[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Popełnilitakie same zbrodnie, chciwości i zdrady.Achitofel, Judasz, wasz Piero delia Vigna.Chciwość, powieszenie, samodestrukcja, przy czym chciwość jest równie samodestrukcyjna,jak powieszenie.I cóż anonimowy samobójca z Florencji oznajmia w męczarniach na koniecpieśni?lofei gibetto a me de le mie case. Wiedz, jam obwiesił się we własnym domu".*- Przy innej okazji możemy zająć się synem Dantego, Pierem.To niezwykłe, ale jakojedyny spośród recenzentów trzynastej pieśni połączył Piera delia Vignę z Judaszem.Myślęteż, że interesujące mogłoby być omówienie kwestii jedzenia w utworze Dantego.HrabiaUgolina wgryza się w potylicę arcybiskupa, szatan z trzema licami przeżuwa Judasza, Brutusai Kasjusza, samych zdrajców, takich tak jak Piero delia Vigna.Dziękuję panom za uwagę.Uczeni nagrodzili go gromkimi brawami.Doktor Lecter żegnał się ze wszystkimi po kolei,zwracając się do każdego po nazwisku.W rękach trzymał książki, żeby nie musieć ściskać imdłoni.Gdy uczeni opuszczali łagodnie oświetloną Salę Lilii, wydawało się, że wciąż są podwrażeniem wykładu.Doktor Lecter i Rinaldo Pazzi pozostali sami w wielkiej sali.Słyszeli dobiegające zeschodów odgłosy dyskusji, która wywiązała się wśród uczonych.- Myśli pan, że pozostanę na stanowisku, Commendatorel- Nie jestem uczonym, doktorze Fell, ale każdy by przyznał, że zaimponował im pan.Doktorze, jeśli to panu odpowiada, pójdę z panem do pałacu i odbiorę rzeczy pańskiegopoprzednika.- Mieszczą się w dwóch walizkach, Commendatore, a pan ma już neseser.Poradzi pansobie?- Pod Palazzo Capponi podjedzie wóz patrolowy. Pazzi nie dał się zapędzić w kozi róg.- Zwietnie odparł doktor Lecter.Proszę dać mi minutę na uporządkowanie rzeczy.Pazzi kiwnął głową, wyjął z neseseru telefon komórkowy i podszedł do wysokich okien,nie spuszczając oczu z Lectera.Widział, że doktor jest zupełnie spokojny.Z niższychkondygnacji rozbrzmiały dzwięki maszyn załogi remontowej.Wybrał numer.- Lauro, amore, niedługo wracam do domu - powiedział, gdy odebrał Carlo Deogracias.Doktor Lecter pozbierał książki z podium i zapakował je do torby.Odwrócił się dorzutnika; wentylator wciąż szumiał, a drobinki kurzu tańczyły w snopie światła.- Powinienem był im pokazać ten wizerunek.Jak mogłem go przegapić? - Doktorwyświetlił rysunek przedstawiający nagiego mężczyznę wiszącego pod blankami pałacu.-Ten powinien pana zainteresować, Commendatore Pazzi, muszę tylko poprawić ostrość.*Dante Boska komedia, przekład Edward Porębowicz89Thomas Harris - HannibalPrzez chwilę manipulował przy urządzeniu.Podszedł do obrazu na ścianie, rzucając napłótno czarny cień tego samego rozmiaru co sylwetka powieszonego.- Dobrze pan widzi? Bardziej nie da się powiększyć.W tym miejscu ugryzł go arcybiskup.A pod spodem jest jego nazwisko.Pazzi nie zbliżył się do doktora Lectera, ale gdy podchodził do ściany, poczuł zapachjakiejś substancji.To pewnie coś, czego używają konserwatorzy.- Odczyta pan litery? Przy tym wierszu napisane jest Pazzi".To pański przodek,Francesco, powieszony przed Palazzo Vecchio pod tymi oknami - informował doktor.Wpatrywali się w siebie rozdzieleni snopem światła z projektora.- Jeśli już o tym mowa, signore Pazzi, muszę panu coś wyznać: poważnie się zastanawiam,czy nie skonsumować pańskiej żony.Doktor zarzucił na Pazziego wielkie płótno ze ściany.Policjant zaczął młócić rękami, żebyodsłonić głowę.Lecter błyskawicznie znalazł się za Pazzim, z potworną siłą chwycił go zaszyję i do płótna zakrywającego mu twarz przytknął gąbkę nasączoną eterem.Rinaldo Pazzi nie poddawał się.Choć stopy i ramiona miał zaplątane w płótno, udało musię sięgnąć po pistolet.Gdy obaj padli na ziemię, pod duszącym płótnem wycelował berettę ipociągnął za spust.Przestrzelił sobie udo.Po chwili stracił przytomność.Strzał z małego pistoletu pod płótnem nie zrobił więcej hałasu niż stukania i zgrzytydochodzące z niższych pięter.Nikt nie wszedł na górę.Doktor Lecter zamknął wielkie drzwiSali Lilii i zasunął rygle.Pazzi powoli odzyskiwał przytomność.Kręciło mu się w głowie, miał mdłości.W gardleczuł smak eteru, a w klatce piersiowej ucisk.Zorientował się, że wciąż jest w Sali Lilii i nie może się poruszyć.Rinaldo Pazzi byłskrępowany sznurem i płótnem, sztywno jak wielki stojący zegar, i przywiązany dowysokiego ręcznego wózka, którym robotnicy wcześniej przywiezli pulpit.Usta miałzaklejone taśmą.Opaska uciskowa powstrzymywała krwawienie z rany postarzałowej wudzie.Obserwując policjanta, doktor Lecter przypomniał sobie, że i jego kiedyś związano wpodobny sposób i wożono po szpitalu na ręcznym wózku.- Słyszy mnie pan, signore Pazzi? Proszę kilka razy głęboko odetchnąć i oprzytomnieć.Jego ręce nie próżnowały.Wcześniej wtoczył do sali wielką maszynę do polerowaniapodłogi i teraz manipulował przy grubym pomarańczowym przewodzie elektrycznym,zawiązując na jego końcu wisielczy stryczek.Pokryty gumąprzewód skrzypiał, gdy doktorzwijał linę tradycyjnie trzynaście razy.Ostatnie szarpnięcie i pętla była gotowa.Odłożył ją na pulpit.Ze splotów na końcówcepętli wystawała wtyczka
[ Pobierz całość w formacie PDF ]