[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Nic.Doskonale uśmiechnęła się Kitty. A u ciebie co słychać? Mają trzy razy taką nośność jak zwykłe wozy.Cóż, czy się pojedzie po dzieci? Kazałemzaprzęgać. Jak to, chcesz wiezć Kitty linijką? zapytała z wyrzutem matka. Stępa przecież, proszę księżnej.Lewin nie nazywał księżnej maman, jak to czynią zięciowie, i sprawiało jej to przykrość.Onjednak mimo że bardzo lubił i szanował teściową nie mógł jej nazywać maman nieuwłaczając pamięci swej nieboszczki matki. Niech mama jedzie z nami zaproponowała Kitty. Nie chcę nawet patrzeć na taką lekkomyślność. No więc pójdę pieszo.Przecie to dla mnie zdrowo. Kitty wstała, podeszła do męża iwzięła go za rękę. Zdrowo, ale wszystko w miarę odrzekła księżna. No i cóż, nianiu, czy konfitury gotowe? zagadnął Lewin z uśmiechem starą Agafię, chcącją rozweselić. Czy dobry ten nowy sposób? Zapewne dobry& Sądząc według starej mody konfitury są zanadto wysmażone. To nawet lepiej, Agafio Michajłowno, przynajmniej nie sfermentują, bo nasz lód już stopniałi nie ma gdzie konfitur trzymać. Kitty od razu wyczuła intencję męża i zwróciła się do starej wtym samym celu. Za to marynaty niani są świetne i nawet mama mówi, że nigdzie tak dobrychnie jadła dodała uśmiechając się i poprawiając na niej chustkę.Stara Agafia gniewnie popatrzyła na Kitty. Niech mnie jaśnie pani nie pociesza.Kiedy sobie spojrzę na niego i i jaśnie panią, to i tak sięrozweselam. To, że użyła poufałego zwrotu n a n i e g o zamiast na j a ś n i e p a n a , wzruszyłoKitty. Proszę pojechać z nami na grzyby, nianiu.Pokaże nam niania dobre miejsca.Agafia uśmiechnęła się potrząsając głową, jakby chciała powiedzieć: Rada bym sięrozgniewać, ale nie potrafię. Zróbcie, proszę, tak jak ja radzę powiedziała stara księżna na konfitury trzeba położyćpapierek zmoczony rumem.Nigdy nie spleśnieją, nawet bez lodu.IIIKitty ucieszyła się specjalnie z nadarzającego się sam na sam z mężem.Zauważyła cieńprzykrości, który przemknął po jego tak żywo na wszystko reagującej twarzy w chwili, kiedywszedłszy na taras zapytał, o czym mowa, i nie uzyskał odpowiedzi.Gdy idąc pieszo wyprzedzili innych i nie będąc już w zasięgu spojrzeń z domu wyszli nawyjeżdżoną, zakurzoną i usianą kłosami i ziarnem żyta drogę Kitty mocniej oparła się o męża iprzycisnęła do siebie jego ramię.Lewin już był zapomniał o chwilowym przykrym wrażeniu.Samna sam z żoną doświadczał teraz, gdy myśl o jej ciąży ani na moment go nie opuszczała, radosnegouczucia, które było dlań jeszcze nowe uczucia całkowicie wolnego od domieszki zmysłów rozkoszy z powodu bliskiej obecności ukochanej kobiety.Nie mieli sobie nic do powiedzenia, leczmiał ochotę słyszeć dzwięk jej głosu, który tak samo jak i spojrzenie od czasu ciąży uległ zmianie.Głos na równi ze spojrzeniem nabrał miękkości i powagi właściwej ludziom stale skupionym nadjakimś jednym ukochanym dziełem. Czy na pewno się nie zmęczysz? Oprzyj się jeszcze mocniej powiedział. Nie.Jestem taka rada, że możemy ze sobą trochę pobyć sami.Muszę się przyznać, że choćmi jest z nimi bardzo dobrze, żal mi naszych zimowych wieczorów we dwójkę. Tamto było dobre, a to jest jeszcze lepsze.I to i tamto jest lepsze przycisnął jej rękę dosiebie. Wiesz, o czym mówiliśmy, gdy wszedłeś? O konfiturach? Także i o konfiturach; ale pózniej o tym, jak się ludzie oświadczają A! Lewin słuchał raczej dzwięku jej głosu niż słów, którewymawiała.Uważał wciąż na drogę prowadzącą teraz przez las i omijał miejsca, gdzie mogłasię jej powinąć noga. I o Sergiuszu i Warieńce.Może zauważyłeś?& Bardzo sobie tego życzę dodała. Co tyo tym sądzisz? I zajrzała mu w twarz. Nie wiem, co mam sądzić uśmiechnął się Lewin. Pod tym względem Sergiusz wydajemi się bardzo dziwny.Opowiadałem ci przecież& Tak, kochał się w tej panience, która umarła& To się stało, kiedy ja byłem jeszcze dzieckiem; znam tę sprawę tylko ze słyszenia.Pamiętamgo z owych dni.Był niesłychanie miły.Ale od tego czasu obserwowałem go nieraz w towarzystwiekobiet; jest bardzo uprzejmy, niektóre z nich podobają mu się, ale czuje się, że są to dla niego poprostu ludzie, nie kobiety. Tak, ale teraz wobec Warieńki& Zdaje się, że jednak& , Może i tak& Ale trzeba go znać& To szczególny, zadziwiający człowiek.%7łyje życiemjedynie duchowym.Jest nazbyt czysty i duszę ma zanadto wzniosłą. Jak to? Czyżby go to miało poniżyć? Nie, ale on tak przywykł żyć życiem wyłącznie duchowym, że nie potrafi się pogodzić zrzeczywistością.A Warieńka to jednak rzeczywistość
[ Pobierz całość w formacie PDF ]