[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Kim jest Fedor Łomonow?- Kupcem z Orenburga.Dawniej był derwiszem i nazywał się Osman.- Sam, czy pan jest przy zdrowych zmysłach? Derwisz tutaj? To brzmi jak bajka!- Niemalże nią jest, hihihihi! Ten mister Osman, albo Bili Newton, albo Florin jest w drodze do tego samego miejsca, a mianowicie do ujścia Selengi do Bajkału.I jeszcze ktoś inny również tam zmierza.- Czy jeszcze długo zamierza mnie pan dręczyć? Kto to taki?- Hrabia Mikołaj Polikow.Wtem Herman chwycił trapera za ramiona i potrząsnął nim brutalnie.- Sam Hawkens, proszę ze mnie nie drwić! Bardzo proszę! Hrabia Polikow także tutaj? To nie do wiary!- Tak, w wiele rzeczy trudno uwierzyć, chociaż zdarzyły się naprawdę, mister Adlerhorst.Moje podejrzenie okazało się absolutnie słuszne.Hrabia popełnił na swoich krewnych obrzydliwą zbrodnię, a tutejszy naczelnik i jego syn także należą do spisku.W kieszeni mam na to dowód, jeśli się nie mylę.Sądzę, że Rapninowie mają zapewniony bezpłatny pobyt w którejś z syberyjskich kopalni.- Proszę opowiadać! Po tym, czego się już dowiedziałem, wnoszę, że nadzwyczaj wiele przeżyliście przez ten krótki okres czasu.- Zgadza się.Pomysł wysłania mnie, Dicka i Willa przodem okazał się zbawienny w skutkach.Gdybyśmy przybyli tu dzień lub dwa później, cała nasza wyprawa na Syberię okazałaby się daremna, jeśli się nie mylę.W ciągu ostatnich czterdziestu ośmiu godzin dosłownie potykaliśmy się o wszystkie te osoby, hihihihi! Mieliśmy okropne szczęście.Czy jest pan zadowolony z naszej trójki?- Sam, nie jestem w stanie opisać panu, jak się czuję! Ale proszę zauważyć, że tak naprawdę jeszcze nic nie wiem!- Egadl Od kwadransa przekazuję temu panu jedną informację za drugą, a ten twierdzi, że ciągle nic nie wie! Przeżyłeś już kiedyś coś podobnego, Dick?- No.Ale też nie spotkałem jeszcze człowieka, który tak jak ty zapomina o pułapkach, wybierając się akurat na polowanie na bobry.- Silence, milcz! - krzyknął na niego oburzony Sam.- Skąd taki żółtodziób jak ty może wiedzieć, jak się łapie bobry? Nie nauczysz się tego przez całe życie, hihihihi! Ale niech się dzieje wola mister Adlerhorsta, a jeżeli po moim opowiadaniu ciągle jeszcze nic nie zrozumie, to niech mnie za to nie wini.I Sam Hawkens zaczął w swój pocieszny sposób relację o korzystnym splocie okoliczności, który umożliwił mu w bardzo krótkim czasie wykrycie tajemnicy zaginięcia Gotfryda i jego ojczyma.Herman von Adlerhorst przysłuchiwał się mu z zapartym tchem, nie przerywając, tylko od czau do czasu jego pierś unosiło przeciągłe westchnienie zdradzające podniecenie, z jakim śledził tę relację.- To byłoby wszystko - zakończył traper swoje opowiadanie, - a teraz chodzi o to, jakie kroki chce pan najpierw podjąć.Sądzę, że teraz kolej na pana, jeśli się nie mylę.Herman podał traperowi rękę, a następnie obu dryblasom.- Panowie, wasze mądre, roztropne działanie ma dla mnie tak niezmierne znaczenie, że nie wiem, jak ubrać w słowa moje podziękowanie.- Podziękowanie, pshawl Ubrać w słowa? Bzdura! - przerwał mu Sam.- Niech pan pozostawi ubieranie krawcowi, hihihihi! Nam wystarczy, jeżeli nam pan powie, że dobrze się ąprawiliśmy.- Chętnie wystawię wam takie świadectwo.Wprawdzie przedstawiliście te zdarzenia tak, jakbyście wszystko zawdzięczali szczęśliwemu zbiegowi okoliczności.Z pewnością okoliczności okazały się korzystne, ale wy wykorzystaliście je z taką bystrością i przebiegłością, że tylko niewielu by tak potrafiło.- Well, to wystarczy.Więcej nie chcemy o tym słyszeć.I co pan zamyśla teraz robić?- Mamy wszystkie nici w ręce, a to daje nam możliwość odkrycia bezwstydnych matactw hrabiego Polikowa.Wspaniale się składa, że jutro przybędzie tu wysłannik namiestnika.Jemu przekażę całą tę sprawę, a on już podejmie odpowiednie kroki, aby dopomóc mojemu bratu i jego ojczymowi w odzyskaniu swoich praw.- Ja też proponowałbym tę drogę - powiedział Sam.- Mam jeszcze wątpliwości odnośnie tego Florina.Czy jego pojawienie się w tej okolicy ma jakiś związek ze zniknięciem mego brata? Czy wynika to może jedynie z czystego przypadku?- Hm! Ja ze swej strony optowałbym raczej za tą drugą możliwością, ponieważ Gotfryd miał uczucfe, że były kamerdyner pańskiego ojca wcale go nie rozpoznał podczas spotkania w budynku rządowym.Z tego wniosek, że Florin nie spodziewał się ujrzeć tu pańskiego brata.- Tym lepiej.Mimo to nie wolno nam spuścić go z oczu.Ma zbyt wiele na sumieniu.- Zgadzam się z tym.Mam z nim do pomówienia jeszcze od czasu wydarzeń w Dolinie Śmierci.- A my siedzimy tutaj, zamiast śpieszyć na ratunek mojemu bezbronnemu bratu!- No, myślę, że tak całkiem bezbronny to on nie jest.Muszę panu coś jeszcze opowiedzieć.OtóżKarpala, córka księcia Buriatów, zakochała się w nim po uszy, jeśli się nie mylę.Będzie nad nim czuwać, jak anioł nad.Egadl Coś mi właśnie przyszło do głowy.Słyszał pan już o aniele zesłańców?- Tak, w Nerczyńsku.- Well, wtakim razie będę się streszczał.Niewielu jest ludzi, którzy wiedzą, kto ukrywa się za tym aniołem i do tych niewielu zalicza się także syn mojej matki.- Zaciekawia mnie pan.Kto to jest?- Zdradzę panu, ponieważ zakładam, że zachowa pan to dla siebie i nie rozpowie wszystkim dookoła.- Oczywiście!- To Karpala, córka księcia.Herman von Adlerhorst aż podniósł się ze zdumienia.- Ta dziewczyna musi być nadzwyczajną istotą! Bardzo chciałbym ją poznać.- Well, jutro spełnię pańskie życzenie, ale radzę nie zakochiwać się w niej!- Dlaczego? Czy jest taka niebezpieczna?- - Raczej nie, ale pański brat nie byłby z tego zadowolony.Zdaje się, że beznadziejnie stracił dla niej serce, jeśli się nie mylę.- Niemożliwe?!Herman powiedział to ze szczerym przekonaniem.Wiedział przecież, że między nim i piękną Cykimą istniała głęboka, chociaż niewypowiedziana sympatia
[ Pobierz całość w formacie PDF ]