[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.WidziaÅ‚em, jak zaczÄ…Å‚ blednÄ…c coraz bardziej i z wolna rozpÅ‚yÂnÄ…Å‚ siÄ™ w powietrzu, zostawiajÄ…c po sobie lekki zapach dobrej wody koloÅ„skiej.RozesÅ‚aÅ‚em byle jak materac na podÅ‚odze, wtuliÅ‚em twarz w poduszkÄ™ i natychmiast zasnÄ…Å‚em.ObudziÅ‚ mnie trzepot skrzydeÅ‚ i nieprzyjemne klekotanie.W poÂkoju panowaÅ‚ dziwny bÅ‚Ä™kitnawy półmrok.SÄ™p wierciÅ‚ siÄ™ na piecu, wrzeszczaÅ‚ obrzydliwie i waliÅ‚ skrzydÅ‚ami w sufit.UsiadÅ‚em patrzÄ…c, co siÄ™ dzieje.PoÅ›rodku pokoju fruwaÅ‚ w powietrzu potężny dryblas w spodniach treningowych i pasiastej koszulce wyrzuconej na wierzch.SzybowaÅ‚ nad waÅ‚eczkiem i nie dotykajÄ…c go, wykonywaÅ‚ jednostajne ruchy wielkimi koÅ›cistymi Å‚apskami.- Co to ma znaczyć? - spytaÅ‚em.Dryblas Å‚ypnÄ…Å‚ na mnie spod ramienia i odwróciÅ‚ gÅ‚owÄ™.- Nie sÅ‚yszÄ™ odpowiedzi - powtórzyÅ‚em ze zÅ‚oÅ›ciÄ….Wciąż jeszÂcze byÅ‚em okropnie senny.- Cicho bÄ…dź, Å›miertelniku - zachrypiaÅ‚ dryblas.SkoÅ„czyÅ‚ swoje passy i podniósÅ‚ waÅ‚eczek.GÅ‚os jego wydaÅ‚ mi siÄ™ dziwnie znajomy.- Ejże, przyjacielu! - powiedziaÅ‚em z nutÄ… pogróżki.- Połóż tÄ™ zabawkÄ™, skÄ…d jÄ… wziÄ…Å‚eÅ›, i zjeżdżaj stÄ…d.Dryblas patrzyÅ‚ na mnie, wysunÄ…wszy dolnÄ… szczÄ™kÄ™.OdrzuciÂÅ‚em przeÅ›cieradÅ‚o i wstaÅ‚em.- Połóż umklajder, sÅ‚yszysz?! - zawoÅ‚aÅ‚em.Dryblas wylÄ…dowaÅ‚ na podÅ‚odze i wparÅ‚szy siÄ™ w niÄ… nogami przyjÄ…Å‚ pozycjÄ™ pionowÄ….W pokoju zrobiÅ‚o siÄ™ znacznie widniej, choć lampka siÄ™ nie paliÅ‚a.- Dziecinko - powiedziaÅ‚ - noc jest od spania.Lepiej połóż siÄ™ sam.Facet byÅ‚ najwyraźniej nastawiony bojowo.Ja zresztÄ… też.- Może wyjdziemy na dwór? - zaproponowaÅ‚em rzeczowo, podciÄ…gajÄ…c gatki.KtoÅ› nagle wyrecytowaÅ‚ z ekspresjÄ…:- “KierujÄ…c swe myÅ›li ku wyższemuJa, wolny od żądz i samolubstwa,uleczony z wewnÄ™trznej gorÄ…czki,przystÄ…p do walki, Ardżuno!"DrgnÄ…Å‚em.Dryblas również drgnÄ…Å‚.- Bhagawad-Gital - rzekÅ‚ gÅ‚os.- Pieśń trzecia, wers trzydziesty.- To lustro - wyjaÅ›niÅ‚em machinalnie.- Wiem o tym - warknÄ…Å‚ dryblas.- Połóż umklajder - zażądaÅ‚em.- Czego wrzeszczysz jak chory sÅ‚oÅ„? Twój umklajder, czy co?- A może twój?- Owszem, mój.I tu mnie olÅ›niÅ‚o:- WiÄ™c to ty zabraÅ‚eÅ› kanapÄ™?- Nie pchaj nosa w nie swoje sprawy - odburknÄ…Å‚.- Oddaj kanapÄ™.DostaÅ‚em jÄ… za pokwitowaniem.- Idź do diabÅ‚a! - rzekÅ‚ dryblas, rozglÄ…dajÄ…c siÄ™.Wtem zjawiÅ‚o siÄ™ w pokoju jeszcze dwóch mężczyzn, Chudy i Gruby, obaj w pasiastych piżamach, wyglÄ…dajÄ…cy na więźniów z Sing-Sing.- Korniejew! - ryknÄ…Å‚ Gruby.- WiÄ™c to pan ukradÅ‚ kanapÄ™?! Co za skandal!- A idźcie wszyscy.- warknÄ…Å‚ dryblas.- Ordynus! - krzyczaÅ‚ Gruby.- Powinno siÄ™ pana wyrzucić! ZÅ‚ożę na pana raport!- A niech pan skÅ‚ada - rzekÅ‚ ponuro Korniejew.- Niech pan robi, co siÄ™ panu żywnie podoba.- Jak pan Å›mie odzywać siÄ™ do mnie takim tonem? Smarkacz! Impertynent! ZapomniaÅ‚ pan zabrać umklajder.Ten mÅ‚ody czÅ‚owiek mógÅ‚ przez to ucierpieć!- Już ucierpiaÅ‚em - wtrÄ…ciÅ‚em.- Kanapy nie ma, Å›piÄ™ na ziemi jak pies, noc w noc rozmowy.Ten Å›mierdzÄ…cy sÄ™p.Gruby niezwÅ‚ocznie odwróciÅ‚ siÄ™ w mojÄ… stronÄ™.- NiesÅ‚ychane naruszenie dyscypliny - oÅ›wiadczyÅ‚.- Powinien pan zÅ‚ożyć skargÄ™.Czy panu nie wstyd? Ostatnie sÅ‚owa byÅ‚y skierowane do Korniejewa.Korniejew z ponurÄ… minÄ… wpychaÅ‚ umklajder pomiÄ™dzy szczÄ™kÄ™ a policzek.Chudy spytaÅ‚ cicho z groźbÄ… w gÅ‚osie:- Pan zabraÅ‚ TezÄ™, Korniejew?Dryblas uÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™ pogardliwie.- Nie ma tam żadnej Tezy - powiedziaÅ‚.- Po co to zawracanie gÅ‚owy? Nie chcecie, żebyÅ›my kradli kanapÄ™, dajcie nam inny translator.CzytaÅ‚ pan zarzÄ…dzenie o nietykalnoÅ›ci przedmiotów znajdujÄ…Âcych siÄ™ w magazynie muzealnym? - spytaÅ‚ Chudy tym samym groźÂnym tonem.Korniejew wsadziÅ‚ rÄ™ce do kieszeni i patrzyÅ‚ w sufit.- Czy pan zna uchwaÅ‚Ä™ Rady Naukowej?- Ja wiem tylko, towarzyszu Diomin, że poniedziaÅ‚ek zaczyna siÄ™ w sobotÄ™ - odparÅ‚ Korniejew.- Niech pan da spokój z tÄ… demagogiÄ… - powiedziaÅ‚ Chudy.- ProszÄ™ natychmiast zwrócić kanapÄ™ i wiÄ™cej siÄ™ tu nie pokazywać.- Nie zwrócÄ™ kanapy.Jak zakoÅ„czymy eksperyment, wtedy jÄ… oddamy.Gruby urzÄ…dziÅ‚ skandalicznÄ… scenÄ™.“Samowola!" - wydzieraÅ‚ siÄ™
[ Pobierz całość w formacie PDF ]