[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.A Andorin jest najznamienitszym z arystokratów.Co by robił pośród joranumitów?— Jeśli jest członkiem rodziny burmistrzów Wye, może aspirować do tronu imperialnego, nie sądzisz?— Oni aspirowali do niego przez całe pokolenia.Pewnie pamiętasz Rashelle.Była ciotką Andorina.— A nie sądzisz, że Andorin może chcieć wykorzystać joranumitów do zdobycia władzy?— Jeśli oni istnieją.Jeśli tak jest, to myślę, że Androin może prowadzić niebezpieczną grę.Joranumici mają zapewne własne plany, więc w pewnej chwili może się okazać, że taki człowiek jak Andorin po prostu jedzie na greti.— Co to jest greti?— Pewne wymarłe już dzikie zwierzę.Na Helikonie występuje jedynie w pewnym powiedzonku.Jeśli jedziesz na greti, znaczy to, że nie możesz zsiąść, bo mogłoby cię pożreć.— Seldon przerwał na chwilę.— Jest jeszcze coś.Wygląda na to, że Raych zadaje się z pewną kobietą, która zna Andorina i za pośrednictwem której ma nadzieję uzyskać ważne informacje.Mówię ci o tym, żebyś mnie potem nie oskarżała o zatajenie czegoś.Dors zmarszczyła brwi.— Kobieta?— Taka, która, jak sądzę, zna bardzo wielu mężczyzn, a ci opowiadają Jej z głupoty to, czego nie powinni mówić.Czasami w dość intymnych okolicznościach.— Jedna z takich? — Twarz Dors spochmurniała jeszcze bardziej.—Przykro mi myśleć, że Raych…— Przestań, przestań.Raych ma trzydzieści lat i niewątpliwie duże doświadczenie.Myślę, że nie musisz się przejmować tą ani jakąkolwiek inną kobietą, bo to jego sprawa.— Zatroskany Seldon zwrócił się do Dors i dodał: — Myślisz, że mi się to podoba?Dors nie wiedziała już, co powiedzieć.16Nawet w najlepszych czasach Gambol Deen Namarti nie słynął z łagodności i uprzejmości, a ponieważ zbliżała się dziesiąta rocznica jego działalności, był coraz bardziej rozgoryczony.Wzburzony wstał z fotela i spytał:— Andorin, nie szkoda ci było czasu, by przyjść tutaj? Andorin wzruszył ramionami.— Ale już tu jestem — odpowiedział.— A ten twój młody człowiek, to cenne narzędzie, które tak hołubisz.Gdzie on jest?— Znajdzie się tu w razie potrzeby.— Dlaczego nie teraz?Andorin pochylił nieco głowę, jakby był zatopiony w myślach albo chciał podjąć jakąś decyzję, a potem rzekł szorstko:— Nie chcę go tu przyprowadzać, póki nie wiem, na czym stoję.— Co masz na myśli?— Dokładnie to, co znaczą te słowa.Od jak dawna zamierzałeś pozbyć się Hariego Seldona?— Zawsze tego chciałem! Zawsze! Czy to tak trudno zrozumieć? Chyba mamy prawo zemścić się za to, co zrobił Jo–Jo.A nawet gdyby tego nie zrobił, należy go usunąć z drogi, ponieważ jest Pierwszym Ministrem.— Ale to Cleona, Cleona musimy usunąć.A jeszcze lepiej obu: i jego, i Seldona.— Dlaczego tak się przejmujesz tym figurantem?— Nie jesteś dzieckiem.Nigdy nie musiałem wyjaśniać ci mojej roli w tym wszystkim, bo nie jesteś takim ignorantem i głupcem, żebyś tego nie wiedział.Co by mnie obchodziły twoje plany, gdyby nie uwzględniały zmiany na tronie?Namarti roześmiał się.— Oczywiście.Od dawna wiem, że traktujesz mnie jako szczebel, po którym zdołasz się wspiąć na tron imperialny.— A spodziewałeś się czegoś innego?— Skądże znowu.To ja wszystko zaplanowałem, ja jestem za wszystko odpowiedzialny, a potem, kiedy wszystko już będzie gotowe, ty zgarniesz nagrodę.To ma sens, prawda?— Tak, to ma sens.bo nagroda będzie również twoja.Czyż sam nie zostaniesz Pierwszym Ministrem? Czyż nie będziesz mógł liczyć na pełne poparcie nowego imperatora, którego przepełni wdzięczność? Czyż ja nie będę — jego twarz wykrzywiła się ironicznie, kiedy niemal wypluwał te słowa — nowym figurantem?— Czy tym chcesz zostać? Jakimś tam figurantem?— Chcę zostać imperatorem.Dałem sporo kredytów, kiedy nie miałeś nic.Dałem kadrę, kiedy zostałeś sam.Dałem szacunek, którego potrzebowałeś, by zbudować wielką organizację tu, w Wye.Mogę wycofać to, co wniosłem.— Nie sądzę.— Czyżbyś chciał zaryzykować? Nie myśl, że możesz mnie potraktować tak jak Kaspalova.Jeśli coś mi się przytrafi, ani ty, ani twoi ludzie nie będziecie mogli już dłużej przebywać w Wye… a przekonasz się.że żaden inny sektor nie zapewni ci tego, co potrzebujesz.Namarti westchnął.— Więc upierasz się, by imperator został zabity.— Nie powiedziałem „zabity”.Powiedziałem „pozbawiony tronu”.Szczegóły pozostawiam tobie.— Ostatniemu zdaniu towarzyszył gest, którym zdawał się odprawiać kogoś, ot ruch przegubem, jakby Andorin już siedział na tronie imperialnym.— A wtedy ty będziesz imperatorem?— Tak.— Nie, nie będziesz.Zostaniesz zgładzony, i to wcale nie przeze mnie.Andorin, pozwól, że dam ci lekcję życia.Jeśli Cleon zostanie zabity, wypłynie sprawa sukcesji i by uniknąć wojny domowej, Gwardia Imperialna zabije każdego członka rodziny burmistrzów Wye, którego uda jej się znaleźć… a ciebie przede wszystkim.Z drugiej strony, jeśli zginie jedynie Pierwszy Minister, będziesz bezpieczny.— Dlaczego?— Pierwszy Minister to tylko Pierwszy Minister.Jest powoływany i odwoływany.Niewykluczone, że sam Cleon może się nim znudzić i zaplanuje zgładzenie go.My na pewno dopilnujemy, by rozchodziły się takie pogłoski.Gwardia Imperialna będzie się wahać, a to da nam szansę wprowadzenia nowego rządu.W rzeczy samej, jest całkiem możliwe, że i oni będą wdzięczni za koniec Seldona.— A co ja mam robić, jeśli pojawi się nowy rząd? Czekać? Do końca świata?— Nie.Kiedy zostanę Pierwszym Ministrem, znajdzie się jakiś sposób, by uporać się z Cleonem.Może nawet będę mógł coś zrobić z Gwardią Imperialną, a nawet z wywiadem, i posłużyć się nimi.Następnie postaram się znaleźć jakiś bezpieczny sposób na pozbycie się Cleona i zastąpienie go tobą.— Dlaczego miałbyś to zrobić?! — wybuchnął Andorin.— Co masz na myśli, pytając, dlaczego miałbym to zrobić?— Żywisz urazę do Seldona.Osobistą.Dlaczego miałbyś podejmować niepotrzebne ryzyko na najwyższym szczeblu, kiedy już z nim skończysz? Pogodzisz się z Cleonem, a ja będę musiał się zaszyć w mojej rozsypującej się posiadłości, gdzie będę śnił na jawie.A być może, by się zabezpieczyć, każesz mnie zabić.— Nie! — odparł Namarti.— Cleon urodził się, by rządzić.Pochodzi z dumnej dynastii Entun, której członkowie od kilku pokoleń zostawali imperatorami.Bardzo trudno będzie wziąć go w karby, niesłychanie trudno
[ Pobierz całość w formacie PDF ]