[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- No? - spytaÅ‚ z rezygnacjÄ… Sean.- Co siÄ™ staÅ‚o?- Nkosi.- Hlubi wpatrywaÅ‚ siÄ™ w gaÅ‚Ä™zie rosnÄ…cego nad ich gÅ‚owami drzewa.- Jucznego konia może poprowadzić Stary.- Możecie prowadzić go na przemian - stwierdziÅ‚ Sean.Hlubi zakaszlaÅ‚ i wlepiÅ‚ dla odmiany oczy w paznokcie swojej lewej dÅ‚oni.- Nkosi.Czy jest możliwe, żebyÅ› wracajÄ…c znad morza przejeżdżaÅ‚ przez tÄ™ samÄ… wioskÄ™?- Tak, oczywiÅ›cie - odparÅ‚ Sean.- Musimy odprowadzić tutaj Starego.Dlaczego pytasz?- WbiÅ‚ mi siÄ™ cierÅ„ w stopÄ™, Nkosi.Bardzo mnie boli.JeÅ›li mnie nie potrzebujesz, zaczekam tu na ciebie.Może do tego czasu rana siÄ™ zagoi.Hlubi popatrzyÅ‚ ponownie na drzewo i zaszuraÅ‚ z zakÅ‚opotaniem nogami.Sean nie zauważyÅ‚ przedtem, żeby Zulus utykaÅ‚, i zaintrygoÂwaÅ‚o go, dlaczego kÅ‚amie.A potem Hlubi zerknÄ…Å‚ ukradkiem tam, gdzie w krÄ™gu wieÅ›niaków staÅ‚a dziewczyna.Jej spódniczka byÅ‚a bardzo skÄ…pa i w ogóle nie zasÅ‚aniaÅ‚a boków.Sean zrozumiaÅ‚, o co chodzi, i zachichotaÅ‚.- Twój cierÅ„ jest bardzo bolesny, ale nie tkwi wcale w stopie.- Hlubi znowu zaszuraÅ‚ nogami.- MówiÅ‚eÅ›, że to maÅ‚py.czyżbyÅ› zmieniÅ‚ zdanie? - zapytaÅ‚.- To sÄ… rzeczywiÅ›cie maÅ‚py - westchnÄ…Å‚ Hlubi.- Ale bardzo przyjaźnie usposobione.- W takim razie zostaÅ„.ale nie strać tutaj zbyt dużo siÅ‚.W drodze powrotnej czeka nas przeprawa przez góry.22.Jucznego konia poprowadziÅ‚ Jednooki - byÅ‚ z tego powodu bardzo dumny.Jechali przez poroÅ›niÄ™tÄ… wysokÄ… trawÄ… sawannÄ™, przez lasy mangrowe i gorÄ…cÄ… tropikalnÄ… dżunglÄ™, i potem przez biaÅ‚e koralowe wydmy i poskrÄ™cane palmowe gaje, aż v koÅ„cu dotarli do morza.Fort Nova Sofala otoczony byÅ‚ grubymi murami i zaopatrzony w mosiężne dziaÅ‚o, a rozciÄ…gajÄ…ce siÄ™ za nim morze byÅ‚o brÄ…zowe od bÅ‚ota, niesionego przez wpadajÄ…cÄ… doÅ„ rzekÄ™.- Madre de Dio! - zawoÅ‚aÅ‚ wartownik na widok Seana i natychÂmiast zaprowadziÅ‚ go do komendanta, niedużego mężczyzny o żółtej, febrycznej twarzy, ubranego w wysÅ‚użony, przepocony mundur.- Madre de Dio! - zakrzyknÄ…Å‚ komendant, wstajÄ…c od biurka i przewracajÄ…c za sobÄ… krzesÅ‚o.TrochÄ™ czasu trwaÅ‚o, zanim zorientowaÅ‚ siÄ™, że stojÄ…cy przed nim brudny, brodaty olbrzym nie jest taki groźny, na jakiego wyglÄ…da.Komendant mówiÅ‚ po angielsku i Sean przedstawiÅ‚ mu swój problem.OczywiÅ›cie bÄ™dzie mu w stanie pomóc.W forcie byÅ‚o trzech jezuickich misjonarzy, Å›wieżo przybyÅ‚ych z Portugalii i wprost palÄ…cych siÄ™ do jakiejÅ› roboty.Sean może sobie wybrać któregokolwiek z nich, ale wpierw musi siÄ™ wykÄ…pać, zjeść z komendantem kolacjÄ™ i pomóc mu w skosztowaniu różnych gatunków win, które przypÅ‚ynęły na tym samym statku co misjonarze.Sean uznaÅ‚ to za dobry pomysÅ‚.Przy kolacji spotkaÅ‚ siÄ™ z jezuitami.Byli to mÅ‚odzi mężczyźni o różowych twarzach - Afryka nie miaÅ‚a jeszcze sposobnoÅ›ci wycisnąć na nich swojego piÄ™tna.Chcieli z nim jechać wszyscy trzej, ale Sean wybraÅ‚ najmÅ‚odszego, kierujÄ…c siÄ™ nie tyle jego wyglÄ…dem, ile imieniem.Ojciec Alphonso - to imiÄ™ miaÅ‚o w sobie coÅ› bohaterskiego.MiÂsjonarze poszli wczeÅ›nie spać, zostawiajÄ…c komendanta, jego czterech oficerów oraz Seana przy pokaźnej baterii butelek porto.Wzniesiono toast za zdrowie królowej Wiktorii oraz jej rodziny, a nastÄ™pnie za pomyÅ›lność króla Portugalii, również z caÅ‚Ä… rodzinÄ….To zaostrzyÅ‚o ich pragnienie, wypili wiÄ™c za wszystkich nieobecnych przyjaciół, a potem wznieÅ›li toasty wzajemnie za swoje zdrowie.Komendant i Sean zaprzysiÄ™gli sobie dozgonnÄ… przyjaźń i wierność, co spowodowaÅ‚o, że komendant posmutniaÅ‚ i zalaÅ‚ siÄ™ Å‚zami.Sean poklepaÅ‚ go po ramieniu i zaproponowaÅ‚, że zataÅ„czy specjalnie dla niego Dziarskiego BiaÅ‚ego Sierżanta.Komendant oÅ›wiadczyÅ‚, że poczytuje to sobie za wielki zaszczyt, a co wiÄ™cej, bÄ™dzie wprost wniebowziÄ™ty.On sam nie zna, co prawda, tego taÅ„ca, ale być może Sean wyÅ›wiadczy mu tÄ™ Å‚askÄ™ i nauczy go kroków.TaÅ„czyli na stole.Komendant radziÅ‚ sobie bardzo dobrze do chwili, kiedy wpadÅ‚szy w entuzjazm, źle oceniÅ‚ rozmiary podÅ‚oża
[ Pobierz całość w formacie PDF ]