilę widziała babkę w in­nym świetle: czegóż mogła chcieć ta kobieta, kierująca się dawny­mi uwarunkowaniami, wpojonymi w szkole Bene Gesserit? Przy­czyna powrotu Jessiki na Arrakis stawała się coraz bardziej tajem­nicza.- Nie miałoby sensu powtarzanie próby na tobie, bądź twoim bracie - rzekła Jessika.- Wiesz już, o co w niej chodziło.Muszę przyjąć, że jesteś człowiekiem, że nie nadużyjesz odziedziczonych zdolności.- Ale nie czynisz takiego założenia do końca - powiedziała Ghanima.Jessika mrugnęła, uświadamiając sobie, że bariery wznoszą się na dawne pozycje więc raz jeszcze je zniosła.- Wierzysz w moją miłość do ciebie? - zapytała.- Tak.- Ghanima podniosła dłoń w chwili, gdy Jessika zaczyna­ła mówić.- Ale ta miłość nie powstrzyma cię od zniszczenia nas.Och, wiem, jak to uzasadniasz: "Lepiej niechby zwierzę-człowiek umarło, niż się odtworzyło".Pozostaje to zwłaszcza wtedy prawdą, gdy zwierzęta-ludzie noszą imię Atrydów.- Jesteś istotą ludzką - zdradziła się Jessika.- Wierzę w mój instynkt.Ghanima wyczuła szczerość w tych słowach.- Ale nie jesteś pewna co do Leto? - zapytała.- Nie jestem.- Paskudztwo?Jessika zdołała jedynie skinąć głową.Ghanima powiedziała:- Przynajmniej jeszcze nie teraz.Chociaż obie wiemy, czym to grozi.Możemy to obserwować u Alii.Jessika złączyła dłonie nad oczami i pomyślała: "Nawet miłość nie może ustrzec nas od niepożądanych faktów".I dotarło do niej, że wciąż kocha córkę, milcząco wołając przeciwko przeznacze­niu: "Alio! Och, Alio! Żałuję, że muszę wziąć udział w zniszcze­niu ciebie".Ghanima kaszlnęła.Jessika opuściła ręce, myśląc: "Mogę rozpaczać nad moją bied­ną córką, lecz trzeba się teraz zająć czym innym".I powiedziała:- Więc rozpoznałaś, co stało się z Alią?- Leto i ja obserwowaliśmy, jak to się działo.Nie wiedzieliśmy, jak temu zapobiec, chociaż dyskutowaliśmy o wielu możliwoś­ciach.- Jesteś pewna, że twój brat jest wolny od tego przekleństwa?- Jestem pewna.Nie można było zanegować spokojnej pewności tego oświad­czenia.Jessika czuła, że je akceptuje.- Jak to się stało, że tego uniknęłaś? - zapytała.Ghanima wyjaśniła teorię uzgodnioną z Leto: że różnica pole­gała na tym, iż unikali transu przyprawowego, podczas gdy Alia doznawała go za często.Przeszła do ujawniania jego snów i planów, o których dyskutowali - nawet co do Dżekaraty.Jessika pokiwała głową.- Alia jest jednakże Atrydką, co stwarza nadzwyczajne problemy.Ghanima zamilkła, uświadomiwszy sobie nagle, że Jessika w duszy wciąż nosi żałobę po swym księciu - jak gdyby jego śmierć miała miejsce nie dalej jak wczoraj - i że będzie strzec jego imienia i pamięci do końca swych dni.Osobiste wspomnienia z życia księ­cia przepłynęły przez świadomość Ghanimy, by umocnić tę kon­statację, by zmiękczyć ją zrozumieniem [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szamanka888.keep.pl